Nie brakuje nam paliwa. Jeśli będzie trzeba, będziemy umierać na boisku
Do... dziesięciu raz sztuka? Korona Kielce powalczy o wyczekiwane upragnionego zwycięstwa oraz pozytywne zamknięcie roku kalendarzowego.
- Tak mówimy od kilku kolejek. To nie jest komfortowa sytuacja. Nikt w klubie nie jesteś zadowolony. Nasze podejście się nie zmienia. Będziemy się starali wreszcie zdobyć trzy punkty - przekonuje Piotr Malarczyk.
- Na pewno jest to w głowach. Było kilka takich meczów, kiedy wynik był korzystany, a gra z biegiem czasu się zmieniała, bo chcieliśmy bronić wyniku. Cofaliśmy się i, na przykładzie potyczki z Piastem, traciliśmy gola. Musimy się skupić na danej chwili i momencie spotkania - dodaje.
Korona powalczy zamazanie niechlubnej przeszłości z jedną z rewelacji bieżącego sezonu. Widzew to również beniaminek rozgrywek, jednak wszedł do nowego otoczenia z dużo większym animuszem, pozytywnie zaznaczając swoją obecność w elicie.
- Złapali dobrą serię. Ale to jest ekstraklasa. Ciężko, poza dwiema, trzema drużynami, przesądzić o wyniku przed meczem. Nie jesteśmy na straconej pozycji - zapewnia wychowanek Korony.
- Druga połowa z Lechem pokazała, że rezerwy są spore. W pewnych momentach trzeba być bezwzględnym, bo inaczej ciężko o dobry rezultat - argumentuje i zaznacza.
Piotr Malarczyk mówi Widzew, myśli...
- To trzy mecze. Spotkanie, z sezonu 11/12, które dawało nam jeszcze szanse nawet na mistrzostwo. Pamiętam jak ta porażka bolała. Pamiętam również dwa ostanie mecze z 1. ligi. Zwłaszcza pojedynek u nich, gdzie triumf dał nam dużego kopa na końcówkę sezonu - wspomina.
31-latek coraz odważniej stawia kroki w wyjściowym zespole macierzystego klubu po wyleczeniu kontuzji pleców. Spotkanie z Lechem było jego pierwszym w pełnym zakresie czasowym.
- Czuję się nieźle. Wykonałem bardzo dużą pracę. Przerwa od spotkań była bardzo długa. Każdy mecz dla mnie jest teraz bardzo ważny - wyjaśnia.
Stoper nie będzie mógł złapać jednak odpowiedniego rytmu. Jego powrót do gry nałożył się na nadchodząca przerwę w rozgrywkach. Pauza może okazać się przydatna dla szatni kielczan pod względem mentalnym, jednak jeśli chodzi o kwestie fizyczne, wychowanek Korony nie dostrzega tam dużych ubytków.
- Z racji mistrzostw runda jest nieco skrócona. Nie widzę po drużynie zmęczenia, porównując do poprzednich sezonów. Teraz tego nie czuje. Staramy się wycisnąć jak najwięcej z każdego treningu, Nie chcemy przegrywać. Damy z siebie wszystko zwłaszcza, że jest to ostatni mecz, a do tego z Widzewem. Nie brakuje nam paliwa. Jeśli będzie trzeba będzie umierać na boisku - zapowiada.
Pierwszy gwizdek sobotniego meczu o godz. 12:30.
fot. Maciej Urban