„Kto był winny, a kogo powiesili”, czyli losy trenera
Władze kieleckiego Fartu dokonały zmiany na stanowisku pierwszego trenera. Będącego w klubie od 2007 roku Dariusza Daszkiewicza zastąpi Grzegorz Wagner, wielokrotny reprezentant Polski i syn najwybitniejszego trenera w historii. Przyczyną takiej decyzji były słabsze wyniki w ostatnich meczach, oraz... „zamulenie zawodników".
Pierwsze pytanie, jakie nasuwa się po takich decyzjach: po co? Czy nie za późno? Faktycznie moment jest krytyczny, bo Fart Kielce jest w trakcie decydującej walki o ligowy byt. Można, idąc za ciosem, wysnuwać jeszcze odważniejsze tezy: nowy trener nic w dwa dni nie zrobi (debiut Wagnera już w sobotę), a formy nie da się odbudować w tak krótkim czasie. I właśnie być może ten argument był najmocniejszym... przeciw Daszkiewiczowi! W środę genialny mecz rozgrywał Łuka (85% przyjęcia, 20 punktów atakiem), dobrze na środku radził sobie Kamiński, bardzo dokładnie piłkę rozprowadzał Kozłowski. Czy taka forma nagle spadła na nich jak manna z nieba? Nie sądzę.
Co by nie mówić o Daszkiewiczu, zgodni będziemy co do jednego wszyscy: sympatyczny człowiek. Zawsze pogodny, spokojny, rozumiejący dziennikarzy. Każdemu rękę poda, z każdym zamieni kilka słów. Podkreślać też będę jego dokonania dla Kielc. A te są bez precedensu: 3 sezony, w tym 2 awanse. Wychowanie kilku talentów polskiej siatkówki, popularyzacja tego sportu wśród kieleckiej młodzieży. Jednak w sezonie 2010/2011 wiele się zmieniło. Nowa, bardzo mocna liga, inne cele, inny skład.
Wszystko zaczynało się fajnie układać, pierwsze wygrane i pokazanie „wyjadaczom”, że w tym roku beniaminek nie będzie tylko „chłopcem do bicia”. Zadyszka jednak przyszła. A może nawet coś więcej – spory dołek. Fart od 18 grudnia do 5 lutego nie wygrał żadnego spotkania, a przecież miał na tacy AZS Częstochowa (prowadzenie 2:0), Pamapol Wieluń (piłki meczowe) czy nawet AZS Politechnikę w Warszawie. W drużynie coś przestało grać. Dlaczego? Jeśli coś nie gra, to przyczyny są dwie: awaria instrumentu bądź brak dobrej obsługi.
Po cichu zaczęto mówić, że Daszkiewicz nie do końca potrafi dać wiarę młodym oraz kopa doświadczonym. Chociaż z tą wiarą chyba trochę przesadziłem. Trener wierzył aż za bardzo w tych, którzy kiedyś wygrywali mu mecze, a teraz byli bez formy (granie za zasługi?). Ostatnie cztery spotkania tylko to potwierdziły – trzy porażki z AZS-em UWM, kosztujące nas pewne utrzymanie, oraz środowa porażka z Wieluniem. Wracając do dyspozycji Łuki, Kamińskiego czy Kozłowskiego trzeba sobie powiedzieć jasno: taka forma nie przychodzi z dnia na dzień. Dlaczego zatem nie grali wcześniej? W kompetencje trenera wchodzić nie będę. Nie jest rolą dziennikarza ustalanie składu. My mamy za zadanie ocenę tego, co zobaczyliśmy. A dziś można powiedzieć, że to były spore błędy.
Jak widać, we władzach klubu nie ma takiego pojęcia jak „za zasługi”. Szybko został sprowadzony Grzegorz Wagner. Co może być jego plusem? Chyba to, że autorytet na pewno ma. Nawet kiedyś, jako zawodnik usłyszał od kolegi z kadry słynne zdanie „zachowuj się, nie wypada, przecież nazywasz się Wagner”. Ale nie chodzi tu tylko o to, że jest synem najwybitniejszego polskiego trenera, Huberta Jerzego. Wagner junior z kilkoma zawodnikami Fartu dobrze się zna. Z jednymi grał, innych trenował. Ma za sobą dobry sezon w PlusLidze w ubiegłym roku, gdy zajął piąte miejsce z AZS-em Częstochowa). Co może wnieść do zespołu w 48 godzin?
Wbrew pozorom bardzo wiele! Przede wszystkim spojrzy na każdego zawodnika jednakowo. Nie będzie miało miejsca tłumaczenie, że ten wygrał mi kilka meczów, tamten dobrze grał X lat temu, a kolejny wysoko skacze. Krótko – tabula rasa. Każdy zawodnik ponownie będzie musiał się wykazać, niejeden zęby zostawi na każdej klepce parkietu, byleby tylko trener dał mu szanse. A trzeba pamiętać, że sezon się kończy. Zawodnicy grają nie tylko o utrzymanie, ale i o swój przyszłoroczny byt. Dobra postawa może zaowocować fajnym kontraktem. A przecież kontrakt to ich chleb.
Sobotni mecz nabrał więc trochę szerszego wymiaru. Zwycięstwo to oczywiście raz. Ale jak wpłynie przyjście Wagnera? To chyba nurtuje jeszcze bardziej. Jaki będzie skład? Czy na twarzach wszystkich zawodników zobaczymy zaangażowanie i pozytywne podniecenie? I w końcu – czy prezes Szczukiewicz aby nie wylał dziecka z kąpielą?
Pytań wiele, ale na jedno chyba znam odpowiedź. Czy nie za późno? Na pewno nie za wcześnie.
Karol Macek (Radio Planeta Kielce)
Wasze komentarze
ale ja wierzę w ten zespół ! UTRZYMAMY SIĘ!
A tak już zupełnie poważnie - KTOŚ zarzucił mi, że przez jeden mecz wszystko przekreślam. Nie prawda! Byłem na większej ilości meczów od Was. Zabrakło mnie tylko w Bydgoszczy i ostatnio w Olsztynie. A odnośnie słów JA, to mam nadzieję, że zrozumie do kogo adresowany jest ten tekst i co ma na celu :)
Serdecznie Pozdrawiam!