Kontrowersyjne decyzje sędziów w Płocku. Pozwolili Wiśle grać w ośmiu?
Bardzo dużo pozytywnych, sportowych emocji dostarczył wszystkim fanom piłki ręcznej pierwszy w historii Ligi Mistrzów mecz dwóch polskich drużyn. Do tego poziomu zawodów nie dostosowali się arbitrzy tego meczu i w jak pokazują powtórki dwa razy w kluczowych momentach mylili się na niekorzyść mistrzów Polski.
Pierwsza i chyba najbardziej kontrowersyjna decyzja została podjęta przez sędziów w 37. minucie spotkania. Wtedy to piłkę przechwycił Manuel Strlek i pobiegł do kontry. Nasz zawodnik został sfaulowany przez Zbigniewa Kwiatkowskiego, który właśnie wbiegał z ławki rezerwowych. Kwiatkowski był jednak ósmym zawodnikiem płockiej drużyny na parkiecie, gdyż nie zdążył się wcześniej zmienić z zbiegającym graczem z ataku.
Po tej sytuacji (można ją zobaczyć na nagrania meczu, które jest dostępne TUTAJ, 56:50 minuta) trener Bogdan Wenta reklamował błąd zmiany w Orlen Wiśle. Ani sędziowie stolikowi, ani obserwator – Jiri Koneczny z Czech, ani sędziowie główni, czyli panowie Oyvind Togstad oraz Rune Kristiansen z Norwegii nie zauważyli błędu zmiany.
Sytuacja ta jest tym bardziej kluczowa, że wtedy zespół Vive Targów grał w osłabieniu i prowadził dwiema bramkami. Gdyby Strlek nie został faulowany przez ósmego zawodnika płockiej drużyny to miałby szansę na powiększenie przewagi swojej drużyny do trzech trafień.
Kolejna sytuacja, w której sędziowie popełnili fatalny błąd, miała miejsce w 57. minucie spotkania (na wspomnianym wcześniej nagraniu 1:27:40). Wtedy to przy jednobramkowym prowadzeniu naszej drużyny Grzegorz Tkaczyk próbował podać piłkę do grającego na kole Aginagalde. Popularnemu „Młodemu” sztuka ta się jednak udać nie mogła, gdyż na przeszkodzie stanęła noga obrońcy Orlen Wisły Zbigniewa Kwiatkowskiego. Dzięki temu niedozwolonemu zagraniu Nafciarze mogli wyprowadzić kontrę. Zrobili to skutecznie i do remisu doprowadził Adam Wiśniewski.
Sędziowie z Norwegii nie zauważyli też sytuacji z 59. minuty spotkania, gdy łokciem przez Muhameda Toromanovicia uderzony został Uros Zorman (1:31:50 na nagraniu). Atak Bośniaka był dość brutalny i powinien zostać ukarany przynajmniej dwiema minuta, jeżeli nie nawet czerwoną kartką.
Nasi zawodnicy mogli mieć więcej zastrzeżeń do pracy sędziów, gdyż kilka razy bardzo długo pozwalali Orlen Wiśle grać w ataku.
Ostatecznie jednak kielczanie wywieźli z Płocka zwycięstwo 30:28.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze