Nogi na stole. Czyli o tym, jak Meresiński próbował kupić Koronę
Częstochowska policja wystosowała apel o pomoc w odnalezieniu Jakuba Meresińskiego. Tego samego, który przed laty próbował kupić Koronę Kielce, a następnie na kilka tygodni przejął Wisłę Kraków. Funkcjonariusze opublikowali rysopis podejrzanego na swojej stronie. Ciężko sobie wyobrazić, co by było, gdyby ta transakcja doszła do skutku.
Meresiński miał ambicje, by wejść do polskiego sportu. Możliwe, że jego motywacją była chęć zabawienia się w prawdziwego Football Managera, spełnienia swoich marzeń z wczesnych lat młodości. – Kiedy w dzieciństwie moi rówieśnicy marzyli o tym, aby zostać piłkarzem, to ja im zawsze mówiłem, że będę ich zatrudniał. Jestem w stanie sobie na coś takiego pozwolić... – mówił podczas spotkania z kieleckimi mediami Jakub Meresiński.
Dziś można przypuszczać, że zakusy biznesmena miały drugie dno, zwłaszcza że aktualnie jest on poszukiwany w związku z zarzutami o dokonanie oszustw oraz przywłaszczenie mienia o znacznej wartości.
Chcemy ciężko pracować...
W pierwszej połowie 2016 roku przyjechał do Kielc przedstawiając się jako inwestor działający w sektorze nowych technologii. Deklarował, że kwestią przejęcia żółto-czerwonych interesował się od ośmiu miesięcy. Jego wiarygodność w świecie sportu podpisywał swoim nazwiskiem były piłkarz, Marek Citko. – Jakub zna się na marketingu i biznesie. Ja miałem zarządzać stroną sportową. Mamy pomysły na Koronę. Chcemy ciężko pracować, bo jest dużo pracy. To nie jest klub kupowany za złotówkę, ale za kilka milionów. Pierwsza płatność miała być w momencie podpisania umowy – usłyszeliśmy zapewnienia.
Do briefingu prasowego, z którego wyciągamy niniejsze cytaty doszło do 30 maja 2016 roku. Wtedy już mleko się rozlało, a Meresiński, swoimi deklaracjami, próbował przekonać do siebie opinię publiczną i tym samym ratować operację pod tytułem PRZEJĘCIE KORONY.
Co się dokładnie stało? Obniżki kontraktów, nogi na stole, wulgaryzmy
Tuż po sezonie 2015-2016 cała drużyna najpierw spotkała się w szatni z piastującym funkcję prezesa Markiem Paprockim, a następnie z Jakubem Meresińskim, na tamten czas przyszłym szefem Korony Kielce. Miał prawo tak sądzić, w końcu strony były już po podpisaniu umowy przedwstępnej.
– Nie mogę przedstawić treści umowy, bo to prawa autorskie, które są objęte tajemnicą handlową. Rozmowy trwały kilka miesięcy, analizowaliśmy to i rozmawialiśmy ludźmi ze środowiska kieleckiego. Chodziło o zakup stu procent udziałów – mówił sam zainteresowany.
Podczas wizyty przy Ściegiennego piłkarze mieli usłyszeć o obniżce wynagrodzeń nawet o połowę. Niekoronowany prezes miał ich witać z nogami na biurku, ponoć nie obyło się bez niecenzuralnego słownictwa. Wkrótce informacje o charakterze spotkania wyciekły do mediów. Zdegustowani podejściem byli między innymi kieleccy rajcy. – Zbulwersowała mnie relacja z tego, co działo się w ostatnich dniach. Doszły do nas informacje, że pan Meresiński wszedł do spółki i rozrzucał ludzi po kątach. Kto wyraził na to zgodę – pyta radna z ramienia Platformy Obywatelskiej, Agata Wojda.
I to wtedy rozlało się przysłowiowe mleko, gdyż to właśnie Rada Miasta miała ostateczny głos w kwestii sprzedaży klubu. Umowa przedwstępna zawierała paragraf regulujący, iż zgodę na definitywną transakcję muszą wyrazić rajcy obradujący w kieleckim Ratuszu.
Meresiński próbował ratować sytuację. Przedostatniego dnia maja przyjechał do stolicy województwa świętokrzyskiego swoim Porshe Panamera, a następnie ramię w ramie z Markiem Citko odbył w hotelu Odyssey spotkanie z kieleckimi mediami. – Jesteśmy poważnymi ludźmi. Proszę sobie wyobrazić, czy to możliwe? Rozmawialiśmy o swojej strategii. Ktoś mógł poczuć obawy o swój dobrobyt. Zmienia się właściciel, przychodzą nowe realia i nowe kierunki działania. Niekoniecznie każdy jest wtedy widziany w tych realiach – odpierał zarzuty Meresiński.
Dokładnie miesiąc później w sprawie ewentualnego przejęcia klubu przez biznesmena obradowali kieleccy radni. Chociaż była to raczej formalność, gdyż przedmiotem głosowania było uchylenie uchwały, czyli anulowanie zawartej wcześniej umowy przedwstępnej. Po długiej dyskusji rani zagłosowali za uchyleniem. Klub został w rękach miasta.
– Muszę przyjąć decyzję radnych i ją zaakceptować – powiedział po zakończeniu sesji Rady Miasta menedżer piłkarski i współpracownik Jakuba Meresińskiego, Marek Citko. Przeciwko sprzedaży zagłosowała większość, bo dwunastu rajców. – Myślę, że ich decyzja wynikała z niewiedzy. Nie wiem tylko, czy rzeczywiście te doniesienia medialne spowodowały do nas niechęć, czy jest jakieś drugie dno – dodał. Później okazało się, że i on w kwestii pewnych faktów dysponował dość dużą niewiedzą. Ale o tym dowiedzieliśmy się w następnym akcie sportowych podbojów Meresińskiego.
Udana kampania w Krakowie. Wisła własnością Meresińskiego
Mimo kontrowersji, zamożny przedsiębiorca nie zrezygnował z prób wkroczenia do świata piłki nożnej. Jeszcze tego samego roku wspólnie z Markiem Citko skierował swoje ambicje w stronę Wisły Kraków, z której wyjście zadeklarował jej wieloletni zarządca, Bogusław Cupiał. Meresiński przejął udziały Tele-Foniki, stając się jej nowym właścicielem.
Życie w roli działacza sportowego nie trwało długo, bo raptem kilka tygodni. Stało się tak, ponieważ okazało się, że jeden z bardziej zasłużonych klubów w naszym kraju trafił we władanie przedsiębiorcy z prokuratorskimi zarzutami dotyczącymi między innymi przestępstw podatkowych.
Wkrótce Meresińskiego opuścił Citko, który, jak sam przyznał, było mu bardzo przykro, że wielokrotnie dał się oszukać byłemu wspólnikowi: – Nie chcę być kojarzony z jego działalnością. Nie byłem świadomy przeszłości nowego właściciela Wisły Kraków i żałuję, że taki znakomity klub znalazł się w nieodpowiednich rękach. Ponoszę odpowiedzialność za to, że nie dokładnie zweryfikowałem przeszłości osoby, którą wspierałem własnym nazwiskiem – przyznał były reprezentant Polski.
Ostatecznie krakowski klub przejęło TS Wisła kończąc przygodę Meresińskiego z wielkim sportem. Ale nie dał on o sobie zapomnieć. W styczniu 2017 roku media poinformowały, że niedoszły właściciel Korony Kielce został zatrzymany przez policję. Okazało się, że przejął kontrolę nad Wisłą Kraków wykorzystując fałszywe listy intencyjne oraz posługując się sfałszowanymi gwarancjami bankowymi. Jeszcze w tym samym roku próbował nielegalnie opuścić kraj, a w 2019 roku otrzymał karę grzywny za przywłaszczenie około pół miliona złotych z kasy Wisły Kraków.
Meresiński poszukiwany przez policję
Funkcjonariusze apelują o pomoc w jego odnalezieniu. Ciążą na nim zarzuty oszustwa oraz przywłaszczenia mienia o znacznej wartości. W sieci opublikowany został rysopis podejrzanego. Wszystkie pomocne informacje można przekazywać przez adres mailowy poszukiwani@policja.gov.pl lub zgłoszenie telefoniczne pod numerem 997, lub 112.