Złe (całkiem) dobrego początki. Najpierw była tragedia...
Było katastrofalnie, później przeciętnie, a na koniec bardzo dobrze. Tak można podsumować występy Korony Kielce w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. Ten ostatni okres sprawił, że „żółto-czerwoni” spędzą przerwę zimową w dobrych humorach. Na starcie rozgrywek nastroje „złocisto-krwistych” były jednak zupełnie inne...
Pierwsze osiem kolejek ligowych to droga przez mękę dla graczy i kibiców zespołu z województwa świętokrzyskiego.
Wszystko zaczęło się względnie dobrze. Koroniarze zremisowali bezbramkowo ze Śląskiem Wrocław, a dodatkowo przez większość spotkania byli stroną dominującą. Szczególnie podobać się mogli w pierwszej połowie starcia, w której powinni co najmniej raz trafić do siatki Rafała Gikiewiecza.
Później nadszedł ten nieszczęsny pojedynek z Wisłą Kraków. Oglądało się go dobrze. Było w nim sporo akcji i bramkarze obu zespołów nie mogli narzekać na nudę. Liczy się jednak to, co „w sieci”. Kto wie, jaki los czekałby Leszka Ojrzyńskiego, gdyby w 93. minucie tej potyczki gola zdobył Przemysław Trytko? Tak się jednak nie stało, a w kolejnej akcji krakowianie zapewnili sobie 3 punkty. Co gorsza, tym razem po błędzie Małkowskiego, nie poszczęściło się także w Łodzi z Widzewem.
Wówczas nastąpił pewien przełom. Skończyła się jedna era, zaczęła następna. W międzyczasie „żółto-czerwoni” znowu okazali się gorsi od rywali i przegrali 0-2 w Poznaniu z Lechem.
Debiut Jose Rojo Martina w roli szkoleniowca „złocisto-krwistych” okazał się udany. Może jego nowi podopieczni nie zagrali jakoś fantastycznie, ale w końcu sięgnęli po upragnione 3 punkty.
Pierwsze osiem kolejek w wykonaniu kielczan było bardzo słabe
Potem było już tylko gorzej. Można pokusić się o stwierdzenie, że mecz w Bielsku-Białej z Podbeskidziem to jeden z najgorszych występów Korony w ostatnich latach. Całe szczęście, że świetnie dysponowany był wówczas Zbigniew Małkowski. Gdyby nie bramkarz ekipy z Kielc, porażka z „Góralami” mogłaby być dużo wyższa, niż 0-1.
Fajny mecz piłkarze ze Świętokrzyskiego rozegrali z Legią. Fajny jednak tylko dla fanów futbolu, a nie „żółto-czerwonych”. Pięć goli straconych na własnym stadionie? Klęska. Koroniarze potrafili wykorzystać fakt, że w końcówce warszawianie się rozluźnili przy wysokim prowadzeniu i uratowali resztki honoru doprowadzając do stanu 3-5.
Ostatni element tego beznadziejnego okresu to potyczka z Zagłębiem Lubin. Było kilka szans do strzelenia gola, tylko co z tego, skoro „Miedziowi” zawodników „Pachety” bezlitośnie wypunktowali?
I właśnie po tej porażce coś drgnęło. A to ruszenie poprzedziło zwolnienie trenera Michała Adamczewskiego 2 dni po meczu na Dolnym Śląsku. Czy te dwie rzeczy należy jakoś łączyć? Z drugiej strony ciężko upatrywać w zwolnieniu szkoleniowca od przygotowania fizycznego przyczyny tego, że nagle np. Kamil Sylwestrzak zaczął grać dużo mądrzej i przestał popełniać dziecinne błędy.
Na podsumowanie „przeciętnej” części sezonu w wykonaniu „złocisto-krwistych” zapraszamy już w niedzielę.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
"Małpie" najwyraźniej pomogło najpierw obecność Stano a potem po prostu ogranie.
http://ekstraklasa.tv/wybieramy-najlepszego-prawego-obronce-ekstraklasy,381534.html