Czerwona karta Nahiego i kontuzja Olejniczaka. Skromna zaliczka Industrii Kielce przed rewanżem
Wielkie emocje w Hali Legionów podczas ćwierćfinałowego spotkania Industrii Kielce z Magdeburgiem w ramach Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski, przy głośnym wsparciu z trybun, walczyli niesamowicie i wygrali 27:26.
Do środowej rywalizacji mistrzowie Polski przystąpili w niemal optymalnym zestawieniu. Oczywiście poza rehabilitującymi się Szymonem Śićko i Hassanem Kaddahem. Ponadto w poprzednim tygodniu ze składu wypadł Tomasz Gębala.
Spotkanie w Hali Legionów poprzedziła prezentacja materiału wideo nawiązującego do nieudanego finału w Kolonii, gdzie Industria Kielce przegrała rywalizację o złoto z Magdeburgiem. Było wspomnienie zmarłych dziennikarzy sportowych z Kielc, Pawła Kotwicy oraz Marka Cendera oraz zachęcenie kibiców do wzmożonego dopingu. Na meczu zjawili się między innymi skoczkowie narciarscy, Kamil Stoch i Dawid Kubacki.
Pierwsza połowa
Gospodarze przystąpili do tej rywalizacji w składzie: Wolff - Kounkoud, Thrastarson, Nahi, Igor Karacić, Karalek, Alex Dujszebajew oraz Dani Dujszejbajew. Już od pierwszych sekund mistrzowie Polski mogli liczyć na głośnie wsparcie ze strony tutejszych kibiców.
Do 5. minuty utrzymał się wynik 1:0 na korzyść podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. Wszystko to za sprawą świetnej gry defensywnej obu zespołów. Bramkę na 1:1 rzucił dopiero w 7. minucie Jensen. Magdeburg mógł wyrównać znacznie wcześniej ale nie wykorzystał rzutu karnego (słupek). Dwie minuty później mogło być 2:2, lecz tym razem przy rzucie karnym Wolff okazał się lepszy od Magnussona, Industria rzuciła dwa gole i zrobiło się 4:1. Niestety, w 10. minucie przy grze obronnej Dylan Nahi trafił w twarz Kristjanssona, za co ujrzał czerwoną kartkę.
Szkoleniowiec miejscowych zareagował rotując składem. Kielczanie z 2-minutowego osłabienia wyszli obronną ręką, gdyż utrzymali 3-bramkowe prowadzenie (6:3). Pierwszy kwadrans tego spotkania zamknął się wynikiem 7:5.
Magdeburg, mimo osłabienia gospodarzy, nie był w stanie sforsować żółto-biało-niebieskiej zapory. Goście w ataku grali głównie środkiem, nie próbując szans ze skrzydeł. To rozwiązanie nie dawało oczekiwanych efektów. Przy stanie 9:6 Bennet Wiegert wziął czas dla swojego zespołu. Po 20 minutach tablica wskazywała 11:8. Trzy minuty później z tego samego rozwiązania skorzystał sternik "Iskry" (12:9).
Na 5 minut przed zakończeniem pierwszej części Magdeburg zdobył z rzutu karnego gola kontaktowego (Hornke na 12:11). Następnie przy kieleckiej akcji pomylił się Dani Dujszebajew, po czym goście doprowadzili do remisu 12:12. Finalnie inauguracyjne 30 minut zakończyło się rezultatem 14:13, a ostatnie trafienie zaliczył Benoit Kounkoud. Najwięcej bramek dla Kielc zdobył Alex Dujszebajew (5/7), z kolei najskuteczniejszy był Igor Karacić (4/4). Wolff odnotował 23.53 procent skutecznych obron.
Druga połowa
Na start kolejnych 30 minut trener z Kielc wystawił do gry Wolffa, Surgiela, Morytę, Olejniczaka, Karacicia, Daniego Dujszebajewa, Kounkouda oraz Igora Karacicia. W 36. minucie Karacić trafił na 16:15, po czym wyrównał grający z numerem 14 Mafnusson.
W 39. minucie Industria Kielce wróciła do dwubramkowego prowadzenia (18:16 po golu Alexa Dujszebajewa). Chwilę poźniej mistrzowie Polski odnotowali serię trzech skutecznych obron, niestety przy czwartej okazji skapitulowali za sprawą Felixa Claara. Przy stanie 18:17 Andreasa Wolffa w bramce zmienił Miłosz Wałach. Niemiecki golkiper opuścił parkiet mając na koncie 22.73 procent skutecznych interwencji. Ta statystyka nie przeszkadzała kielczanom w utrzymaniu korzystnego wyniku. "Iskra" błyskawicznie domykała w obronie mocno ograniczając rywalom możliwości rzutowe. Wałach nie pomógł, nie odbił żadnego z czterech rzutów, z czego wyraźnie był niezadowolony. W 48. minucie przy stanie 21:21 na parkiet wrócił Andreas Wolff.
Na 9 minut przed końcem spotkania Magdeburg wyszedł na jednobramkowe prowadzenie (22:23), którego nie zdołał utrzymać za sprawą 2 bramek rzuconych na zmianę przez braci Dujszebajew. Goście próbowali się zrewanżować ale nie zdołali, między innymi dzięki obronom Wolffa. Za moment Michał Olejniczak podwyższył na 25:23.
W końcówce emocje w Hali Legionów sięgnęły zenitu, a natężenie dźwięku przekroczyło skalę wyznaczaną przez start odrzutowca. Na 3,5 minuty przed końcem miejscowi utrzymywali dwubramkowe prowadzenie (26:24). Przy bramce kontaktowej dla Magdeburga Claar z impetem upadł na nogę Michała Olejniczaka, co skończyło się kontuzją kieleckiego zawodnika. Szczypiornista został zniesiony na noszach, a to nie wróży nic dobrego.
Na finiszu tablica wyników wskazywała 27:26, a na 13 sekund przed końcem czas wziął szkoleniowiec gości. Magdeburg podjął walkę o remis, w czym skutecznie przeszkodziła mu Industria Kielce. W ostatniej chwili, przy rzucie z wolnego, piłkę nad poprzeczką przeniósł Andreas Wolff. Na więcej zabrakło czasu i tym samym półmetek ćwierćfinałowej rywalizacji o Final4 Ligi Mistrzów zakończył się skromną jednobramkową zaliczką gospodarzy. Rewanż za tydzień 1 maja w Magdeburgu.
Industria Kielce – SC Magdeburg 27:26 (14:13)
Industria: Wolff, Wałach, Mestrić – A. Dujszebajew 8, D. Dujszebajew 2, Thrastarson, Karacić 7, Olejniczak 2, Paczkowski, Moryto 1, Kounkoud 1, Surgiel 1, Nahi 1, Wiaderny, Karalek 1, Tournat 3.
Magdeburg: Aggefors, Hernandez, Damgaard – Weber, O'Sullivan, Claar 8, Kristjansson 6, Lagergren, Magnusson 2, Mertens, Musche 2, Pettersson, Hornke 6, Saugstrup 1, Bergendahl 1.
Czerwona kartka: Nahi 10'
Fot. Patryk Ptak