Mogło być zdecydowanie gorzej, ale Olejniczak w tym sezonie już nie zagra
Podczas ćwierćfinałowego starcia Industrii Kielce z SC Magdeburg kontuzji doznał Michał Olejniczak. I choć samo zdarzenie wyglądało dramatycznie, uraz jest zdecydowanie mniej groźny niż spodziewano. To byłoby na tyle jeśli chodzi o dobre informacje, ponieważ kieleckiego szczypiornistę czeka dłuższa przerwa.
Kluczowe dla sprawy zdarzenie miało miejsce w 56. minucie spotkania Ligi Mistrzów rozgrywanego w Hali Legionów między Industrią Kielce, a Magdeburgiem. Grający w ataku Felix Claar upadł po oddaniu rzutu tak niefortunnie, że ciężarem całego ciała upadł na nogę stojącego Michała Olejniczaka. Kolano 23-latka w nienaturalny sposób wygięło się w drugą stronę tworząc tak zwany przeprost.
Po chwili gra została wstrzymana, a na parkiet wbiegli medycy, którzy zabezpieczyli kolano szczypiornisty, a następnie na noszach znieśli go poza plac gry. Tuż po meczu trener gości Bennet Wiegert wyrażał nadzieję, że uraz Olejniczaka nie będzie aż tak poważny. – Życzę mu wszystkiego najlepszego – podkreślał podczas konferencji prasowej, co szkoleniowiec Tałant Dujszebajew kwitował kilkoma słowami dając do zrozumienia, że kontuzja piłkarza ręcznego z Kielc faktycznie nie musi oznaczać wielomiesięcznego rozbratu z handballem. Wskazywały na to wstępne badania fizykalne, które nie wykazały opuchlizny, uszkodzenia łąkotki, czy więzadeł.
Dziś wiemy znacznie więcej na temat przyszłości Michała Olejniczaka. Jak podał klub Industria Kielce, zawodnik ma za sobą szczegółowe badania lekarskie, które wykazały złamanie podchrzęsnte przedniej części kłykcia przyśrodkowego piszczeli oraz stłuczenie kłykcia przyśrodkowego kości udowej.
– To najbardziej łaskawy scenariusz, który mogliśmy przewidzieć. Udało się uchronić więzadło przed zerwaniem – przyznał Tomasz Mgłosiek, fizjoterapeuta mistrzów Polski. Biorąc pod uwagę, że w grę wchodziło nawet zerwanie więzadeł, co oznaczałoby przerwę do końca roku, ta diagnoza jest dla reprezentanta Polski bardzo łagodna. Szczypiornistę czeka przynajmniej sześć tygodni przerwy, a więc dla Olejniczaka to koniec sezonu.
Fot. Patryk Ptak