Skończyć, podtrzymać, oczekiwać na serię... Czy Korona powróci na tor?
Zdobyć wreszcie Arenę! Taki cel przyświeca piłkarzom GKS-u Bełchatów, którzy jeszcze nigdy w ekstraklasie w Kielcach nie wygrali. Problem w tym, że tę serię zamierzają przedłużyć gracze Korony, którzy jednocześnie chcą przerwać inną. – Takiej drużynie, jak Korona, nie przystoi trzy razy z rzędu schodzić do szatni ze spuszczonymi głowami. Chcemy zdobyć trzy punkty – mówi Grzegorz Lech.
Odkąd złocisto-krwiści dostali się do ekstraklasy, GKS przyjeżdżał do Kielc siedmiokrotnie. Bełchatowianom raz udało się tu wygrać, ale było to spotkanie rozgrywane w ramach lekceważonego Pucharu Ekstraklasy. W pozostałych pojedynkach górą byli gospodarze lub mecz kończył się remisem. Ogólny bilans spotkań między Koroną a GKS-em w historii to 7 zwycięstw kielczan, 5 remisów i 11 wygranych bełchatowian.
To jednak tylko statystyka. Teraźniejszość jest zgoła odmienna, choć też nie do końca jasna. Z jednej strony wyżej w tabeli – i to znacznie – jest Korona. Ale już ostatnie kolejki lepsze były w wykonaniu GKS-u. – Cieszy nas ta dobra gra drużyny, która od czterech meczów jest naprawdę widoczna – mówi trener gości, Kamil Kiereś. W tych spotkaniach GKS zdobył 7 punktów – pokonał u siebie Śląsk Wrocław (najbardziej efektowne zwycięstwo – 3:0) i ostatnio Zagłębie Lubin. Na wyjeździe zremisował bezbramkowo z Lechią Gdańsk i nieznacznie, jednym golem przegrał z Jagiellonią Białystok. – Jeśli wygramy w Kielcach, a będzie to bardzo trudne, jestem pewien, że nastąpi seria zwycięstw w naszym wykonaniu. I odczujemy to wyraźnym skokiem w tabeli – dodaje Kiereś.
Korona po trzech porażkach z rzędu staje przed trudnym zadaniem. Jeśli kielczanom znów powinie się noga, to zbliżająca się dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach nie będzie przyjemnym czasem dla złocisto-krwistych. – Liczymy na przełamanie. Chcemy wrócić na tor, na którym jechaliśmy przez dziewięć kolejek – mówi Maciej Korzym. W Koronie daleko od nerwowych ruchów, ale nikt nie ukrywa, że atmosfera zrobiła się nieco gorsza. Nie ma wyników – nie ma powodów do radości.
Fonfara: Nam mobilizacji nie zabraknie
- Nasze głowy zrobiły się bardzo duże i musimy spuścić z nich powietrze – przekonuje Grzegorz Lech. – Bełchatów jest ostatnio w lepszej dyspozycji. W pewien mentalny sposób, po ostatnich dobrych spotkaniach, są lepiej przygotowani do tego meczu. GKS jest na fali, ale my chcemy tę falę zburzyć. To jednak nie będzie proste zadanie, tym bardziej, że wciąż nie wiadomo, czy w sobotnim spotkaniu będzie mógł wystąpić Vlastimir Jovanović. Przy czym raczej nikogo nie trzeba przekonywać, że jego nieobecność bardzo negatywnie wpływa na cały zespół. Artur Lenartowski, niestety, na razie nie potrafi wypełnić tej pustki. A innej alternatywy za bardzo nie widać.
Bełchatowianie wcale jednak nie cieszą się ze słabszej formy Korony. Wręcz przeciwnie, wzbudza to w nich dodatkową niepewność. - Myślę, że Korona będzie jeszcze bardziej zmotywowana. To nie jest dla nas dobra informacja. Ale nam mobilizacji też nie zabraknie. Nasza sytuacji w tabeli wciąż jest bardzo słaba. Gra na wyjazdach nam się zupełnie nie układa. Może dwa ostatnie mecze wypadły lepiej, ale punktów z tego żadnych nie mieliśmy – mówi piłkarz GKS-u, Łukasz Fonfara. „Brunatni” w tym sezonie wygrali raptem trzy mecze, i to wszystkie na własnym stadionie.
Czy możemy spodziewać się, że trener Leszek Ojrzyński zaskoczy składem lub ustawieniem zespołu? Raczej nie. Szkoleniowiec Korony już w ostatnim starciu z ŁKS-em Łódź postawił na swój żelazny skład. Żółto-czerwoni przegrali, ale gdyby mecz inaczej ułożył się w pierwszej połowie, to równie dobrze zwyciężyć mogli gospodarze. I Ojrzyński liczy na to, że tym razem szczęścia jego drużynie nie zabraknie.
Spotkanie Korony z GKS-em rozpocznie się w sobotę o godz. 13.30. Do naszego portalu zapraszamy na relację na żywo Scyzorykiem wyryte!, a także pomeczowe komentarze, fotorelacje i wideoreportaż.
Przewidywane składy:
Korona: Małkowski – Malarczyk, Stano, Hernani, Lisowski – Kiełb, Vuković, Jovanović, Lech, Sobolewski – Korzym.
GKS: Sapela - Modelski, Szmatiuk, Lacić, Tanevski - Wróbel, Fonfara, Baran, Bożok, Kosowski – Żewłakow.
Źródło: własne, GKS TV
fot. Paula Duda
Wasze komentarze