Sandecja - Korona przy pustych trybunach. Ojrzyński liczy na Zarandię i zapowiada: Będzie gorąco
Po dwóch tygodniach przerwy od meczu w Fortuna 1. Lidze Korona Kielce wraca do walki o punkty, które mogą przybliżyć ją do awansu do PKO Ekstraklasy. Żółto-czerwoni rozpoczną w piątek 26. kolejkę pierwszoligowych rozgrywek wyjazdem na mecz z Sandecją Nowy Sącz. To spotkanie zostanie rozegrane przy pustych trybunach.
"Sączersi" rozgrywają mecze bez kibiców w całej rundzie wiosennej. Komisja licencyjna PZPN nie zgodziła się na wpuszczenie widzów na stadion, którego trybuny są w trakcie budowy.
- Gorzej gra się przy pustych trybunach, ale czasem są też pewne plusy. Można sobie łatwiej podpowiadać, porozumiewać. Czasem kibice miejscowi pomagają, a czasem wiążą nogi - przyznaje trener Korony Leszek Ojrzyński.
Po dwóch tygodniach przerwy poprawia się sytuacja kadrowa Korony. Żółto-czerwoni zmagali się w ostatnim czasie z wieloma urazami. Kielczanie wykorzystali ten czas na rehabilitacje, ale też mocniejsze treningi, które zwieńczył przegrany w poprzedni piątek sparing 0:3 z Radomiakiem Radom.
- Nadal mamy pewne problemy - nie ukrywa opiekun żółto-czerwonych, który wciąż czeka na powrót do zdrowia kilku piłkarzy. - Najbliższe treningi rozwieją wątpliwości, na których zawodników będziemy mogli liczyć. Wciąż czekamy na Marcela Gąsiora. Wrócił do nas, był na leczeniu, przeszedł serię zabiegów. Jeszcze za wcześnie na jego występ, ale mam nadzieję, że od poniedziałku będzie do naszej dyspozycji - mówi Ojrzyński.
- Mam nadzieję, że będziemy mogli korzystać z większego wachlarza zawodników. Do dyspozycji dochodzą też młodzi Dawid Lisowski i Janusz Nojszewski. Spektrum graczy jest większe, a dobrze wiemy, że najważniejsi są nie ci zawodnicy, którzy zaczynają, a ci, którzy kończą. Przy pięciu zmianach możemy pozwolić sobie na większą jakość na ławce - dodaje.
49-latek mocno liczy też na Lukę Zarandię. To nowy piłkarz w kadrze Korony, który wraca na boisko po kontuzji. Swój ostatni oficjalny mecz Gruzin rozegrał dwa lata temu, ale Leszek Ojrzyński zna jego jakość. Obaj panowie pracowali razem w Arce Gdynia, gdzie ofensywny pomocnik był kluczową postacią.
- Nie wiem, czy Luka zdąży na mecz z Sandecją. Ta decyzja może zapaść w piątek. Zastanowimy się, czy weźmiemy go do Nowego Sącza, czy jeszcze popracuje indywidualnie. W kadrze znajdzie się też Jacek Kiełb - informuje Ojrzyński.
- Luka ma pewne zaległości, które musi nadrobić, ale kroczek po kroczku zobaczymy, jak będzie się prezentować na boisku. Musi powierdzić swoją klasę. Widziałem, co potrafi, ale teraz to inny Luka, po przejściach i przerwie od grania. Musi się dużo się napracować i być w reżimie treningowym. Cieszę się, że go mamy - nie ukrywa trener Korony.
Do końca sezonu Fortuna 1. Ligi pozostało jeszcze dziewięć spotkań. Z walki o PKO Ekstraklasę nie rezygnuje też Sandecja, która zajmuje ósme miejsce w tabeli ze stratą dwóch punktów do pozycji barażowej.
Trener Ojrzyński ma miłe wspomnienia z meczów przeciwko tej drużynie.
- Przeciwko Sandecji odniosłem swoje najwyższe zwycięstwo jako trener w Ekstraklasie. Z Arką wygraliśmy wtedy 5:0. Teraz w tej drużynie jest kilku zawodników, których dobrze znam - zaznacza trener Korony.
I wymienia: - Między innymi Zjawiński, który bardzo dobrze gra pod faul. Sędziowie często się na to nabierają. Pracowaliśmy razem w Stali Mielec, wtedy przy Łazienkowskiej z Legią zrobił trzy karne, wszystkie trzy wykorzystaliśmy i wygraliśmy 3:2. Teraz w Sandecji ma cztery bramki, z czego trzy po rzutach karnych. W ostatnim meczu sam sobie tego karnego wywalczył. Musimy być na niego czujni. Do tego Damian Chmiel. Kiedy pracowaliśmy razem w Podbeskidziu, dziennikarze powoływali go do kadry Nawałki. Miał dziewięć bramek, był motorem napędowym naszej drużyny. Ci dwaj to czołowi zawodnicy Sandecji - nie ma wątpliwości trener Korony.
- Będzie gorąco. Sandecja ma dużo żółtych kartek, nie przebiera w środkach, przerywa akcje faulami. Możemy to wykorzystać - kwituje Leszek Ojrzyński.
Piątkowy mecz Sandecja - Korona rozpocznie się o godz. 18:00.
fot: Mateusz Kaleta