Oceniamy mistrzów Polski po meczu w Szeged
Pierwszej porażki w obecnym sezonie Ligi Mistrzów doznali w minioną niedzielę zawodnicy Vive Targów Kielce. Pomimo tego podopieczni trenera Bogdana Wenty mają spore szanse na awans do najlepszej ósemki tych rozgrywek. Jak w pojedynku z Pick Szeged zaprezentowali się szczypiorniści kieleckiego klubu?
Venio Losert – To był chyba jego najsłabszy mecz w ostatnim czasie. Miał spore problemy z bronieniem rzutów rywali ze skrzydła. Grał w pierwszej połowie i zaliczył zaledwie dwie udane interwencje.
Sławomir Szmal – W ostatnim kwadransie meczu odbił dużo ważnych piłek. To dzięki jego dobrym interwencjom kielczanie mogli w końcówce odrobić większość strat.
Bartłomiej Tomczak – Jedna z najjaśniejszych postaci kieleckiego zespołu. Cztery rzuty, cztery bramki. Ostatnio jest w naprawdę dobrej formie. Można się tylko dziwić i żałować, że nie został powołany do kadry Polski na dwa najbliższe mecze ze Szwecją.
Mateusz Jachlewski – Należą mu się ogromne słowa uznania za końcowe minuty meczu. Wtedy wielu zawodników mogłoby nie mieć sił... ale nie „Siwy”, który grając w defensywie jako wysunięty obrońca harował niczym wół!
Karol Bielecki – Tradycyjnie już były rzuty w drugiej linii (mocne i precyzyjne). W Szeged zdobył dwie bramki, ale można mieć lekkie zastrzeżenia do jego skuteczności, bo kilka jego rzutów nie znalazło drogi do bramki.
Michał Jurecki – Trzeba mu pogratulować spokoju, bo gdy kilka razy dostaje się w twarz, a sędziowie tego nie widzą i nie karzą przeciwnika to naprawdę można się zdenerwować. Jednak „Dzidziuś” to taki zawodnik, który na pewno się odegra w sportowy sposób już w najbliższą niedzielę.
Uros Zorman – Wiadomo, że każdy popełnia błędy, ale w jednym spotkaniu mieć pięć strat to trochę za dużo. Liczymy (a raczej jesteśmy tego pewni), że to tylko wypadek przy pracy.
Grzegorz Tkaczyk – Na około kwadrans przed końcem meczu, gdy naszej drużynie nie szło rzucił dwie bramki po indywidualnych akcjach. Jak pokazał dalszy przebieg tego spotkania były to bardzo ważne trafienia.
Krzysztof Lijewski – Generalnie zagrał dużo poniżej oczekiwań. Brakowało mu skuteczności (zdobył zaledwie dwie bramki na osiem rzutów). Miał też kilka strat.
Denis Buntić – Jeżeli byśmy wybierali najlepszego zawodnika meczu to ta nagroda trafiłaby właśnie do niego. Czemu? W końcówce rzucił ważne bramki, ale też miał asysty, przechwyty. Solidnie zagrał także w obronie.
Thorir Olafsson – Musimy się trochę przyczepić do skuteczności, bo zdobył trzy bramki na sześć prób. Niby nie jest źle, ale kilka razy w kluczowych momentach zabrakło jego trafień.
Żelijko Musa – Dobre spotkanie w obronie, gdzie był pewnym punktem kieleckiej defensywy.
Rastko Stojković – Nerwy to miał ze stali. Świetnie egzekwował karne. Dobrze, że ani razu nie zadrżała mu ręka.
fot. Patryk Ptak
Wasze komentarze
Są różnice w końcówkach -ą i -om...