Puchar tak ważny jak liga. Warmia na przystawkę, a potem „święta wojna”?
To jedna z najważniejszych imprez w tym sezonie. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. – Puchar Polski i liga są dla nas równie istotne. O mistrzostwie będzie jeszcze czas pomyśleć, na razie liczy się ten pierwszy cel – mówi Tomasz Rosiński. A zatem? – Nie zamierzamy wrócić do domu z pustymi rękoma – zaznacza rozgrywający Vive Targów.
Plan jest prosty. Wygrać w sobotę półfinał z Warmią (godzina 19), w niedzielę zwyciężyć w finale (początek o 17.30) i w rezultacie wznieść w górę Puchar Polski. – Łatwo powiedzieć, jednak teraz trzeba słowa zamienić w czyn. Dopiero wtedy będziemy mieli powody do świętowania – studzi emocje obrotowy Vive Targów, Daniel Żółtak. O ile z wykonaniem sobotniego zadania „żółto-biało-niebiescy” nie powinni mieć najmniejszego problemu, to w niedzielę aż tak łatwo już raczej nie będzie. A to dlatego, że – jak wszyscy przypuszczają – w wielkim finale Final Four przeciwnikiem Vive Targów będzie gospodarz turnieju i zarazem wielki rywal kieleckiej drużyny, Orlen Wisła Płock.
Innego scenariusza raczej nikt sobie nie wyobraża. I Vive, i Wisła są zdecydowanymi faworytami półfinałowych potyczek. Sobotni przeciwnicy hegemonów z Kielc i Płocka – odpowiednio Warmia Olsztyn (6. miejsce w PGNiG Superlidze) oraz Miedź Legnica (10. pozycja w tabeli), raczej już mogą skupić się na walce o trzecie miejsce w Final Four. – Skreślać ich jednak nie można, to jest sport – każdy może powalczyć o dobry rezultat, a sensacje przecież się zdarzają i to nie raz – przypomina popularny "Yellow".
Wtóruje mu inny zawodnik kieleckiej drużyny, Tomasz Rosiński: – Nie ma co ukrywać – w podświadomości myślimy już o niedzielnym finale. Gdzieś tam dociera do nas to, że najbardziej prawdopodobny jest pojedynek między nami, a Wisłą. Trzeba jednak pamiętać o tym, że najważniejszy mecz na dzień dzisiejszy czeka nas w sobotę. Musimy przez cały czas być skoncentrowani i pokonać Warmię. O trzecie miejsce nie za bardzo chce nam się grać. Dlatego na żadną wpadkę nie możemy sobie pozwolić.
– Warmia na pewno jest groźniejsza u siebie w domu niż na wyjeździe. Wiadomo jednak, że płoccy kibice będą im w sobotę sprzyjać, dlatego powinni się czuć jak u siebie. Jeśli chodzi o samą grę, to olsztynianie na pewno w ostatnich tygodniach poprawili się pod tym względem. Przyszedł do nich bardzo dobry trener, Zbigniew Tłuczyński, i w rozegranych w tym roku meczach już widać było efekty jego pracy. To zespół o naprawdę sporym potencjale – dodaje rozgrywający Vive Targów.
Potencjał potencjałem, ale na kielecką machinę do wygrywania (ostatnia porażka na krajowym podwórku miała miejsce w maju 2009 roku), to wszystko może okazać się za mało. Dlatego też na czwartkowej konferencji prasowej, zamiast mówić o meczu z Warmią, zawodnicy z Kielc wysłuchiwać musieli pytań o wielce prawdopodobną potyczkę z Wisłą. – Mówimy cały czas o Wiśle, ale jak nam się podwinie w sobotę noga… Aż strach się bać, co wtedy będzie – przyznał z uśmiechem na twarzy Żółtak.
Sensacji w sobotnim meczu nie spodziewają się kibice „żółto-biało-niebieskich”, którzy w liczbie blisko 1000 osób zapisali się na niedzielny pojedynek Vive Targów. W spotkaniu półfinałowym mistrzów Polski powinna dopingować skromniejsza, bo około 100-osobowa, grupa sympatyków. Wsparcie na pewno się przyda, tym bardziej, że podopieczni Bogdana Wenty grać będą przecież w jaskini lwa, płockiej Orlen Arenie. – Nie ma co oczekiwać cudów, miejscowa widownia na każdym kroku będzie demonstrować, że jest przeciwko nam – nie ukrywa Żółtak.
Kielczanie płocką halę – i atmosferę na niej panującą – zdążyli już jednak poznać. W listopadzie ubiegłego roku, na otwarcie Orlen Areny, szczypiorniści Vive Targów bez najmniejszych problemów pokonali odwiecznych rywali, 34:27. – To już jednak historia – zaznacza Rosiński. – Czy Wisła to teraz silniejszy zespół? Ciężko powiedzieć. Na pewno płocczanie będą jednak bardzo zmobilizowani, aby zdobyć ten puchar. Od dwóch lat Wisła w zasadzie niczego nie wygrała, nie odniosła żadnego poważniejszego sukcesu. Teraz mają okazję, aby wreszcie przełamać złą passę. A my? Też mamy swoje ambicje – dodaje.
A te ambicje to wywalczenie trzeciego z rzędu Pucharu Polski. W ostatnich dwóch latach „żółto-biało-niebiescy” nie musieli się zbyt wiele napocić, aby zdobyć to trofeum. W 2009 i 2010 roku dwukrotnie w wielkim finale słabsi od kielczan okazywali się zawodnicy Zagłębia Lubin. Za pierwszym razem – we Włocławku – „Miedziowi” ulegli Vive Targom 16:26, za to rok później w Lublinie szczypiorniści z Dolnego Śląska przegrali nieco wyżej – 27:38. – Każdy z nas czeka na takie chwile, jak wzniesienie pucharu. Szampany, wielka radość z kibicami – po to się trenuje, aby móc to przeżyć. Obyśmy w niedzielę mieli powody do takiej radości – mówi z uśmiechem Rosiński.
A ewentualny triumf byłby nie tylko trzeci z kolei, ale i ósmy w historii. Więcej, bo aż 10 razy, Puchar Polski zdobywał tylko jeden zespół, a mianowicie… Wisła. Jak będzie tym razem? Kto będzie tegorocznym zwycięzcą rozgrywek? O tym przekonamy się już w niedzielę. Poniżej prezentujemy rozkład i dokładny terminarz weekendowych gier.
Sobota, 19 marca
1. Półfinał: Orlen Wisła Płock – MSPR Reflex Miedz Legnica – godzina 17.00
2. Półfinał: KS Vive Targi Kielce – Warmia Anders- Group Społem Olsztyn – godzina 19.00.
Niedziela, 20 marca
Mecz o trzecie miejsce: przegrany 1. półfinału – przegrany 2. półfinału – godzina 14.30.
Finał: zwycięzca 1. półfinału – zwycięzca 2. półfinału – godzina 17.30.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze