Jurasik: Musimy ich od początku gnębić
- To jest sport i wszystko jest możliwe. W tej chwili nie myślimy o tym jak ułożą się inne mecze. My chcemy wygrać dwa nasze ostatnie spotkania w fazie grupowej Ligi Mistrzów. To jest nasz cel i na tym się skupiamy – mówi Mariusz Jurasik przed spotkaniem w którym Vive Targi zagrają na wyjeździe z drużyną Bjerringbro Silkeborg.
Nowy rok w Lidze Mistrzów to dla was takie trzy kroki do awansu. Pierwszy postawiliście już w Veszprem, teraz czas na kolejny w Silkeborgu?
Mariusz Jurasik: - Jeśli zwyciężymy w Silkeborgu to zwiększymy nasze szanse na awans. Ale my chcemy wygrać nie tylko w Danii, ale też z Niedźwiedziami, bo wtedy przy dobrym układzie innych gier możemy wyjść z drugiego miejsca. Musimy też pamiętać, że jeżeli wygramy w Danii, ale przegramy z Niedźwiedziami to możemy wcale nie wyjść z grupy i zająć piąte miejsce. Dlatego najpierw patrzymy na siebie, musimy wygrać dwa mecze i dopiero zobaczymy co się dzieje u rywali.
Wasz rywal – Bjerringbro Silkeborg nie zdobył jeszcze punktów, ale jak się spojrzy na zawodników jacy tam graja, czyli np. na rewelacyjnego bramkarza Niclasa Landina, czy rozgrywającego Lauge Schmidta to robią oni wrażenie?
- Zdecydowanie tak. Tym bardziej, że oni są w formie, pokazali to już w Madrycie, gdzie przegrali tylko czterema bramkami. Nie możemy ich lekceważyć. Zespoły Duńskie i ogólnie Skandynawskie są dobrze wyszkolone technicznie i taktycznie. Jeżeli pozwoli im się na rozgrywanie piłki to mogą nas zniszczyć na boisku. Dlatego my musimy od początku siedzieć na nich twardo. Będziemy musieli ich gnębić i męczyć, że tak brzydko powiem, oczywiście w takim sportowym charakterze. W takich sytuacjach oni się gubią, nie umieją grać zespołowo. Jeżeli będziemy ich wybijać z rytmu to mamy dużą szansę, żeby wygrać.
Dla nich będzie to też ostatni mecz w tym sezonie w Lidze Mistrzów przed własną publicznością, więc będą dodatkowo zamotywani, żeby zdobyć punkty?
- Ich motywacją jest zdobycie pierwszych punktów w historii klubu w Lidze Mistrzów. Oni od kilku kolejek wiedzą, że nie wyjdą z grupy i w tej chwili grają tylko o honor, ale to może jest lepsze dla nich, gorsze dla nas. Na zawodnikach z Silkeborga nie ciąży presja. Grają swobodnie i to co ugrają będzie ich.
Jednak faworytem tego meczu będziecie wy?
- Tak, my mamy osiem punktów, a nasz rywal zero. Wygraliśmy z nimi i to dość wysoko pierwszy mecz. Jesteśmy faworytem, ale to jest sport i wszystko się może zdarzyć. Ja mam nadzieję, że staniemy na wysokości zadania i wygramy.
Macie problemy przed tym spotkaniem, bo nie zagrają Tomasz Rosiński i Uros Zorman. W spotkaniu w Ciechanowie trener Wenta na środku rozegrania ustawiał Denisa Bunticia i Mateusza Jachlewskiego, jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
- Było dobrze, ale i tak pierwsze skrzypce na środku rozegrania będzie grał Grzesiek Tkaczyk. Musieliśmy mieć jakąś alternatywę na środek, ponieważ Uros i Tomek Rosiński na pewno nie zagrają i zostanie tylko Grzesiek. Grać przez 60 minut jest bardzo ciężko i jeśli będzie chciał odpocząć to wtedy mamy alternatywę. W Ciechanowie wyglądało to dobrze, ale byliśmy dopiero po jednym treningu. Dlatego to się jeszcze nie kleiło, ale to jest jeszcze do dopracowania.
Jak musicie zagrać w Danii, aby zdobyć dwa punkty?
- Twardo w obronie, aby tak jak powiedziałem wcześniej nie dać im szans rozegrać się. Wyprowadzać liczne kontrataki, a w ataku tak jak w Veszprem.
Ten mecz w Veszprem dał wam dużo wiary w siebie?
- Tak, dał nam dużo pewności w siebie. Zawsze o tym wiedzieliśmy, ale teraz udowodniliśmy sobie i kibicom, że potrafimy wygrywać mecze z drużynami z pierwszej dziesiątki w rankingu EHF.
Długo już grasz w europejskich pucharach. Udało Ci się kiedyś wygrać w Veszprem z poprzednimi klubami?
- W Rhein-Neckar Loewen grałem z nimi tylko dwa razy, w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. Niestety oba te mecze przegraliśmy. Ogólnie to był mój szósty, czy siódmy mecz przeciwko Veszprem, a wygrany pierwszy.
Rozmawiał Wojciech Staniec
fot. Patryk Ptak