Vive straciło z Mielcem 33 bramki. „Wyglądało to słabo...”
Z nie najlepszej strony w pojedynku z PGE Stalą Mielec pokazali się zawodnicy Vive Targów. Kielczanie zagrali fatalnie w pierwszych 45. minutach. Dopiero ostatni kwadrans meczu w ich wykonaniu stał na dobrym poziomie, i dzięki niemu „żółto-biało-niebiescy” wygrali 43:33.
Po spotkaniu z mielczanami w oczy rzuca się przede wszystkim liczba bramek, którą w Hali Legionów zdobyli goście. - Nie możemy z taką drużyną tracić 33 bramek, tym bardziej, że zespół z Mielca był osłabiony. Być to było ich przewagą, bo grali na totalnym luzie i wszystko im wpadało – zauważył Szmal.
Podobnego zdania był Piotr Chrapkowski. - Zagraliśmy bardzo słabo w obronie, straciliśmy aż 33 bramki. Nie ubliżając Stali to nie powinniśmy tego zrobić. Powinniśmy zagrać o wiele lepiej, było dużo błędów także w ataku. Nie powinniśmy tak grać – stwierdził rozgrywający mistrzów Polski.
Trener Tałant Dujszebajew przyznał po meczu, że słabsza gra zespołu mogła wynikać z cięższego piątkowego treningu oraz zmęczenia ciągłymi podróżami. - Wszystko miało na to wpływ, także te podróże – przyznaje Szmal. Doświadczonemu bramkarzowi wtórował Chrapkowski. - Zmęczenie treningami, podróżami. Pojawiła się chwila dekoncentracji. Może to był taki dzień, że nic nie wychodziło... wyglądało to słabo z naszej strony, szczególnie pierwsze 45 minut – nie miał złudzeń popularny „Chrapek”.
Choć PGE Stal w Kielcach przegrała to jej zawodnicy mogli być w o wiele lepszych nastrojach niż gospodarze. - Ciężko podsumować to spotkanie. Przyjechaliśmy osłabieni, do 40. minuty jeszcze się jakoś trzymaliśmy. Później pojawiło się zmęczenie, bo graliśmy to spotkanie tylko trzema rozgrywającymi. Cieszymy się, jesteśmy zadowoleni. Trener podziękował nam za walkę w tym spotkaniu – powiedział Grzegorz Sobut.
Do 45. minuty minut PGE Stal grała jak równy z równym z mistrzami Polski, a momentami nawet prezentowała się lepiej. Co stało się z grą mielczan w ostatnim kwadransie meczu? - Zabrakło siły, było zmęczenie. Kielce mają w składzie kilkunastu zawodników, więc mogą do woli robić zmiany i grają na świeżości – przyznał rozgrywający popularnych „Czeczeńców”.
fot. Patryk Ptak