Uros Zorman wydał biografię. I zapowiada: Będzie tłumaczenie na język polski!
W środę Uros Zorman poinformował o swoim odejściu z PGE VIVE Kielce. Legenda kieleckiego klubu wraca do Słowenii, gdzie mieszka cała jego rodzina. Chce też spróbować swoich sił w roli samodzielnego, pierwszego trenera jakiegoś zespołu. Przy okazji komunikowania swojego odejścia, Zorman zdradził ciekawą rzecz - wydana niedawno przez niego książka, biografia, ukaże się w języku polskim. - Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej! - mówi Sloweniec.
Biografia drugiego trenera PGE VIVE w oryginale została napisana po słoweńsku, a jej autorem jest Lojze Grčman, dziennikarz oraz bloger piszący o piłce ręcznej. Książka liczy 232 strony i nosi tytuł "Tako, kot sem rekel", co po polsku oznacza "Tak, jak powiedziałem".
– To cała moja historia, od urodzenia, przez szkołę, moją pracę w policji, aż do zakończenia kariery sportowca. Już jak zaczynaliśmy pisać i rozmawialiśmy o językach, od razu mówiłem, że jednym z nich musi być polski. Szkoda, że nie zdążymy tego zrobić zanim odejdę z Kielc, ale zrobimy to na pewno. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie też czas na drugą część biografii, tym razem o karierze trenerskiej! - mówi Uros Zorman na łamach klubowej strony PGE VIVE.
Słoweniec to prawdziwa legenda kieleckiego klubu. W PGE VIVE grał przez od połowy sezonu 2010/11 do końca sezonu 2017/18. Z kieleckim zespołem zdobył siedem Mistrzostw Polski i tyle samo Pucharów Polski, wygrał Ligę Mistrzów (2016) i dwa razy stawał w tych rozgrywkach na najniższym stopniu podium (2013 i 2015). Jeszcze przed przyjściem do Kielc wygrywał Puchar Mistrzów trzykrotnie (2004 – z Celje, 2008, 2009 – z Ciudad Real). Grał też w Slovanie Ljublana, Prule 67 Lublana i Ademar León. Był również kilkakrotnym mistrzem Słowenii i Hiszpanii, a z reprezentacją Słowenii w 2004 roku zdobył srebrny medal mistrzostw Europy.
Po zakończonej karierze sportowca, oddał się trenerce. Jako szkoleniowiec ma już na koncie dwa mistrzostwa Polski (2019 i 2020) oraz Puchar Polski (2019). Teraz chce postawić kolejny krok i rozpocząć pracę już nie jako asystent, ale na własny rachunek. - Mam nadzieję, że to mi się uda - wierzy.
Choć na pożegnanie przyjdzie jeszcze czas, Słoweniec nie ukrywa. - Decyzja o odejściu była bardzo trudna. Nie lubię pożegnań. Będę bardzo tęsknił za wszystkimi, za Bertem, zawodnikami, kibicami, klubem. Ale mam nadzieję, że najpierw wrócę do Kielc i wspólnie dokończymy sezon - zaznacza.
fot: Anna Benicewicz-Miazga