Idzie nowe. Lepsze
Za nami już cztery mecze Vive Targów pod wodzą nowego trenera Tałanta Dujszebajewa. Kielczanie od początku jak mantrę powtarzają słowa: z treningu na trening, z meczu na mecz będzie coraz lepiej. I mają rację. To, że „żółto-biało-niebiescy” znajdują się na dobrej drodze świadczy najlepiej niedzielny mecz w Kiel.
Przed tym meczem wydawało się, że nie wynik będzie najważniejszy, a dobra gra. Jak się okazało było to i to. W czwartym swoim meczu w roli trenera Vive Targów Dujszebajew pojechał do jaskini lwa, do Sparkassen Areny, czyli hali, w której każdemu gra się niezwykle ciężko i mało kto może powalczyć jak równy z równym z gospodarzami, THW Kiel.
To się udało drużynie Vive Targów. Choć udało to może złe słowo, bo nie było w tym żadnego przypadku. Ale o tym za chwilę. Teraz lepiej się skupić na kluczowym słowie w tym wypadku, czyli na wyrazie drużyna.
I to drużyna przez wielkie „D”. Każdy zawodnik wchodzący w jej skład jest równie ważny, co widać po tym ile kto spędza czasu na boisku. Teraz wszyscy grają w miarę równo i mają swój duży wkład w grę. Nagle okazuje się, że Karol Bielecki potrafi rzucać celnie z drugiej linii, a jeszcze kilka miesięcy był z tym problem, a ten zawodnik czasem oglądał mecze nawet z wysokości trubyn. Teraz to się zmieniło. Przypadek?
Widać też ogromną wolę walki, zawodnicy co chwilę się motywują, bardzo się cieszą z każdej bramki, żyją każdą akcją. Niby jest to podstawa, ale i tak cieszy jak się patrzy na taką postawę kielczan.
Jeżeli już skupić się na samej grze mistrzów Polski, a nie na personaliach to także widać sporo nowości i myśli trenerskiej Dujszebajewa. Przede wszystkim w obronie, z tym słynnym już systemem 5-1. To zupełna nowość dla naszej drużyny, co prawda kilka sezonów temu było to testowane, ale wtedy zupełnie nie wypaliło. Teraz ta defensywa spisuje się coraz lepiej. Wciąż widać, że jeszcze nie każdy zawodnik „czuje” to, ale spokojnie, potrzeba czasu.
Widać też sporo nowości w ofensywie. W tym fragmencie gry jest chyba najwięcej do poprawy, szczególnie, że skuteczność była chyba tym elementem, który zdecydował o stracie punktu. Kielczanie przestrzelili sporo tzw. „setek”.
W grze Vive Targów brakowało także szybkich kontr, które np. THW wyprowadzało za każdym razem, gdy tylko mogło. U nas było tego trochę mniej, a szkoda. To jest najprostszy sposób na zdobywanie bramek.
Jak widać „żółto-biało-niebiescy” pod wodzą Tałanta Dujszebajewa grają zupełnie inaczej, ale te zmiany są na lepsze. Wielu uznałoby za swój największy sukces remis w Sparkassen Arenie, ale nie on. On po meczu był bardzo zły, bo liczył na dwa punkty. Dla Dujszebajewa celem jest wygrywanie.
Nie sposób nie zgodzić się z prezesem Bertusem Servaasem, że aż strach myśleć co będzie jak ta drużyna nadal tak się będzie rozwijała i grała jeszcze lepiej, skoro Dujszebajew po czterech meczach potrafił w ten sposób wpłynąć na swoich podopiecznych. Jedno jest pewne – czas pracuje na korzyść Vive Targów. A rywale niech już się boją!
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze