Zatrzymać poznańską lokomotywę
To już ostatni mecz Korony w tym roku. A perspektywy niezbyt optymistyczne... Kielczanie ośmiu ostatnich spotkaniach w ekstraklasie nie odnotowali żadnego zwycięstwa. A teraz zagrają z silnym Lechem Poznań. I z planów przerwania złej passy może nic nie wyjść.
Choć ostatni mecz „złocisto-krwistych” nie był pokazem pięknego futbolu, to jednak wniósł wiele nadziei w serca wszystkich kibiców. Mimo nieuchronnie zbliżającej się porażki, podopieczni Marcina Sasala nie poddali się i pokazali charakter, dzięki czemu w ostatnim momencie zdobyli bramkę na wagę jednego punktu.
Poznańska lokomotywa nie miała już tyle szczęścia co "żółto-czerwoni". W spotkaniu 16. kolejki ekstraklasy Lech na własnym boisku podejmował Piast Gliwice. Zespół gości już w piątej minucie pokonał Jasmina Burićia. „Kolejorz” wprawdzie odpowiedział szybko, bo siedem minut później zdobywając gola na 1:1, ale poznaniacy nie zdołali już po raz drugi przeforsować silnej defensywy gliwickiej ekipy. – Straciliśmy dwa punkty, a można było doskoczyć do czołówki. Szwankowała nasza skuteczność, ale też nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu dobrych okazji. Ciężko było przebić się przez skomasowaną obronę Piasta – ocenił trener Lecha, Jacek Zieliński.
Ponadto zespół obecnie grający we Wronkach (stadion w Poznaniu jest w przebudowie) prezentuje dość nierówną dyspozycję w ekstraklasie. Lech w niedługim czasie potrafił przegrać ze słabą Cracovią i wygrać z Wisłą Kraków. Jednak nie można niedoceniać rywala przyszłej konfrontacji. Poznański zespół, mimo sinusoidalnej formy, potrafi grać na bardzo wysokim poziomie, a tacy piłkarze jak Robert Lewandowski, Sławomir Peszko, Semir Stilić, czy Bartosz Bosacki tylko świadczą o sile tej drużyny.
Korona Kielce w dotychczasowym bilansie meczowym z Lechem nie wypada najlepiej. Spośród dziewięciu konfrontacji Lech zwyciężał aż czterokrotnie, a zremisował trzy razy. Kielecki zespół wygrał tylko dwa spotkania. Wśród tych statystyk znajduje się oczywiście również ta najdotkliwsza dla „złocisto-krwistych” porażka - z drugiej kolejki obecnego sezonu, kiedy to lokomotywa z Poznania wstrzeliła się w bramkę rywala aż pięć razy. Ale tak wysoka porażka powinna być tylko dodatkową motywacją dla kielczan przed sobotnią rywalizacją.
Piłkarze Marcina Sasala nie chcą jednak wspominać tamtego meczu. Chcą o nim jak najszybciej zapomnieć. – Jesteśmy pozytywnie nastawieni do spotkania z Lechem. Wiadomo, że to właśnie zespół gospodarzy będzie faworytem, a my jedziemy tam w roli „przegranego”. Jednak będziemy grać o punkty. Nie wiem czy będzie to wygrana, czy remis – ważne byśmy cokolwiek stamtąd wywieźli – twierdzi pomocnik kieleckiego zespołu, Jacek Kiełb.
Do Wronek nie pojadą kontuzjowani Edson, Krzysztof Gajtkowski, Kamil Kuzera. Mariusz Zganiacz z czysto sportowych przyczyn nie znalazł się w kadrze.
Pod tym względem gospodarze mają o wiele więcej powodów do narzekań. W sobotę z pewnością nie zagrają kontuzjowani Seweryn Gancarczyk, Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak i Jakub Wilk. - Nie wiem czy to jakieś fatum, ale z taką ilością kontuzji borykam się po raz pierwszy w życiu. Nie jest to łatwe, jednak musimy sobie jakoś poradzić - powiedział na łamach portalu lechpoznan.pl, Jacek Zieliński.
Początek spotkania Lecha z Koroną już w sobotę o godz. 16:15. Zapraszamy na relację na żywo z tego spotkania.
fot. Paula Duda
Mecz Korony z Lechem z sierpnia tego roku
Wasze komentarze