Dwa zespoły schowane za podwójną gardą
Niedziela w dalszym ciągu nie dla Korony. Złocisto-krwiści wczoraj w Łodzi tylko bezbramkowo zremisowali z Widzewem, choć dzięki temu utrzymali się na siódmej pozycji w tabeli. – Wynik osiągnięty na wyjeździe, szczególnie na takim trudnym terenie, wcale nie jest zły – przekonuje Tomasz Lisowski.
I chyba z piłkarzem, który pełnił wczoraj funkcję kapitana Korony, trzeba się zgodzić. Żółto-czerwoni byli poważnie osłabieni, bo w meczu nie mogli wystąpić dwaj zawodnicy będący prawdziwymi filarami tej drużyny – Pavol Stano i Aleksandar Vuković. Trener Leszek Ojrzyński nie zaskoczył składem i w ich miejsce wpuścił pewniaków do gry – Krzysztofa Kiercza i Artura Lenartowskiego.
Obaj spisali się całkiem nieźle, bo Korona wcale nie była słabsza od Widzewa. A przecież to łodzian, choć przed meczem mieli dwa punkty mniej od rywali, można było stawiać w roli delikatnych faworytów. Tego jednak na boisku nie było widać. - Przede wszystkim w pierwszej połowie zagraliśmy bezbarwnie. Naprawdę nie wiem, jaka jest przyczyna. Korona bardzo mądrze się ustawiała. Gdy my mieliśmy piłkę, cały ich zespół się cofał i nie dawał nam miejsca do swobodnego rozegrania piłki. Nie uniknęliśmy także błędów przy wyprowadzaniu akcji. Chyba graliśmy zbyt wolno i stąd te problemy – tłumaczył pomocnik gospodarzy, Adrian Budka.
Cytat meczu: To był mecz dwóch drużyn schowanych za podwójną gardą – Tomasz Lisowski.
Złocisto-krwiści zaprezentowali taktykę, z której słyną w meczach poza Areną Kielc. Mocna defensywa oraz szybkie kontrataki miały przynieść sukces drużynie Ojrzyńskiego. - Korona jest drużyną, która gra bardzo agresywnie. Spodziewaliśmy się tego i tak właśnie było. Dużo było gry w powietrzu, dużo walki na pograniczu faulu. Nie udało nam się strzelić gola, ale także ta sztuka nie udała się Koronie, stąd taki wynik. Mieliśmy swoje okazje. Korona także stwarzała sytuacje, może nie stuprocentowe – stwierdził łódzki obrońca, Jarosław Bieniuk.
Widzew przez cały mecz stworzył sobie tylko jedną dogodną okazję, ale strzał Piotra Grzelczaka znakomicie, choć po części szczęśliwie, obronił Zbigniew Małkowski. - I chyba oprócz tej sytuacji Piotrka, Widzew już żadnej dobrej okazji nie stworzył. My mieliśmy troszkę dogodniejsze. Szkoda, że nie wpadło, bo ten jeden gol mógł zapewnić nam zwycięstwo – przyznał Lisowski. Rzeczywiście, kielczanie na bramkę Macieja Mielcarza uderzali kilkakrotnie. A najbliższy szczęścia był chyba Maciej Korzym, który w pierwszej połowie huknął w słupek.
W ten sposób Korona zdobyła jeden punkt, ale niestety straciła aż dwóch zawodników. Krzysztof Kiercz za ostre wejście w Bena Radhie obejrzał czerwoną kartkę. - Gramy agresywnie, ale moim zdaniem Ben nie został uderzony. Nabrał sędziego, udało mu się – stwierdził Lisowski. I faktycznie ta decyzja arbitra Sebastiana Jarzębaka była dyskusyjna. Podobnie jak ta, którą podjął tuż po opuszczeniu placu gry przez Kiercza. Hernani faulował w środku pola i zobaczył czwartą żółtą kartkę w tym sezonie. Brazylijczyk chwilę protestował, ale u Jarzębka nic już nie wskórał. Tym samym zarówno Kiercza, jak i Hernaniego zabraknie w składzie na mecz z Legią Warszawa.
A to ciekawie zapowiadające się spotkanie już w najbliższą sobotę na Arenie Kielc. Początek o godz. 18.
Źródło: własne/widzewiak.pl
fot. Oskar Patek
Krzysztof Kiercz w audycji Cały Ten Sport! Słuchaj nas w poniedziałek o godz. 17 na 107,9 FM!
Zapraszamy na wspólny program portalu CKsport oraz Radia Plus Kielce.
Wasze komentarze