Ruszkowski: To jest młodość
- Myślę, że sędzia w końcówce meczu stanął na wysokości zadania. Nie wypaczył wyniku spotkania. Zawsze jest tak, że ten kto przegra narzeka i jest niezadowolony – mówi trener młodej Korony, Cezary Ruszkowski.
Ciężko ochłonąć po tak emocjonującym widowisku...
Cezary Ruszkowski: - Było to spotkanie, w którym było mnóstwo emocji i dużo zwrotów akcji, dzięki czemu dostarczyło ono kibicom wielu wrażeń. Chłopcy zostawili dzisiaj sporo zdrowia na boisku i walczyli do samego końca. Mecz był naprawdę zacięty, mógł się podobać. Troszkę widowisko zostało niestety zepsute przez te niezdrowe przepychanki pod koniec spotkania.
Sześć bramek, trzy czerwone kartki, bijatyka na boisku. Niejeden mecz drużyny seniorów nie dostarczyłby tak wielu wrażeń.
- To jest właśnie ta młodość (śmiech). Nie satysfakcjonuje ich to, że jest remis, tylko chcą wygrać u siebie. To jest właśnie ta żywiołowość, spontaniczność. Czasem w związku z tym trzeba ostudzać te gorące głowy. Każdy mecz chcą wygrać, czego skutkiem ofensywna gra, co niekiedy obraca się przeciwko nam i przegrywamy wysoko. Dzisiaj udało nam się zwyciężyć, ale mogło być różnie. Gdyby przy 2:1 Legia strzeliła nam bramkę wówczas mogłoby być odwrotnie.
Dużo kontrowersji wzbudziły dziś decyzje arbitra. Legioniści uważają, że sędzia wypaczył wynik spotkania.
- Te decyzje, które podjął nie skrzywdziły żadnej z drużyn, w każdym razie nie wypaczyły wyniku meczu. Faul Kumbeva w polu karnym i druga kartka dla niego były ewidentne. W końcówce sędzia musiał się wykazać dużym sprytem. Nie byłem za tym, żeby dawać te czerwone kartki w końcówce meczu, ale to już była jego decyzja. Szkoda, że to widowisko w końcówce się popsuło, ale myślę, że sędzia stanął na wysokości zadania. Zawsze tak jest, że drużyna, która wygra jest zadowolona, a ta która przegra narzeka.
Szkoda zwłaszcza czerwonej kartki dla Michała Michałka, który na boisku prezentował się świetnie.
- Michałka znowu niestety poniosły emocje. Wszedł na drugą polowe po kontuzji i zagrał bardzo dobrze. Niestety tą czerwona kartką zniweczył cały swój wysiłek w tym spotkaniu.
Wyróżniłby pan kogoś szczególnie po tym spotkaniu?
- Ciężko kogokolwiek dzisiaj wyróżnić. Cała drużyna spisała się na przysłowiową „piątkę”. Było to tym bardziej trudne, że już po przerwie straciliśmy Maćka Szajnę, na środku obrony musiał zagrać Darek Kozubek. Do tego doszły te zawirowania z kartkami. Nie chciałbym wyróżnić nikogo indywidualnie, cieszy mnie bowiem zespół jako całość. Cieszę się zwłaszcza z tego, ze każdy zawodnik, który wchodzi wnosi coś nowego. Był to kolejny mecz, w którym robimy sześć zmian, a mimo to każdy zawodnik, który pojawia się na boisku daje z siebie dużo dobrego.
Dobrze prezentowali się dziś napastnicy, szczególnie Gawęcki i Michałek. Czy myśli pan, że mogą oni niebawem odgrywać tak istotną rolę w drużynie Marka Motyki, jaką pełnili u Włodzimierza Gąsiora?
- Myślę, że tak. Jest to raczej kwestia dojścia do formy po kontuzji zarówno Michała, jak i „Łysego”. Piotrek zagrał drugi mecz w Młodej Ekstraklasie od początku do końca i wypadł bardzo dobrze. Widać u niego przede wszystkim tą chęć grania. Tak samo było z Michałem, z którym umówiliśmy się dziś na to, że zagra 45 minut. Niestety nie dotrwał do końca, ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Podsumowując trener Motyka będzie miał sporo do myślenia przed najbliższym meczem.
Rozmawiał Grzegorz Walczak.