To nie była koszykówka. Unia lepsza w „zapasach”
Koszykarze AZS-u Politechniki Świętokrzyskiej-Galerii Echo przegrali w Tarnowie mecz z drużyną Unii 59:76. Walczyli ambitnie, musieli sobie jednak radzić z przeciwnościami losu, agresywnymi przeciwnikami i... sędziami, którzy pozwolili gospodarzom na zbyt wiele. Kolejne spotkanie podopieczni Stanisława Dudzika rozegrają już w niedzielę o godz. 17:00 - we własnej hali z MKS Limanowa.
„Gra się tak jak przeciwnik pozwala” – to stare sportowe porzekadło zna chyba każdy. Po niedzielnym meczu bardziej aktualna byłaby wersja, w której zamienilibyśmy przeciwników na sędziów. W Tarnowie sędziowie pozwolili na grę agresywną, momentami brutalną, która momentami bardziej przypominała zapasy czy grę w futbol amerykański. Niestety przyzwolenie na taką grę mieli tylko gospodarze…
Kielczanie do Tarnowa przyjechali osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników kontuzjowanego Piotra Borowickiego i chorego Kamila Palucha. Mimo to w meczu z Unią nastawiali się na walkę o dwa punkty. Wzmocnieni pod koszem potężnym Mirosławem Klamką nie stali na straconej pozycji. Debiutujący w zespole Klamka od samego początku dobrze radził sobie na boisku. Znajdowany przez kolegów kończył akcje spod samego kosza – już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie siedem punktów. Pomagało też chyba podobieństwo do dobrze mu znanej kieleckiej hali przy ul. Żytniej. I kiedy wyglądało na to, że mecz do końca będzie wyrównany na kielczan spadł kolejny cios. Agresywni gospodarze nie przebierali w środkach i w jednej z takich podkoszowych szarpanin uderzony w tył głowy został Szymon Rzońca, który nie mógł kontynuować gry… Osłabieni brakiem jednego ze swoich liderów pozwolili tarnowianom odskoczyć na kilka punktów. I to mimo starań doświadczonego Krzysztofa Dziury, który dwoił się i troił. Był dosłownie wszędzie, a jedną z akcji meczu był jego przechwyt i zagranie, jakby to określił znany komentator NBA Wojciech Michałowicz, „coast to coast”. Do przerwy akademicy przegrywali jednak dziewięcioma punktami (27:36). Nie oznaczało to jednak końca emocji.
I tak było. Po zmianie stron kielczanie wyszli bardzo zmobilizowani. Zbliżyli się do gospodarzy, a sygnał do ataku dał Hubert Banasik, wystawiony przez trenera Stanisława Dudzika od początku drugiej części gry. I ta pokerowa zagrywka sprawdziła się, bowiem Banasik najpierw trafił za trzy punkty równo z syreną kończącą akcję, a potem dorzucił jeszcze kolejne dwa punkty. Było 42:38 dla gospodarzy, ale to goście prezentowali się lepiej, na przekór losowi i sędziom. Jak ważna jest koncentracja pokazała kolejna akcja, dosłownie na chwilę niepilnowany został Marcin Maksymowicz, trafił za trzy i… odmienił swoich kolegów, którzy momentalnie zyskali bezpieczną przewagę (54:39 na koniec trzeciej kwarty).
Czwarta kwarta to gra punkt za punkt, która niestety nie mogła przynieść zmiany rezultatu. Ostatecznie tarnowianie wygrali pewnie (76:59), ale czy zasłużenie? Owszem podopieczni Ryszarda Żmudy zagrali dobre zawody, ale wykorzystali możliwość agresywnej gry, która napędzała kolejne kontry. Co ciekawie po spotkaniu gospodarze przepraszali kielczan za „występ” panów z gwizdkiem. Nieczęsto się to zdarza, a chyba jasno daję obraz sytuacji, do której doszło w Hali tarnowskiego Pałacu Młodzieży.
W innych meczach Politechnika Krakowska rozgromiła w Gorlicach MKS 110:54, a Regis Wieliczka rozbił Skawę Wadowice 90:52. Za tydzień kielczanie podejmą we własnej hali MKS Limanowa. Początek w niedzielę o godzinie 17:00.
Wyniki oraz tabela rozgrywek:
http://www.kozkosz.pl/games,9.html
Michał Filarski
Fot. Maciej Wadowski
KS ZKS Unia MUKS 1811 Tarnów – AZS PŚk-Galeria Echo Kielce 76:59 (16:14, 20:13, 18:12, 22:20)
AZS PŚk: Klamka 19, Dziura 18(2x3), Sikora 8(1x3), Jaworski 7, Rzońca oraz Banasik 5(1x3), Kowalski 2, Strzałka, Pawlak.
Wasze komentarze