Nie ma ostracyzmu w szatni Korony. Pyłypczuk świadomy konsekwencji
Mecz z Zawiszą Bydgoszcz idealnie rozpoczął się dla kieleckiej Korony, ponieważ już w 14. minucie spotkania zamieszanie podbramkowe wykorzystał Radek Dejmek i zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Kiedy wydawało się, że kielczanom uda się szczęśliwie dowieźć wynik do końca szyki pokrzyżował Serhyi Pyłypczuk.
W 77. minucie ukraiński skrzydłowy w niegroźnej sytuacji w bardzo bezmyślny sposób zaatakował wyprostowanymi nogami Łukasza Nawotczyńskiego. Paweł Gil nie miał więc innej opcji i musiał ukarać piłkarza czerwoną kartką. Jak wiadomo, osłabionej Koronie nie udało się wytrzymać szturmu przeprowadzonego przez bydgoskiego Zawiszę i już parę chwil później Zbigniewa Małkowskiego pokonał Sebastian Ziajka.
Mimo tego, że zawodnik osłabił kielczan w kluczowym momencie, jego koledzy nie mają do niego pretensji: -Na pewno nie ma większych pretensji do niego. On sam zdaje sobie sprawę, że słusznie został ukarany czerwoną kartką – przyznał Artur Lenartowski. Podobnie to wydarzenie ocenił Vlastimir Jovanović. - Taka sytuacja mogło zdarzyć się każdemu z nas. „Ruski” to bardzo doświadczony zawodnik i musiał wiedzieć, że było to niepotrzebny faul i cała sytuacja powinna się inaczej potoczyć.
W wyniku całej sytuacji, nie tylko kielczanie zmuszeni byli, aby kończyć mecz w osłabieniu, ale również absencja w kolejnych spotkaniach, bądź co bądź, kluczowego zawodnika w talii trenera „Pachety”. Kolegi stara się bronić Michał Janota: - Z tego, co mówił nam Serhyi, to on się poślizgnął i przekonywał nas, że nie było to zamierzone zagranie. Na pewno nie ma żadnej złości, bo każdemu mogło się to przytrafić.
autor: Wojciech Staniec 2
fot. Paula Duda
Wasze komentarze