Świąteczny mecz. Celem zlanie Lecha
Powoli nastaje czas ostatecznych rozstrzygnięć w ekstraklasie. Każda ewentualna strata punktów może odebrać nadzieje na zajęcie danego miejsca w ligowej tabeli. Wiedzą o tym na pewno piłkarze Korony Kielce, ale to Lech Poznań przyjedzie do stolicy województwa świętokrzyskiego pod presją.
Drużyna „Kolejorza” solidnie pracuje na miano rozczarowania rozgrywek. Zespół, który miał walczyć o mistrzostwo Polski, ma teraz ogromne problemy z tym, żeby w przyszłym sezonie wystąpić w europejskich pucharach. To z kolei sprawia, że każdy mecz Lecha jest tym o życie. Możliwa strata punktów w Kielcach może bezpowrotnie odebrać nadzieję wskoczenia na podium ekstraklasy. Drużyna z miasta-gospodarza Euro 2012 wygrała swoje ostatnie trzy spotkania. Fakt ten mówi, iż zawodnicy z Poznania nie złożyli broni w walce o Europę i nadal chcą podjąć rękawicę. Pomóc w osiągnięciu tego celu ma swojej drużynie duet Grzegorz Wojtkowiak i Semir Stilić. Obaj piłkarze wracają do składu po przerwie spowodowanej kontuzją (ten pierwszy) i problemami dyscyplinarnymi (ten drugi). Nie wszystko jednak w Lechu wydaje się być kolorowe. „Kolejorz” przyjedzie do Kielc osłabiony brakiem Manuela Arboledy i Sergeia Krivetsa. Kolumbijczyk w starciu z Cracovią doznał kontuzji mięśnia uda, zaś Białorusin od dłuższego czasu ma problemy z barkiem i wątpliwym jest, że w tym sezonie pojawi się jeszcze na murawie.
Jak zatem mają się nastroje w ekipie Lecha przed poniedziałkowym meczem? Hubert Wołąkiewicz zachwala kielecką drużynę, a także przekonuje, iż nie oglądamy jeszcze prawdziwego „Kolejorza”: - Dopiero dochodzimy do swojej optymalnej dyspozycji. W Kielcach jest dobra murawa i miejmy nadzieję, że spotkanie będzie się podobało, a przede wszystkim, że to my wyjdziemy z niego zwycięsko. W Poznaniu i tak narzekają jednak, że będą musieli grać na wyjeździe. - Święta spędzimy praktycznie w autobusie. Ale tak to już w sporcie jest – mówi Bartosz Ślusarski.
Korony Kielce, niestety, od tygodnia nie można już określać mianem niepokonanej. Pozostaje wierzyć, że porażka w Zabrzu była tylko wypadkiem przy pracy, i że kielczanom nie przydarzy się podobna zadyszka, jak w rundzie jesiennej na tym etapie rozgrywek. Trener Leszek Ojrzyński ma do dyspozycji praktycznie wszystkich piłkarzy. Do składu powraca Paweł Golański, który ostatnio pauzował za nadmiar żółtych kartek. Wyjątkiem od reguły jest Jacek Kiełb, któremu zapis w kontrakcie uniemożliwia udział w poniedziałkowym widowisku („Ryba” jest do Kielc wypożyczony z Lecha). Zamiast niego w kadrze meczowej najprawdopodobniej ujrzymy Mateusza Łuczaka, który niespodziewanie starcie z Górnikiem oglądał z trybun. Jeżeli zaś chodzi o pozostałe pozycje, nie sposób określić, na jaki wariant zdecyduje się szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Czy Korona gra lepiej z czołówką ligi, niż z zespołami z dołu tabeli? - Po części to prawda, bo z topowymi drużynami zawsze gramy agresywnie i twardo, dlatego w większości z nimi wygrywamy. Za to z teoretycznie słabszymi zdarza nam się przegrać, bo o tym na przykład decyduje też dyspozycja dnia – przyznaje Leszek Ojrzyński. Pozostaje wierzyć, że Koroniarze kolejny raz udowodnią, że klub z „wielkiej trójki” naszej ligi nie robi na nich wrażenia. - Teraz jest tylko Lech i pełna mobilizacja, bo chcemy zdobyć trzy punkty. U siebie gramy skutecznie, dlatego poznaniacy też nas się obawiają – mówi Paweł Golański. W podobnym tonie wypowiadał się Tomasz Lisowski: - Zrobimy wszystko, aby punkty zostały w Kielcach. Trzeba po prostu zdobyć o jedną bramkę więcej.
Mecz posędziuje Paweł Raczkowski z Warszawy. Ciekawostką jest fakt, iż podczas meczów, które sędziował „złocisto-krwistym” ten arbiter, podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie stracili jeszcze gola. Na zero z tyłu Korona zagrała bowiem w meczach z Wisłą, Cracovią i Podbeskidziem. Czy sędzia ten nadal nie będzie musiał wskazywać na środek boiska po zagraniach rywali?
Odpowiedź na to i inne pytania poznamy w poniedziałek o godzinie 18:30, a już teraz zapraszamy do naszego portal, w którym tradycyjnie przeprowadzimy relację na żywo Scyzorykiem wyryte!
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Ale Kielce to tak niebezpieczny i ciągle nawiedzany burdami na stadionie teren (sic!) że potrzeba aż 70!
(za aprobatą i przyzwoleniem urzędasów nie wiadomo czemu zasiadających na "stołkach" klubowych)
czy nie lepiej byłoby tych 70 "sprawiedliwych" wysłać na ciemne ulice Kielc?
Prosze o szybka odpowiedź.
Dostali 80 wejściówek...i chyba tak zostanie do końca rundy...