Cabrera strzela i jest 1:0! Korona znów zaskakuje i wygrywa we Wrocławiu!
Korona od meczu we Wrocławiu miała znów strzelać bramki. I zaczęła to robić, choć trafiła tylko raz, i to z rzutu karnego. Ale ten jeden gol wystarczył, by żółto-czerwoni na trudnym terenie pokonali faworyzowanego Śląska i mogli wracać do Kielc z kompletem punktów. Jedyną bramkę dla Korony zdobył Airam Lopez Cabrera. Co cieszy po tym meczu? Ilość dogodnych okazji. Co martwi? Fatalna skuteczność.
Trener Marcin Brosz zdecydował się wystawić w podstawowej jedenastce Vladislava Gabovsa, mimo że ten czuł w nogach występy w dwóch meczach reprezentacji Łotwy. Na ławce usiadł za to jego rodak – Aleksandrs Fertovs. Obok niego miejsce zajął Marcin Cebula. To efekt bardzo zaskakującej decyzji kieleckiego szkoleniowca, który dał szansę gry od pierwszej minuty Nabilowi Aankourowi.
Pierwsza połowa przez długi czas – a dokładnie przez 30 minut – nie zachwycała. Wbrew pozorom na boisku gospodarze nie osiągnęli znacznej przewagi. Walka była równorzędna, Korona również długo utrzymywała się przy piłce. Problemem było to, że obie drużyny nie potrafiły stworzyć dogodnych okazji. Nawet gdy niebezpiecznie zbliżały się pod bramkę rywali, to i tak w ostatniej chwili udanie interweniowali obrońcy.
Tylko w 15. minucie, po świetnym dośrodkowaniu Łukasza Sierpiny z rzutu rożnego, gola głową mógł zdobyć Radek Dejmek, ale piłka minimalnie minęła lewy słupek bramki Mariusza Pawełka.
Po pół godzinie gry wreszcie zrobiło się ciekawie. I to od razu od mocnego uderzenia. W 32. minucie po strzale głową Dejmka, jeden z piłkarzy Śląska dotknął piłki ręką, a sędzia Paweł Gil podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Airam Lopez Cabrera i nie zawiódł – Hiszpan pewnie trafił do siatki.
To dodało wiatru w żagle piłkarzom Korony. I już po chwili kapitalną okazję miał Sierpina, ale w sytuacji sam na sam trafił w Pawełka. Minęło kilka minut i kielczanie znów mogli podwyższyć wynik. Po świetnej akcji Sierpina dośrodkował z lewej strony nad rozpaczliwie interweniującym Pawełkiem, piłka poleciała wprost na głowę Aankoura, ale jego strzał z linii bramkowej wybił jeden z zawodników Śląska.
To nie był koniec emocji. Tuż przed gwizdkiem sędziego Cabrera trafił jeszcze w spojenie słupka z poprzeczką, a po chwili Zbigniew Małkowski wyciągał piłkę z siatki. Na szczęście ten gol padł z pozycji spalonej, co zauważył sędzia liniowy. Wcześniej kielecki golkiper obronił strzał Jacka Kiełba – byłego zawodnika Korony.
Tym samym do przerwy było 1:0 dla gości. I to oni mogli spokojniej podchodzić do II połowy.
To też Korona w drugiej odsłonie spotkania jako pierwsza stworzyła kapitalną okazję. Vlastimir Jovanović (jeden z najlepszych na boisku) zastosował znakomity pressing na połowie rywala, przejął piłkę i podał na wolne pole do Bartłomieja Pawłowskiego. Niestety, ten zamiast uderzać od razu, jeszcze podbiegł pod bramkę, za mocno wypuścił sobie futbolówkę i trafił prosto w bramkarza z Wrocławia.
Śląsk próbował przejąć kontrolę nad spotkaniem, doprowadzić do dogodnej okazji i wyrównać wynik spotkania. Ale wrocławianie odbijali się od kieleckiej defensywy, jak od muru. Korona po raz kolejny pokazała, że w grze obronnej prezentuje się świetnie. Gospodarze przeprowadzali kolejne zmiany, próbowali różnych rozwiązań w ataku, ale wszystko znakomicie rozczytywali gracze z Kielc.
Choć złocisto-krwistym też zdarzały się potknięcia (takie pod własnym polem karnym zanotowali m.in. Małkowski i Sierpina), ale obyło się bez przykrych konsekwencji.
Za to konsekwentna i mądra gra sprawiła, że Korona we Wrocławiu wywalczyła 3 punkty. A gdyby podopieczni Brosza byli skuteczniejsi, to mogliby wracać do Kielc ze świadomością nawet trzy albo czterobramkowego zwycięstwa.
Kolejny mecz Korona rozegra w sobotę, 24 października, gdy na wyjeździe zmierzy się z Piastem Gliwice (początek o godz. 18).
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramka: Cabrera (33’ k)
Śląsk: Pawełek - Danielewicz (61' Bartkowiak), Celeban, Pawelec, Dudu - Zieliński, Hołota, Kokoszka (61' Gecov), Kiełb (71' Grajcar), Paixao - Biliński
Korona: Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Pawłowski (66' Zając), Jovanović, Grzelak, Aankour (69' Fertovs), Sierpina – Cabrera (81’ Sobolewski)
Żółte kartki: Danielewicz, Duda, Pawelec (Śląsk)
Sponsor wyjazdu do Wrocławia:
Wasze komentarze
Cieszy, że na forum nie ma
płaczków.
]