Przegrana Effectora z utytułowanym rywalem. „Nie pokazaliśmy do końca tego, co potrafimy”
Kielczanie nie zachwycili w pierwszym meczu w Hali Legionów rozgrywanym po długiej przerwie. Jednak po słabym początku drużyna Daszkiewicza prezentowała coraz lepszy sportowy poziom. Po oddaniu trzech setów gościom, udało się wygrać dodatkową partię. – Ciężko stwierdzić, co działoby się w piątej odsłonie, ale możliwe, że należałaby do nas – komentuje Sławomir Jungiewicz.
Od pierwszego gwizdka siatkarze z Kielc nie radzili sobie w każdym elemencie. Ciężko było zatrzymać zawodników Skry, którzy rozważnie rozgrywali piłkę. Natomiast Effector dokładał błędy własne. – W turnieju w Nidzicy oraz w Ełku nie myliliśmy się tak często jak w tym spotkaniu. Co więcej, trudniejsze piłki powinny być mądrzej rozgrywane – ocenia środkowy z Kielc, Łukasz Polański.
Do inauguracji PlusLigi pozostaje coraz mniej dni, jednak Polański uspokaja: – Czasu na zniwelowanie pomyłek powinno wystarczyć. Mecz ze Skrą był słaby w naszym wykonaniu. Nie pokazaliśmy do końca tego co potrafimy. Zagraliśmy gorzej niż w sparingu z Resovią, Treflem i innych meczach. Myślę, że gdybyśmy zaprezentowali taki poziom jak w poprzednich spotkaniach to widowisko byłoby dużo lepsze. Pozostaje mi tylko przeprosić kibiców za wynik.
Podopieczni Dariusza Daszkiewicza przegrali pierwsze trzy partie. Ustalono jednak, że zostanie rozegrany dodatkowy set. Ten ostatni należał do Effectora. – Rozkręcaliśmy się podczas meczu. Nasza gra z czasem prezentowała się coraz lepiej. Mamy nadzieję, że w ligowym meczu z Politechniką będziemy od początku zgranym zespołem i osiągniemy korzystny rezultat.
Na uwagę zasługuje fakt jak silnym zespołem cały czas jest Skra. – Bełchatów ma dużą listę osiągnięć. Ich zespół składa się z zawodników z wyższej półki, ale w lidze postaramy się o odważniejszą walkę z tą drużyną i nie zamierzamy się poddać – deklaruje środkowy Effectora.
Podobnego zdania na temat poziomu rywala jest Sławomir Jungiewicz: – Skra jest dobrą drużyną. Wiele możemy się nauczyć grając z tak utytułowanym przeciwnikiem.
Atakujący kieleckiej ekipy wrócił do składu po rocznej przerwie od siatkówki. – Jestem zmęczony, treningi dają mi popalić, ale nie jest najgorzej. Cały sezon poświecę na odbudowanie formy, którą miałem kiedyś i miejmy nadzieję, że nic nie stanie na drodze, aby tak się stało – oświadcza siatkarz.
Zawodnik potwierdza, że na ten moment mankamentem kielczan jest zgranie. Jednak jest dobrej myśli i wierzy, że z miesiąca na miesiąc problem będzie malał.
Mecz sparingowy ze Skrą oraz poprzednie spotkania rozegrane tuż przed sezonem przynoszą liczne korzyści dla siatkarzy z Kielc. – Doszukujemy się jak najlepszych ustawień. Próbujemy znaleźć minusy, które należy poprawić podczas treningów. Wszystko okaże się podczas ligi, która będzie prawdziwym sprawdzianem – komentuje Jungiewicz.
fot. Michał Janyst / Tomasz Fąfara
Tekst: Michalina Palacz