Wenta: Zimny prysznic może się przydać. Takie mecze też trzeba umieć wygrywać
- Byliśmy sprawcami bardzo dużych emocji. Już na rozgrzewce sygnalizowałem, że nie możemy nie docenić przeciwnika, czy mieć w sobie taki „luzik”. Tak jednak rozegraliśmy cały mecz. Udało nam się zbudować przewagę, a w drugiej połowie wydawało się, że możemy wszystko spokojnie kontrolować – przyznał po meczu trener Vive Targów Kielce, Bogdan Wenta.
I kontynuował: - Niestety, zaczęliśmy tracić proste bramki po kontratakach, szczególnie aktywni byli zawodnicy z lewej strony Kwidzyna. Wkradła się w nasze poczynania nerwowość. Nie można jednak mówić tylko o tym, że my zagraliśmy słabo, bo przeciwnik rozegrał dobre zawody. My mieliśmy jednak problemy z koncentracją. Zostało nam kilka dni do meczu z KIF i musimy popracować nad grą w obronie, bo dziś nie wyglądało to dobrze.
- Każdy chciał realizować swoje założenia. Stara zasada piłki ręcznej pokazała, że przed meczem nie ma mocnych zespołów, a liczy się wynik na samym końcu. Ważne, że w końcówce dobrze rozegraliśmy akcję, po której bramkę rzucił Piotrek Chrapkowski. Kilku naszych zawodników było kontuzjowanych, ale i tak mogliśmy kontrolować przebieg spotkania. Dobrze zagrali bramkarze. Chcieliśmy wpuścić Venio Loserta, ale dobrze radził sobie Sławek, i to jego interwencje utrzymały wynik – stwierdził Wenta.
Trener „żółto-biało-niebieskich” miał więcej zastrzeżeń do gry swojego zespołu. - Mało graliśmy ze skrzydłami. Strlek jedną sytuację przestrzelił, czy „spalił” wrzutkę, ale jemu podawał leworęczny zawodnik, czyli Krzysiek Lijewski. A to oznacza, że zabrakło nam trochę determinacji i koncentracji. Tak samo przy szybkim środku mieliśmy problemy ze skrzyżowaniem akcji. Przeciwnik też zrobił dobrą robotę. Mieliśmy sporo problemów z Klingierem, który nam napsuł sporo krwi. Myślę, że taki zimny prysznic może się nan przydać, ale z drugiej strony dobrze, że udało się wygrać. Bo w takich momentach też trzeba umieć przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść – przyznał Wenta.
Po kontuzji do gry wrócił Uros Zorman. - Zagrał siedemnaście minut. Myślę, że to wystarczy. Michał Jurecki też trochę pograł w ataku, a później wchodził do obrony – powiedział trener Vive Targów.
Z Kwidzyna Wojciech Staniec
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
Jak tak dalej będą podchodzić do takich meczy to obudzą się z ręką w nocniku.Nie chciałbym tego ale boję się,że tak może być.