Zabrakło sił i centymetrów... Porażka koszykarzy Politechniki w Limanowej
Od porażki rozpoczęli sezon podopieczni Stanisława Dudzika. W Limanowej ulegli tamtejszemu MKS-owi 63:77. Choć na przerwę to kielczanie schodzili z pięciopunktowym prowadzeniem. Najskuteczniejszy w kieleckiej ekipie był Piotr Borowicki, zdobywca 26 punktów.
To stosunkowo wysokie zwycięstwo zupełnie nie oddaje przebiegu niedzielnego meczu. Ten od mocnego uderzenia rozpoczęli akademicy. Już po kilku minutach, po trójce Borowickiego i dobrych akcjach Szymona Rzońcy, na tablicy świetlnej widniał wynik 9:3 na korzyść gości. Było to na pewno zaskakujące dla zawodników i kibiców Limanowy, przyzwyczajonych przecież do drugoligowej koszykówki – przypomnijmy, że w poprzednim sezonie podopieczni grającego trenera Piotra Kwandransa występowali w II lidze plasując się w jej górnej połówce, a o degradacji zdecydowały jedynie względy finansowe. Teraz nadal o sile zespołu stanowi kilku doświadczonych graczy, m.in. znany z występów w Siarce Tarnobrzeg Andrzej Peciak.
Kielczanie nie przestraszyli się doświadczonych rywali i naprawdę nieźle radzili sobie z rozbijaniem obrony przeciwnika. Bardzo dobrze funkcjonował rzut z dystansu – Piotr Borowicki w pierwszej połowie trafił aż cztery trójki, dwie dołożył nowy nabytek drużyny Krzysztof Dziura, a jedną kapitan Jakub Strzałka. To pozwoliło odskoczyć gospodarzom na pięć punktów. I to mimo wielu kontrowersyjnych gwizdków sędziów, z którymi nie mogli pogodzić się akademicy. Bo trudno wygrać mecz z silnymi, dobrze zbudowanymi zawodnikami, gdy sędziowie gwiżdżą faule tylko jednej ze stron. Dobrze oddaje to sytuacja z drugiej kwarty, gdy po 8 minutach gry kielczanie mieli już grubo ponad 5 fauli, a gospodarze nadal zero!
Szybko złapane faule przez wysokich zawodników znacznie ograniczyły możliwości manewru trenerowi Dudzikowi i na pewno rozszczelniły kielecką obronę. Od początku drugiej połowy natychmiast wykorzystali to Kwandrans do spółki z Peciakiem (29 punktów w całym meczu). Grający z 4 faulami na koncie Szymon Rzońca i Marek Kowalski nie mogli za bardzo angażować się w obronie. Przestały też wpadać trójki… I to było widać po wyniku – do połowy trzeciej kwarty był na styku, potem Limanowa odjechała…
Porażka boli, bo w tak wyrównanej lidze każdy punkt może mieć znaczenie, ale nie można mieć pretensji do kieleckich zawodników. Oni dali z siebie wszystko, walczyli dosłownie o każdą piłkę, często nawet w parterze… Jednak widać było, że to jeszcze nie jest ta forma, jaką mieli pod koniec zeszłego sezonu. Ale z każdym kolejnym meczem powinno być już lepiej.
Teraz przed akademikami prawdziwy koszykarski maraton. Już w środę w ramach Intermarche Basket Cup zmierzą się z pierwszoligowym Startem Lublin. Ten mecz o godzinie 19:00 w hali Politechniki. Natomiast w niedzielę powrót na ligowe parkiety i mecz z MKS Gorlice, także w Kielcach – o godzinie 16:00.
Tekst i foto: Michał Filarski
MKS Limanowa – AZS Politechnika Świętokrzyska Kielce 77:63 (17:20, 15:17, 23:10, 22:16)
Limanowa: Peciak 29(2x3), Strzelec 21, Kwandrans 13(2x3),Bugajski 3(1x3),Ferenc 3 oraz Kozdroń 8(1x3), Ubik, Duda, Augustyniak.
AZS PŚk: Borowicki 26(4x3), Dziura 14(4x3), Rzońca 14, Strzałka J. 6(1x3), Kowalski 2 oraz Osuch 1,Strzałka M., Rogowski, Banasik, Paluch, Filarski.