Słowik ma pretensje do siebie: Od mojej wpadki wszystko się zaczęło
Niebywałego pecha do występów w Kielcach ma bramkarz Jagielloni Białystok, Jakub Słowik. W drugim kolejnym meczu na stadionie Korony musiał opuścić boisko po otrzymaniu czerwonej kartki. - Moim zdaniem nie faulowałem Gołębiewskiego. Uważam, że arbiter się pomylił – mówił zawodnik klubu z Podlasia.
W pojedynku z „Jagą” do składu kielczan po kontuzji wrócił Maciej Korzym. - Choć grałem tylko kilka minut, to było to dla mnie ważne. Chłopaki z ataku spisali się bardzo dobrze, o czym świadczy wynik. Kluczowe dla nas było, żeby pokonać Jagiellonię – powiedział popularny „Korzeń”.
Wszystko co dobre dla „żółto-czerwonych” rozpoczęło się od gola na 1-1 autorstwa Przemysława Trytki. - Przy pierwszej bramce popełniłem spory błąd. Miał on wielkie znaczenie dla dalszego rozwoju wydarzeń boiskowych. W pierwszej połowie spisaliśmy się na pewno lepiej niż po przerwie. Prowadziliśmy, wyglądało to fajnie, ale od mojej wpadki wszystko się zaczęło – przyznał samokrytycznie Słowik.
Czy występ Korzyma oznacza, że napastnik „złocisto-krwistych” zakotwiczy niedługo w podstawowym składzie drużyny Jose Rojo Martina? - Nie wiem, na ile minut jestem gotowy. Przed tym spotkaniem grałem trochę w rezerwach. Trener „Pacheta” widzi mnie na treningach i to on podejmie decyzję o moich dalszych występach – zakończył ulubieniec kibiców z Kielc.
fot. Oskar Patek