Jest szansa, by obie serie trwały
– Są dwa wyjścia: remis bądź zwycięstwo Śląska – zaznacza Tadeusz Socha, zawodnik wrocławskiego klubu. Koronie jednak zależy na tym, by w niedzielę przypieczętować zwycięski remis z Wisłą. Nie będzie łatwo – zespół Oresta Lenczyka jest obecnie w świetnej dyspozycji.
Jak ma wyglądać idealny mecz piłkarski? Spotkanie powinno odbyć się pomiędzy odwiecznymi rywalami. Na boisku nie może zabraknąć walki, kontrowersyjnych decyzji sędziego czy też bramek (w tym co najmniej jednej strzelonej w doliczonym czasie gry). Nie może obyć się również bez rzutów karnych (niewykorzystanych?), czerwonych kartek oraz wspaniałego dopingu kibiców. Tak właśnie było w potyczce Korona – Wisła.
Podopieczni Marcina Sasala w poprzednią niedzielę zremisowali u siebie z „Białą Gwiazdą” 2:2. Ten rezultat był dla kieleckiego zespołu jak zwycięstwo. – Zgadza się. Zdarzają się takie remisy, które są równie dużo warte jak wygrana. I taki właśnie był ten ostatni z Wisłą. Przegrywaliśmy już 0:2, a mimo wszystko udało nam się doprowadzić do remisu. Przeważnie jak ktoś gra u siebie i zremisuje, to mówi się, że stracił dwa punkty, a nie zdobył jeden. My jednak twierdzimy, że wywalczyliśmy punkt i jesteśmy z tego zadowoleni – mówi Aleksandar Vuković.
„Wojskowi” ostatnią ligową porażkę zaliczyli dokładnie 24 września w Kielcach. Drużyna prowadzona tymczasowo przez Pawła Barylskiego przegrała z Koroną 1:2. Tuż po tym spotkaniu do Wrocławia przyszedł Orest Lenczyk i szybko odmienił oblicze zespołu. Od tamtej pory jego ekipa zanotowała sześć wygranych oraz osiem remisów.
Tydzień temu blisko zakończenia passy Lenczyka był Widzew, który prowadził już 2:0. Jednak ślązacy w końcówce potyczki wykazali się ogromną determinacją, strzelili dwa gole i wywalczyli remis. – Spotkały się dwie drużyny, które w tabeli dzieliła spora różnica miejsc, ale już nie punktów. I ten zbliżony poziom widać było na boisku. Widzew w pewnym momencie prowadził już dwoma bramkami, ale koledzy do końca wierzyli, że te straty można odrobić – kwituje Tadeusz Socha, który z powodu choroby w ostatniej chwili wypadł ze składu na mecz z Widzewem.
Chyba nie trzeba nikomu mówić o tym, że rywalizacje między Koroną a Wrocławiem są niezwykle wyrównane. Oba zespoły dotychczas spotkały się ze sobą sześciokrotnie. Korona wygrała tylko raz, trzy starcia zakończyły się remisem, wrocławianie natomiast dwa razy pokonali żółto-czerwonych.
Nieprzychylnych statystyk nie obawia się Grzegorz Lech. – Nie mamy żadnych obaw przed spotkaniem we Wrocławiu. Jesteśmy w stanie zagrać tak samo dobry mecz, co ostatnio. Zwycięski remis z Wisłą będzie smakował dopiero wtedy, jeśli zdobędziemy punkty na Śląsku. Zwycięstwo jest jak najbardziej realne – podkreśla piłkarz Korony.
„Złocisto-krwiści” pojechali do Wrocławia bez pauzującego za żółte kartki Aleksandara Vukovicia oraz Pawła Sobolewskiego, który zmaga się z kontuzją. W „osiemnastce” meczowej znalazł się za to Grzegorz Szamotulski. Nowy bramkarz żółto-czerwonych na ławce rezerwowych zastąpi kontuzjowanego Krzysztofa Pilarza. – Ktoś ostatnio napisał, że jestem emerytem, więc zapraszam go na trening. Przysiad jeszcze zrobię – żartuje popularny „Szamo”.
Mecz Śląska Wrocław z Koroną rozpocznie się w niedzielę o godzinie 17:15. Relacja Scyzorykiem wyryte!, pomeczowe wypowiedzi, galeria zdjęć – to wszystko znajdziecie na naszym portalu.
Wypowiedzi Aleksandara Vukovicia i Tadeusza Sochy: www.slaskwroclaw.pl
Fot. Paula Duda
|
Do Wrocławia bez Sobolewskiego (czytaj więcej)
Zremisowali z Widzewem. Z Koroną ma być trudniej (czytaj więcej)
Wreszcie mam komfort wyboru przy ustalaniu składu – cieszy się Marcin Sasal (czytaj więcej)
Wasze komentarze