- Pacheta czul się tutaj niechciany. Bo jak może się czuć trener, jeśli nie chcą go zawodnicy, kibice i media? Tak to było odbierane. Widzimy co się dzieje na forach internetowych. On to wszystko czytał – mówił w piątek w porannej rozmowie Radia eM prezydent Kielc, Wojciech Lubawski.

Oto zapis fragmentu rozmowy dot. tematyki sportowej.

We wtorek Jose Rojo Martin oficjalnie potwierdził, że nie chce dalej pracować w Kielcach. Jest pan rozczarowany jego postawą?

- Nie. Ja rozumiem jego decyzję. Kilka względów o tym zadecydowało. Przede wszystkim rozłąka z rodziną, która była bolesna. Hiszpanie to bardzo rodzinny naród, co zresztą ten szkoleniowiec wielokrotnie podkreślał. Poza tym Martin czul się tutaj niechciany. Bo jak może się czuć trener, jeśli nie chcą go zawodnicy, kibice i media? Tak to było odbierane. Widzimy co się dzieje na forach internetowych. On to wszystko czytał. Oczywiście nie sam, ale ma swojego partnera, który mu wszystko tłumaczył. Na meczach też to było odczuwalne. Prowadził zespół, gra wyglądała nieźle, a kibice skandowali nazwisko byłego trenera. To na pewno nie było dla niego przyjemne. Dlatego przyjąłem jego decyzję ze zrozumieniem. Pacheta bardzo dużo wniósł do Korony. Przede wszystkim nam, właścicielom i działaczom, uświadomił pewne mechanizmy, które w polskiej piłce działają od lat. I z którymi trzeba walczyć. Ta nauka na pewno nie pójdzie w las.

Pacheta czekał jednak do ostatniej chwili z deklaracją, mimo że hiszpańskie media już kilka dni wcześniej poinformowały, że zostanie trenerem Herculesa Alicante.

- Do końca się wahał. To nie była prosta decyzja. Jestem przekonany co do uczciwości tego człowieka i tego, że traktował nas bardzo poważnie. Zresztą, z tego co wiem, to jutro przyjedzie do Kielc pożegnać się z nami. To wielki trener i wielka szansa była przed nami. Nie chcę analizować, dlaczego Korona na koniec sezonu osiągnęła taki wynik, a nie lepszy. To nie było jednak tylko efektem pracy trenera, lecz zależało od innych czynników związanych z szatnią i atmosferą. Podkreślam – ja od Pachety bardzo wiele się nauczyłem.

Kto będzie jego następcą?

- Powiem uczciwie: nie wiem. To domena prezesa. Prezes przyjdzie z nowym kandydatem, żebym go zaakceptował, bo takie są zasady, ale to nie ja go wybieram. Jest dużo możliwości. Na rynku funkcjonuje kilku ciekawych trenerów polskich, ale mamy też kandydatów z Hiszpanii, Niemiec czy Szwajcarii. Zobaczymy. To ważna, strategiczna decyzja. Mamy pewne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać drużyna, żeby osiągnąć sukces. To nie tylko kwestia pieniędzy, lecz też pewnej filozofii funkcjonowania zespołu. Nowy trener musi myśleć podobnie jak my.

Z innej beczki: jakie wrażenie po inauguracji mundialu?

- Czuję rozczarowanie, że na meczu otwarcie sędzia popełnia takie błędy. To jednak również skłania do refleksji. Skoro każde spotkanie pokazywane jest z kilkudziesięciu kamer, to moim zdaniem czas najwyższy zmienić zasady. Nic nie stoi na przeszkodzie, by przy tego typu meczach, o taką stawkę, grupa niezależnych sędziów miała wgląd do transmisji i mogła bardzo szybko przejrzeć kontrowersyjne sytuacje z kilku kamer. Wtedy uniknęlibyśmy sytuacji, która miała miejsce wczoraj. Cały świat sportowy był zniesmaczony tym, jak ściany pomagały gospodarzom. Istnieje pewna granica, która wczoraj została przekroczona. Karny się nie należał, to widzieli wszyscy. Dyskusyjna jest też sprawa, gdy Chorwaci zdobyli gola, bo atak na brazylijskiego bramkarza, w moim subiektywnym odczuciu, mógł być nieodgwizdany. Gdyby sędziowie inaczej ocenili te sytuacje, wynik mógłby być zgoła odmienny.

Chyba kibicował pan Chorwatom?

- Oczywiście tak. Zachowywałem się jak każdy normalny człowiek, który kibicuje słabszej drużynie.

Źródło: www.em.kielce.pl

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.