Jurecki: To nic, że Pick jest osłabione. Nie możemy na to patrzeć
O przejście do historii i awans do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów zagrają w niedzielę zawodnicy Vive Targów Kielce. „Żółto-biało-niebiescy” muszą odrobić w rewanżowym pojedynku jedną bramkę. Jak powinni zagrać w tym spotkaniu? - Wydaje mi się, że dłużej w ataku, tak jak te dwie, trzy ostatnie akcje na Węgrzech. Wtedy graliśmy tą samą zagrywkę, ale powoli i konsekwentnie – mówi Michał Jurecki.
Jedna bramka straty przed rewanżem to dużo?
- Można powiedzieć, że to jest tylko minuta gry. Rzucamy jedną bramkę, bronimy, rzucamy drugą bramkę i wszystko jest odrobione (śmiech), ale cały czas będziemy musieli być skoncentrowani. Nawet, wtedy gdybyśmy prowadzili trzema – czterema bramkami, bo przeciwnik może nas dogonić w każdej chwili.
W Szeged zagraliście chyba trochę słabiej niż w poprzednich meczach Ligi Mistrzów. Wyciągnęliście już z tego wnioski?
- W obronie było dobrze, bo straciliśmy 26 bramek, ale część z tego była z karnych, kontr, czy szybkiego środka. Wydaje mi się, że powinniśmy grać dłużej w ataku, tak jak te dwie, trzy ostatnie akcje na Węgrzech. Wtedy graliśmy tą samą zagrywkę, ale powoli i konsekwentnie. Dzięki temu mieliśmy dobre pozycje do rzucenia bramki. Gdy graliśmy szybko, to Pick szybko wykorzystywał nasze błędy.
Chyba swoje dołożyły też nerwy, po tym co robili sędziowie, którzy byli bardzo słabi.
- Każdy kto zna się na piłce ręcznej i oglądał ten mecz sam może sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Kilka razy dostałeś po twarzy od Węgrów. Planujesz teraz jakiś rewanż?
- Nie, nie planuję. Jedynie to sportowy, bo najlepszym rewanżem będzie rzucić dużo bramek i wygrać wysoko. Pokażemy w ten sposób, że to my jesteśmy faworytem.
Brak Sulca to duża strata Pick?
- Na pewno tak, bo to ich najlepszy strzelec. Jednak to ich problem, nie nasz. Nie możemy podchodzić do tego meczu na takiej zasadzie, że jak nie ma ich najlepszego zawodnika to jakoś to będzie. Musimy zagrać na 100%, bo każdy kto wejdzie na boisko będzie umiał grać w piłkę ręczna.
Czujecie presję, bo możecie przejść do historii piłki ręcznej, nie tylko kieleckiej, ale i polskiej?
- Nie, ja presji nie czuję. Nie czuję też tego, że ten mecz się zbliża. O tym będę myślał dopiero w dniu meczu.
Ostatnio znów sporo graliście. Jesteście już zmęczeni?
- Jesteśmy zmęczeni, ale nie tyle meczami, co tymi podróżami, bo mieliśmy sporo problemów. Do meczu jednak zostało jeszcze trochę czasu, więc będziemy wypoczęci.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze