Najlepszy start od siedmiu lat? Wystarczy wygrać z Ruchem
Sześć punktów po pierwszych dwóch kolejkach? Jeszcze niedawno w taki scenariusz mało kto wierzył. Teraz jednak jest on całkiem realny. – Z Ruchem chcemy zagrać z takim zębem i charakterem, jak w Krakowie. Celem jest kolejne zwycięstwo – mówi trener Korony, Leszek Ojrzyński.
Gdyby tak się stało początek sezonu, byłby dla kielczan wręcz wymarzony. Ostatni raz od dwóch zwycięstw z rzędu (z Jagiellonią oraz Widzewem) Korona rozpoczęła rozgrywki w – uwaga – 2004 roku. Wówczas trenerem zespołu był Dariusz Wdowczyk, a „żółto-czerwoni” rozpoczęli wtedy swój marsz w stronę awansu do ówczesnej ekstraklasy.
Jak będzie teraz? Obecny trener Korony, Leszek Ojrzyński, spokojnie podchodzi do tematu najbliższego meczu. – Sami jesteśmy ciekawi, jak wypadniemy w poniedziałek. Na pewno chcemy zagrać z takim zębem i charakterem, jak w Krakowie. Wynik meczu będzie jednak zależeć od wielu czynników, w tym między innymi od szczęścia oraz dyspozycji dnia – ocenia szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
Korona przygotowuje się do meczu z Ruchem, a trener „żółto-czerwonych” zastanawia się nad doborem zawodników do tego spotkania. Nie wiadomo, czy stara prawda głosząca, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”, i tym razem znajdzie swoje potwierdzenie. Tym bardziej, że Korona z Ruchem nie musi wcale zagrać tak, jak w Krakowie. – Zobaczymy, czy będą jakieś zmiany. Zastanowimy się nad tym, usiądziemy i przeanalizujemy wszystko w gronie naszego sztabu szkoleniowego – tłumaczy Ojrzyński.
I dodaje: – Musimy być gotowi na różne scenariusze – trzeba wiedzieć, jak mecz rozpocząć, ale i jak go skończyć. Spotkanie jest dopiero w poniedziałek, więc mam czas, aby wybrać zawodników przewidzianych do gry. Wszystko się okaże po treningach, będziemy też rozmawiać indywidualnie z zawodnikami. Do meczu z Ruchem wiele może się jeszcze zdarzyć, więc nie chcę mówić o możliwym składzie.
Opiekun Korony nie chce zdradzić także, czy w spotkaniu z Ruchem zdecyduje się na grę jednym (jak z Cracovią), czy też dwoma napastnikami. Ten drugi wariant mógłby oznaczać, że szansę gry od pierwszej minuty otrzymaliby jednocześnie Maciej Korzym oraz niezwykle skuteczny ostatnio Michał Zieliński. – Aby grać dwójką napastników z przodu, trzeba mieć do tego odpowiednich wykonawców, którzy są zresztą w dobrej dyspozycji – mówi dosyć enigmatycznie szkoleniowiec kieleckiego zespołu.
– Nie sztuką jest wystawić dwóch napastników w składzie. Chodzi o to, aby gra zespołu przynosiła odpowiednie efekty. Nikt nie zagwarantuje, że ustawienie z dwójką w przodzie da nam zwycięstwo. Nieraz, grając z jednym snajperem, można strzelić więcej goli, niż mając na boisku dwójkę napastników. Defensywa też jest ważna. Jeśli nie stracimy gola, wówczas na pewno będziemy bliżsi upragnionego celu, czyli zwycięstwa – zauważa po chwili.
Wiadomo za to, że w meczowej „18” na mecz z Ruchem – mimo już wyleczonego urazu – nie znajdzie się raczej pomocnik Korony, Paweł Kaczmarek. – Już wrócił do zajęć, trenuje ze stuprocentowym obciążeniem. Obawiam się jednak, że w poniedziałek może być dla niego troszkę za wcześnie na występ – twierdzi Ojrzyński. – Nie chciałbym wprawdzie definitywnie przekreślać jego szans na grę, do spotkania jest jeszcze nieco czasu i wiele może się wówczas zdarzyć. Na pewno potrzebuje jednak więcej treningów – dodaje.
Pod znakiem zapytania stoi także występ Hernaniego w poniedziałkowym meczu. Dlaczego? – „Scottie” jest wprawdzie naszym zawodnikiem, ale w każdym dniu, w każdej godzinie sytuacja może się zmienić. Wiem, że coś jest na rzeczy. Dzisiaj (w piątek – przyp. red.) będziemy wiedzieć więcej – będę rozmawiał z działaczami, także z samym zawodnikiem. Po tym zapewne podejmiemy decyzję, czy „Scottie” będzie brany pod uwagę na najbliższy mecz, czy nie – mówi szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Grając u siebie, mając w dorobku trzy punkty za ostatnie zwycięstwo, Korona wyrasta na faworyta poniedziałkowej konfrontacji. Ojrzyński przestrzega jednak przed najbliższym rywalem kieleckiego zespołu. – Ruch to zespół zgrany, trener oraz wielu zawodników są w tym zespole od ponad dwóch sezonów. Rozgrywki zaczęli podobnie jak i my, to znaczy od zwycięstwa i gola w 90. minucie spotkania. W Kielcach Ruch nie będzie miał nic do stracenia. Wydaje mi się, że będzie grać odważnie i raczej nie ograniczy się tylko do defensywy – uważa.
– Drużyna z Chorzowa zagra w Kielcach o zwycięstwo. Znam trenera Fornalika i wiem, że jego zespół nie będzie się nastawiał na remis. Podobnie jak i nas, Ruch będą interesowały tylko trzy punkty. Szanse obu drużyn oceniam 50 na 50 – twierdzi Ojrzyński. Jak będzie faktycznie? Czy Korona zaliczy najlepszy start sezonu od siedmiu lat? O tym przekonamy się już w poniedziałek.
fot. Grzegorz Tatar, Paula Duda
Wasze komentarze
Wyniki testów szybkościowych i wydolnościowych zawodników Ruchu są znakomite!
– Po raz ostatni były równie dobre na zakończenie sezonu 2009/2010, kiedy zdobywaliśmy trzecie miejsce w ekstraklasie – mówi Leszek Dyja, trener przygotowania fizycznego.
Sztab szkoleniowy na bieżąco monitoruje piłkarzy. Testy są przeprowadzane co 4-5 tygodni. Dotyczą wydolności i szybkości. – Na podstawie ich wyników trener Waldemar Fornalik decyduje, w którym kierunku podążamy – tłumaczy Leszek Dyja.
Zasada jest prosta. Bardzo wydolny zawodnik traci szybkość. Zadaniem trenerów jest więc wyważenie treningów w taki sposób, by wydolność i szybkość ze sobą współgrały. – Bo inaczej drużyna jest wolna, gra w jednostajnym tempie i odnosi się wrażenie, jakby piłkarzom nie chciało się biegać. My na szczęście nie mamy takiego problemu – objaśnia Dyja.
- Wczorajsze wyniki badań potwierdzają, że szybkość naszego zespołu stoi na bardzo wysokim poziomie. Aż spojrzałem w starsze notatki i okazało się, że po raz ostatni równie dobre wyniki były na zakończenie sezonu 2009/2010, kiedy zdobywaliśmy trzecie miejsce w ekstraklasie – cieszy się trener przygotowania fizycznego.
Jednocześnie zawodnicy nie powinni mieć problemów z wydolnością, każdy spokojnie wytrzyma trudy meczu ligowego. – Jedna trzecia zespołu notuje rekordu wydolnościowe, a reszta jest bliska ich osiągnięcia. Udało się nam zatem dobrze przygotować drużynę w trakcie pobytu w Wiśle. Teraz już wszystko w nogach chłopaków, by dobre wyniki badań przekuwali na równie dobre wyniki na boisku- podkreśla Dyja.