Ojrzyński: W pierwszej połowie się ośmieszyliśmy
Korona w sobotnie popołudnie pokonała Podbeskidzie minimalnie, ale rozegrała bardzo dobre spotkanie. - Mieliśmy sytuacje, gola powinien był zdobyć Telichowski. Gdybyśmy jednak zremisowali, to byłoby to niesprawiedliwe. Korona zasłużyła na zwycięstwo - przyznał na konferencji prasowej szkoleniowiec gości, Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): Gratulacje dla trenera Korony, a także jej zawodników. To był ważny mecz zarówno dla nich, jak i dla nas, ale to kielczanie okazali się lepsi. W pierwszej połowie gospodarze zdominowali nas całkowicie. Wyglądaliśmy jak dzieci we mgle i ta mgła rzeczywiście była. Nie spodziewałem się, że będziemy wyglądać aż tak słabo. Praktycznie każda długa piłka Korony kończyła się zagrożeniem. Gospodarze mieli także dużo akcji oskrzydlających. Mieliśmy sporo szczęścia, że do przerwy nie przegrywaliśmy na przykład 0:3. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeśli dalej mamy tak grać to lepiej zostać w szatni i się nie ośmieszać. Wyszliśmy na drugą połowę z postanowieniem poprawy, ale znów stałe fragmenty gry Korony siały zamęt w naszych szeregach. W ten sposób straciliśmy pierwszą bramkę. Korzym od trzech lat wbiega przy rzutach rożnych na pierwszy słupek. Wiedzieliśmy o tym, ale nie ustrzegliśmy się błędu. Drużyna na stratę bramki zareagowała dobrze, ale po chwili znowu straciliśmy gola z tego samego narożnika, tym razem wydatnie pomagając kielczanom. Mieliśmy sytuacje, gola powinien był zdobyć Telichowski. Gdybyśmy jednak zremisowali, to byłoby to niesprawiedliwe. Korona zasłużyła na zwycięstwo. Przed nami dużo pracy. To, co zobaczyłem przez te 9 kolejek to bogate doświadczenie. Stoczymy ciężki bój w walce o utrzymanie.
Jose Rojo Martin (trener Korony Kielce): Dziękuję trenerowi gości za miłe słowa. Myślę, że drużyna rozegrała dzisiaj wspaniały mecz, szczególnie do 70. minuty. Pierwsze pół godziny to nasza całkowita przewaga. Mieliśmy dużo sytuacji bramkowych. Podbeskidzie również stworzyło sobie okazje. W ostatnich dwudziestu minutach nie byliśmy tak pewni siebie. Ciążyła na nas presja, musieliśmy wygrać ten mecz. Z tego powodu bielszczanie doszli do kilku okazji strzeleckich. Kilka miesięcy wcześniej nikt by nie pomyślał, że teraz będziemy znajdować się w takiej sytuacji. Bliżej nam do ósmego miejsca niż do ostatniego. Nie zapominamy ile to nas kosztuje. Jesteśmy ambitnym zespołem. Nie możemy popaść jednak w hurraoptymizm. Mamy teraz 2 miesiące przerwy i jesteśmy szczęśliwi.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze