„Prosiłbym o troszeczkę optymizmu”
– Poniedziałkowy mecz z Częstochową jest o przysłowiowe sześć punktów. Po tych ostatnich przewidzianych i nieprzewidzianych porażkach najwyższy czas coś wygrać. Natomiast z podsumowaniem poczekajmy do końca drugiej rundy. Przed pierwszym starciem z AZS-em też ktoś tam mnie zwalniał, nie zwalniał – mówi Grzegorz Wagner, szkoleniowiec Farta Kielce.
Od ostatniej porażki z Asseco Resovią Rzeszów (0:3) minęły dwa tygodnie. „Farciarze” ten czas poświęcili na dobre przygotowanie do meczu z Częstochową. – Trenowaliśmy, mieliśmy troszeczkę wolnego i rozegraliśmy sparing w Radomiu. Generalnie to była kontynuacja całego cyklu przygotowań do bardzo ważnego dla nas okresu. Mam po potyczce z radomianami kilka odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, ale ich nie zdradzę – ucina spekulacje szkoleniowiec Farta.
Tytan AZS Częstochowa obecnie znajduje się na szóstej pozycji w PlusLidze i nie radzi sobie w rozgrywkach tak, jak zakładano. Mimo to przyszłego rywala kielczan nie należy lekceważyć. – Siłą każdej drużyny jest zgranie oraz rozgrywający, który gra w nim już kilka lat. Tak samo jest w każdym innym zespole. U nas potrzeba jeszcze trochę czasu, by to wyglądało lepiej – mówi Wagner.
– Natomiast wadą częstochowian jest wąska ławka. Ale jest tam kilku ludzi, którzy w niektórych spotkaniach przechylili szalę na swoją korzyść. Przez pryzmat naszego zwycięstwa w Częstochowie można powiedzieć, że czeka nas łatwy mecz. Tak jednak nie będzie. Zapomnijmy o tej wygranej, o naszej pozycji w tabeli i skupmy się na walce – dodaje.
Fart w ostatnim okresie zaliczył cztery porażki z rzędu i znajduje się na siódmym miejscu w tabeli. Tym samym oczekiwania wobec poniedziałkowego meczu, który odbędzie się w Hali Legionów, są bardzo duże. Trener Wagner wierzy w swoich podopiecznych i liczy na komplet punktów. – Spokojnie. Nerwowo było też w podobnym okresie pierwszej rundy. Jednak finalnie byliśmy na tej szóstej pozycji i trochę punktów uzbieraliśmy. Prosiłbym o troszeczkę optymizmu. Nie jest fajnie jak się przegrywa, ale są symptomy, które pokazują, że gramy coraz lepiej. Cały czas patrzycie na nas w kontekście Skry i innych silniejszych zespołów. Statystyki nie dają pełnego obrazu, ale wykazują, że poprawiliśmy grę w kilku elementach.
– Zarówno wy jak i my chcemy wygrywać. Poczekajmy z tym podsumowaniem na zakończenie drugiej rundy. Wtedy będziemy oceniać. Popadamy ze skrajności w skrajność. Podobna sytuacja była w tym samem momencie pierwszej fazy rozgrywek. Ktoś tam mnie zwalniał, nie zwalniał. Potem wygraliśmy mecz i euforia – „Jezus, Maria, Jezus, Maria”. Nagle coś tam przegraliśmy i znowu... Wiem, że musicie pisać, ale trzeba to racjonalnie oceniać. Mamy przykład Korony, gdzie wszyscy byli zachwyceni. Kilka porażek i co się dzieje? Sport nie jest kwestią wciśnięcia jednego przycisku, bo nikt by go w takiej sytuacji nie chciał oglądać. W każdej ekipie potrzebna jest stabilność – zaznacza Wagner.
Fot. Krzysztof Żołądek/swietokrzyskie.org.pl
Zobacz też: Ostatnia szansa Grzegorza Wagnera?
Wasze komentarze