Wyjazdowy fenomen Korony... To już prawie rok bez wygranej poza Kielcami
Jak jesienią udało pokonać się Zagłębie i zakończyć złą passę w meczach z „Miedziowymi”, tak teraz Korona wróciła do punktu wyjścia, a więc zaliczyła z dolnośląskim przeciwnikiem tradycyjną porażkę. Czy da się racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego ta drużyna gra przyzwoicie u siebie i fatalnie na wyjazdach? Może być ciężko…
To jest zastanawiające. Wiele osób podnosi argument o magii własnego boiska, sprzyjaniu ścian i tym podobnych aspektów. Korona jednak nie potrafi wygrać poza Areną Kielc już jedenasty raz z rzędu w tym sezonie. Seria ta jest zatrważająca. Z meczu na mecz „żółto-czerwoni” będą na obcych terenach grać z jeszcze większą presją, gdyż jeżeli nie zwyciężą w Szczecinie, to minie rok od ich ostatniego wyjazdowego tryumfu…
W swym cotygodniowym felietonie na łamach CKsportu Tomasz Porębski zastanawiał się, czemu Paweł Zawistowski nie odgrywa wiodącej roli w teamie Leszka Ojrzyńskiego. Niestety, w piątkowy wieczór „Zawias” dobitnie udowodnił, dlaczego szkoleniowiec „żółto-czerwonych” wcześniej rzadko korzystał z jego usług. Większość razy podawał do tyłu, a jeśli już starał się napędzić akcję ofensywną Korony, robił to bardzo ślamazarnie i bez należytej dokładności.
Ogółem zresztą ofensywna postawa „złocisto-krwistych” w starciu z Zagłębiem pozostawiała wiele do życzenia. Wielu dziennikarzy, w tym ja, zdębiało na konferencji prasowej, kiedy zarówno trener gości, jak i potem zawodnicy mówili, że ogółem wypadli lepiej, jednakże „Miedziowi” byli skuteczni. Tej przewagi na boisku jednak nie było widać. Owszem, niektóre fragmenty gry w wykonaniu „złocisto-krwistych” mogły się podobać, ale na dłuższą metę nie można ocenić ich występu dobrze.
Zresztą, po spotkaniu nawet trener Pavel Hapal przyznał, że nie było to żadne porywające widowisko, a raczej typowa ligowa walka o trzy punkty. Zagłębie również nie potrafiło wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, ale na Koronę tego dnia to wystarczyło. A więc, mimo wszystko, niewiele trzeba było do pokrzyżowania szyku gościom.
Skrzydła nie funkcjonowały dość dobrze. O ile kielczanie wiele razy nękali „Miedziowych” dośrodkowaniami, o tyle były one zwyczajnie słabe, nie znajdujące drogi do celu. Kolejny raz w oczy rzucał się fakt, że po przejściu z obrony do ataku zbyt mała liczba współpartnerów angażuje się w pomoc graczowi Korony, który prowadzi piłkę.
Ciężko kogokolwiek w ogóle pochwalić po piątkowy meczu. Za ostatnią interwencję wypada docenić Zbigniewa Małkowskiego, który w bardzo trudnej sytuacji, mając przed sobą kilku graczy Zagłębia zachował zimną krew i odbił strzał Adriana Błąda. Ocalił tym samym swoją drużynę od wyższej porażki.
Warto jeszcze wspomnieć o Pavolu Stano. Mimo, że z reguły gra na środku obrony, piłka zawsze szuka go w polu karnym przeciwnika. Wie o tym każdy sympatyk „żółto-czerwonych”. Nie inaczej było i tym razem. Gol strzelony w Lubinie to piętnaste trafienie sympatycznego „Panocka” w barwach piątej drużyny T-Mobile Ekstraklasy poprzedniego sezonu.
Teraz przed zawodnikami Leszka Ojrzyńskiego starcie z Górnikiem Zabrza, a więc zespołem do niedawna walczącym jeszcze o tytuł mistrza Polski. Ślązacy na wiosnę prezentują się zdecydowanie słabiej niż w rundzie jesiennej, ale z pewnością postawią trudne warunki graczom z Kielc. Zabrzanie wciąż przecież liczą się w grze o europejskie puchary. Początek spotkania w piątek o 20.45.
fot. Patryk Ptak
Z Lubina Marcin Długosz
Wasze komentarze
..................................
ten ma jedną filozofię futbolu-długa piłka na Korzyma,a nuż się uda.a jak się nie uda to trudno....pensja i tak terminowo dziesiątego,jak to w budżetówce
mlodych zawodnikow.
http://sport.wp.pl/kat,1746,title,Lewandowski-coraz-blizej-korony
Teraz czekamy na LM, nie tylko w ręcznej
ta....i prawie spadła z ligi przez tamtego cudaka