Koniec świetnej passy. Korona przegrywa w Gdyni
Podopieczni Marcina Sasala przegrali z Arką Gdynia 1:2. Kielczanie mogli być samodzielnym liderem ekstraklasy, tymczasem musieli pogodzić się z utratą punktów oraz końcem wspaniałej passy meczów wyjazdowych bez porażek, która trwała przez okrągłe siedem miesięcy.
Dzisiejszy mecz był wyjątkowy, bo „złocisto-krwiści” mieli go rozegrać na sztucznej murawie Narodowego Stadionu Rugby w Gdyni. Warto dodać, że ekipę przyjezdnych dopingowała około 170-osobowa grupa kibiców z Kielc.
Trener Marcin Sasal, ze względu na dobry występ w Gdańsku oraz kontuzje kluczowych zawodników, postanowił nie dokonywać większych zmian w podstawowej „jedenastce”. Na ławce usiadł Łukasz Maliszewski, którego zastąpił Maciej Tataj. Tym samym, na lewe skrzydło przesunięty został Maciej Korzym. Ponadto, do bramki „złocisto-krwistych” powrócił Zbigniew Małkowski, który z powodu czerwonej kartki otrzymanej w starciu z Legią, nie mógł wystąpić przeciwko Lechii Gdańsk.
Podopieczni Dariusza Pasieki jak dotąd nie przegrali na własnym boisku. Z Gdyni bez punktów wracały takie zespoły jak Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok oraz GKS Bełchatów.
Kielczanie rozpoczęli to spotkanie fatalnie. Po jedenastu minutach bezbarwnej gry obu zespołów, do głosu doszli gospodarze. W 12. minucie Joseph Mawaye podał do rozpędzonego Tadasa Labukasa, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Małkowskiego. Korona w tej sytuacji nie potrafiła powstrzymać rozszalałych w ataku „Arkowców”.
Po ośmiu minutach wydawało się, że żółto-czerwoni już na dobre otrząsnęli się ze straty bramki i powoli zaczęli narzucać rywalowi swój styl gry. Gospodarze jednak w 37. minucie przystąpili do zmasowanej kontrofensywy, która o mały włos nie została zwieńczona kolejnym golem Arki. Kieleckiego golkipera próbowali pokonać Paweł Zawistowski, Maciej Szmatiuk oraz Filip Burkhardt.
Natarcie Arki przerwała dopiero w 46. minucie wspaniała bramka Ediego Andradiny! Brazylijczyk zza pola karnego trafił w samo okienko. Niedługo później sędzia Włodzimierz Bartos zakończył pierwsza część meczu.
Oba zespoły przystąpiły do drugiej połowy bez zmian personalnych. Miejscowi już po dwóch minutach mieli świetną okazję na odpłacenie się kielczanom za bramkę do „szatni”, jednak tym razem niebezpieczny strzał Labukasa fantastycznie obronił Małkowski.
Przez kolejne dwadzieścia minut kibice musieli oglądać dużo mniej ciekawą grę w środku pola. Oba zespoły wyraźnie wolały bronić swojej bramki niż atakować. Ten stan w 69. minucie zmienili piłkarze Arki Gdynia. Po zamieszaniu w kieleckiej linii obronnej, bezpańską piłkę przejął Zawitkowski, który skierował futbolówkę do siatki. Masa błędów i przypadków – obrona Korony sobotniego wieczoru grała bardzo słabo.
Po bramce strzelonej kielczanom, podopieczni Dariusza Pasieki nie grali na czas oraz nie próbowali murować dostępu do swojej bramki. Było wręcz odwrotnie! Arka dalej atakowała i nie pozwalała Koronie zaczerpnąć oddechu. Marcin Sasal był na tyle zdesperowany, że pod koniec starcia wystawił do gry Lukasa Janicia, zawodnika, który w poprzednich tygodniach obserwował boisko z pozycji zawodnika Młodej Ekstraklasy. Ratować sytuację próbował jeszcze kilkakrotnie Edi, jednak bezskutecznie.
Korona Kielce przegrała z Arką Gdynia 1:2 i tym samym zakończyła passę meczów wyjazdowych bez porażek, która trwała przez okrągłe siedem miesięcy. Poza tym, kielczanie po ewentualnym zwycięstwie w Gdyni mogliby przez co najmniej tydzień cieszyć się niepodzielną pozycją lidera. Niestety, miał być tron ekstraklasy, wyszła przysłowiowa „lipa”.
Arka Gdynia – Korona Kielce 2:1 (1:1)
Bramki: Labukas (14’), Zawistowski (70’) – Edi (46’)
Arka: Witkowski – Bruma (51' Wilczyński), Szmatiuk, Rozić, Noll – Bożok (87' Czoska), Płotka, Zawistowski, Burchardt (66' Budziński) – Labukas, Mawaye
Korona: Małkowski – Golański, Stano, Malarczyk, Markiewicz – Sobolewski (81' Janić), Vuković, Jovanović (71' Nowak), Korzym – Tataj, Edi
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Myśleli tylko o tym ze moga zostac liderem po ty meczu i to sie zemscilo. Mnie najbardziej zawiodł Jova.
A WCZORAJ JAJ WAM ZABRAKŁO(OPRÓCZ EDIEGO)
GRALIŚCIE NA STOJĄCO,BEZ WERWY,WIGORU I PRESSINGU