Wyjazdowa niemoc Korony Kielce trwa. Drużyna Bartoszka przegrała z Arką w Gdyni
Tydzień temu radość, teraz żal i ogromny niedosyt. Niestety, po raz kolejny Korona Kielce wraca z wyjazdowego spotkania z niczym. Tym razem zespół Macieja Bartoszka musiał pogodzić się z porażką w Gdyni. W pierwszym spotkaniu 23. kolejki Lotto Ekstraklasa Arka pokonała drużynę złocisto-krwistych 4:1, a ta różnica mogła być jeszcze większa, lecz jeden rzut karny zdołał wybronić Milan Borjan.
Tylko bez kontuzjowanego wciąż Djibrila Diawa, podeszła do piątkowego meczu Korona. W składzie drużyny ze Ściegiennego zaszła ponadto jedna zmiana w podstawowym składzie. Michala Peskovicia między słupkami zastąpił debiutujący dziś w Lotto Ekstraklasie nowy nabytek kieleckiej ekipy, Milan Borjan.
Pierwsza połowa przyniosła kibicom zgromadzonym na stadionie w Gdyni mnóstwo emocji. Wiele działo się pod jedną i drugą bramką – im bliżej przerwy, tym większe emocje. Pierwsza ciekawa sytuacja miała miejsca w 8. minucie, gdy tuż zza pola karnego ładnie uderzał Jacek Kiełb, ale nieco zbyt lekko.
Dwie minuty później Korona stworzyła świetną akcję. Znakomitym dośrodkowaniem z lewej flanki popisał się Miguel Palanca – piłka powędrowała wprost na głowę wbiegającego Mateusza Możdżenia. Niestety, piłkę zdołał złapać Konrad Jałocha.
Potem przewagę miała Arka. Najpierw strzelał Dominik Hofbauer, ale trafił prosto w bramkarza. Chwilę potem futbolówkę do siatki mógł skierować Przemysław Trytko, ale nie zdołał przeciąć dobrego podania.
W 29. minucie zrobiło się naprawdę gorąco. Po dużej walce przy narożniku boiska, z piłką w pole karne wpadł Mateusz Szwoch i padł na murawę. Rafał Grzelak swojego przeciwnika faulował od dłuższego czasu (jeszcze przed szesnastką), ale arbiter zdecydował się podyktować rzut karny dla gospodarzy. Uderzenie z jedenastu metrów Marcusa da Silvy świetnie wyłapał jednak Milan Borjan.
Potem swoją okazję miał jeszcze Szwoch, lecz kanadyjski golkiper znów stanął na wysokości zadania. Korona odpowiedziała stałym fragmentem gry - z rzutu wolnego strzelał Możdżeń, piłka odbiła się rykoszetem od muru i wybił ją bramkarz z Gdyni.
W 37. padła bramka dla Arki. Po kapitalnym podaniu Trytki do Dariusza Formelli, pomocnik w sytuacji sam na sam zdołał uderzyć pod brzuchem kieleckiego bramkarza.
Korona jednak odpowiedziała błyskawicznie – już w 40. minucie. A mogła jeszcze wcześniej – po dośrodkowaniu Palanki z rzutu wolnego, głową odbił piłkę da Silva i futbolówka minimalnie przeleciała obok bramki. Kielczanie mieli jednak rzut rożny. Po dośrodkowaniu i zgraniu głową przez jednego z piłkarzy Arki, z bliskiej odległości Jałochę pokonał Ilijan Micanski.
Bułgar miał jeszcze jedną okazję na zdobycie gola, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała obok bramki. Tym sposobem do przerwy w Gdyni był remis.
Początek drugiej połowy należał do Szwocha. Pierwsza sytuacja – broni Borjan. Druga – bardzo ładny strzał, ale minimalnie niecelny.
W 60. minucie filigranowy pomocnik mógł świętować zdobycie gola. Wcześniej jednak po ładnym podaniu da Silva wyszedł sam na sam z Borjanem. Piłkarz Arki mijał bramkarza, ale w trakcie dryblingu ten go sfaulował i sędzia znów wskazał na „wapno”. Tym razem do „jedenastki” podszedł Szwoch i sprytnie zmylił kieleckiego golkipera.
W 73. minucie po ładnym podaniu Micanskiego, z linii pola karnego uderzył Grzelak, ale dobrą interwencja popisał się Jałocha.
W 76. minucie na placu gry pojawił się Rafał Siemaszko i już po trzech minutach mógł świętować gola. To było prawdziwe oblężenie bramki Korony. Najpierw, po świetnym podaniu Formelli, uderzał Da Silva – prosto w nogi obrońców. Od razu dobitka Antoniego Łukaszewicza – obronił Borjan. Piłka znów dotarła pod nogi Formelli, który skierował piłkę na trzeci metr, gdzie z ogromną łatwością do siatki skierował ją snajper Arki Gdynia.
Sytuacja Korony zrobiła się bardzo trudna. Żółto-czerwoni starali się walczyć, ale popełniali głupie błędy w ataku - w tym przy stałych fragmentach gry. Najlepszą okazję miał - po rzucie wolnym, ale tym razem ciekawym - Bartosz Kwiecień, ale strzelił słabo i prosto w ręcę bramkarza.
Do siatki za to trafiła raz jeszcze Arka. W doliczonym czasie tuż przed Borjanem znalazł się Szwoch, ale jego strzał obronił bramkarz z Kanady. Przy dobitce Dominika Hofbauera był już jednak bezradny i po chwili gospodarze mogli cieszyć się z efektownego zwycięstwa.
W następnym spotkaniu Korona zagra u siebie z Górnikiem Łęczna (piątek, 3 marca, godz. 18).
Arka Gdynia – Korona Kielce 4:1 (1:1)
Bramki: Formella (37'), Szwoch (60' k), Siemaszko (79'), Hofbauer (90') – Micanski (40')
Arka: Jałocha – Socha, Stolc, Marcjanik, Marciniak – Da Silva (87' Bożok), Hofbauer, Szwoch, Sambea (69' Łukaszewicz), Formella – Trytko (76' Siemaszko)
Korona: Borjan – Rymaniak, Dejmek, Kwiecień, Grzelak – Kiełb, Możdżeń, Marković (70' Cebula), Aankour (82' Górski), Palanca (83' Pylypczuk) – Micanski
Żółte kartki: Socha – Borjan
Widzów: 5123
————————
Partner wyjazdu do Gdyni:
Wasze komentarze
Jak wygrywaja to trzepiecie sie przez tydzien na forach och ach jak grali itp..jak przegraja to juz jest jazda po chlopakach..ch.j z was nie kibice Korony..albo jestescie na dobre i zle albo w.pie.dal.c biraczane mordy