Marek Bajor: Korona jest faworytem
Według szkoleniowca Zagłębia Lubin, faworytem sobotniego spotkania jest Korona Kielce. – Wzmocnili skład, grają o wyższe cele niż my. Ale nie stoimy na straconej pozycji, a nasza siła ofensywna jest nawet nieco mocniejsza. Liczymy na zwycięstwo, bo to może zaowocować dobrymi wynikami w kolejnych kolejkach – mówi nam Marek Bajor.
Piotr Borkowski: Czy Korona, jako klub z czołówki, to odpowiedni przeciwnik na inaugurację rundy? Nie lepiej byłoby nabierać szlifów w meczach rozgrywanych przeciwko potencjalnie słabszym rywalom?
Marek Bajor: - Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Runda jesienna pokazała, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym. Poprzednią rundę też zainaugurowaliśmy przeciwko Koronie i nie było łatwo. Teraz również nie spodziewam się spacerku, ale zrobimy wszystko, żeby pokazać się z dobrej strony. Do spotkania z kielczanami jesteśmy bowiem świetnie przygotowani.
Na inaugurację sezonu Zagłębie zremisowało w Kielcach 1:1. Czy teraz „Miedziowych” stać na uzyskanie lepszego rezultatu?
- Z wywalczonego wówczas remisu byliśmy bardzo zadowoleni. Był to punkt zdobyty w dosyć szczęśliwych dla nas okolicznościach, bo jak pamiętamy, to nasi przeciwnicy prezentowali się znacznie lepiej. Teraz Korona istotnie wzmocniła swój skład i gra o wyższe cele niż Zagłębie. Goście będą faworytem, ale my również nie stoimy na straconej pozycji. Nasza siła ofensywna jest nieco mocniejsza. Zdobycie trzech punktów przed własną publicznością może zaowocować dobrymi wynikami w kolejnych kolejkach. Liczymy na rozpoczęcie rundy zwycięstwem.
W grę wchodzi tylko zwycięstwo, czy remis również uznałby pan za wynik zadowalający?
- Przed meczem myślimy tylko o zwycięstwie i nie przewiduję innej opcji. Jeśli założymy sobie remis, to trudno będzie nam ugrać cokolwiek. Dopiero po rozegraniu spotkania można kalkulować, czy ewentualny podział punktów jest dla nas satysfakcjonujący.
Jest pan zadowolony z okna transferowego w wykonaniu Zagłębia Lubin?
- Nie jest tak, że piłkarz, który dopiero co grał np. w lidze łotewskiej, z miejsca będzie w Polsce wiodącą postacią. Potrzebuje on nieco czasu. Patrząc jednak na CV nowych zawodników wydaje się, iż powinni oni od razu grać na miarę swoich możliwości. Okazuje się, że nie do końca tak jest. Jednak ja głęboko w nich wierzę i będą regularnie otrzymywali szanse gry.
Ostatnio Zagłębie wzmocnił utalentowany Deniss Rakels, którego transfer media okrzyknęły hitem. Czy Korona ma się kogo bać?
- Rakels ma dopiero dziewiętnaście lat. Nie oczekujmy od tego chłopaka cudów. Przeszedł do innej ligi i do zespołu, który ma odmienne założenia oraz styl gry. On zdaje sobie sprawę z tego, że w Polsce czekają go nieco inne zadania niż w poprzednim klubie. Jak na razie nie do końca sobie z nimi radzi, ale z pewnością jest zawodnikiem bardzo perspektywicznym. Liczymy na to, że już w tej rundzie okaże się dla nas wzmocnieniem i zaprezentuje skuteczność, którą imponował w lidze łotewskiej. Liczymy się z tym, że będzie potrzebował trochę więcej czasu. Chłopak ma smykałkę do strzelania goli. Nawet jeśli nie odpali od razu, to wiem, że Zagłębie będzie miało z niego pożytek w przyszłości.
A co Pan myśli o wzmocnieniach poczynionych przez Koronę? Przejście Sandera Puriego również odbiło się w Polsce szerokim echem.
- Obserwowaliśmy go w ostatnim sparingu. Jest on mocnym ogniwem drużyny. Pełen szacunek za to, że do Kielc udało się ściągnąć zawodnika, który może decydować o obliczu zespołu. Jeśli chodzi o Dawida Janczyka, o którym ostatnio zrobiło się głośno, to zna polską ligę i na pewno będzie mu łatwo się w nią na nowo wkomponować. Z pewnością okaże się wzmocnieniem. Inna sprawa, że kadra Korony i tak była dosyć mocna już w poprzedniej rundzie. Wielu piłkarzy z Kielc nie wyjechało i świadczy to o tym, że wiosną również będą silni.
Po rundzie jesiennej Zagłębie uplasowało się w środku tabeli, jednak bliżej strefy spadkowej niż pucharowej. Czy sądzi pan, że jest szansa na poprawienie tego wyniku?
- Chciałbym, żeby na koniec sezonu pozycja była lepsza, bo chyba z obecnie zajmowanej nikt z nas nie jest zadowolony. Czujemy pewien niedosyt. Zabrakło nam czterech, może pięciu oczek do tego, aby uznać jesień za pomyślną. Nasza bolączka to notoryczne gubienie punktów na własnym terenie. Teraz musimy myśleć o odrabianiu strat. Jesienią mieliśmy sporo problemów, ale dziś jest ich sporo mniej. Liczymy na skok w tabeli.
Rozmawiał Piotr Borkowski.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze