Golański: W życiu nie grałem w takim meczu
- Taki błąd to chyba jakiś fenomen na skalę europejską. Chyba w żadnej lidze nie zdarzyło się, aby sędzia odgwizdał koniec meczu 10 minut wcześniej niż powinien. Cóż, trzeba jednak zrozumieć arbitra. Każdemu może przydarzyć się błąd - mówi obrońca Korony Kielce, Paweł Golański.
Co to był za mecz. Sobotni pojedynek pomiędzy Koroną, a GKS-em Bełchatów na długo pozostanie w pamięci kibiców obu drużyn. Kielczanie, po pełnym emocji spotkaniu, pokonali swoich rywali 3:1, dzięki czemu też umocnili się na pozycji wicelidera ligowej tabeli. - Odnieśliśmy cenne zwycięstwo i trzeba się z tego cieszyć. Co ważne, wygraliśmy w naprawdę ładnym stylu, mieliśmy jeszcze kilka dogodnych sytuacji do zdobycia kolejnych goli, dlatego też wynik sobotniego spotkania jest jak najbardziej zasłużony - przyznał po meczu defensor „żółto-czerwonych”, Paweł Golański.
„Golo” w sobotę miał powody do zadowolenia. I to nie tylko z powodu wygranej swojego zespołu. - Wreszcie udało mi się zagrać całe spotkanie, co też bardzo mnie cieszy. Pomogła mi przerwa na kadrę, bowiem mogłem w tym czasie solidnie potrenować i zebrać siły. Z meczu na mecz jest coraz lepiej. Mam już coraz więcej sił, aby biegać także do przodu i wspomagać zespół w akcjach ofensywnych. To bardzo cieszy - podkreślił.
- Był to dla mnie bardzo ważny mecz. Rozmawialiśmy wcześniej z trenerem i powiedzieliśmy sobie, że byłoby bardzo fajnie, gdybym wytrzymał na boisku pełne 90 minut. Tym bardziej, że przed tym spotkaniem - ze względu na kontuzję Nikoli Mijajlovica oraz pauzę za kartki Kamila Kuzery - mieliśmy spore problemy z obsadzeniem bocznych sektorów obrony - dodał.
Były zawodnik Staeuy Bukareszt zagrał w sobotę przyzwoite zawody, chociaż nie ustrzegł się również błędów. W 51. minucie, w wyniku nieporozumienia pomiędzy nim, a Pavolem Stano, gola dla drużyny z Bełchatowa strzelił Maciej Małkowski. – Po meczu oglądaliśmy w szatni tę straconą bramkę i myślę, że padła ona przez brak komunikacji w naszym zespole. Nie ma sensu obwiniać jednej osoby, czy to mnie, czy też Pavola Stano - mówił Golański.
I dodał: - Byliśmy troszkę zaskoczeni tym, że ta piłka przeszła, przez co i my obrońcy, i Zbyszek Małkowski w bramce, nie zareagowaliśmy tak jak powinniśmy. Nie jest ważne to, kto zawinił przy tym golu, najważniejsze, że wygrywamy kolejne spotkanie i możemy cieszyć się z następnych trzech punktów.
Obrońca Korony odniósł się również do sytuacji z 80. minuty meczu, kiedy to sędzia zawodów, Sebastian Jarzębak z Bytomia, zdecydował się odgwizdać... koniec spotkania. - W tak dziwnym meczu chyba jeszcze nie grałem. Ta sytuacja z końcem spotkania w 80. minucie to chyba jakiś fenomen na skalę europejską. Chyba w żadnej lidze nie było czegoś takiego. Trzeba jednak zrozumieć sędziego. Takie błędy też mogą się zdarzyć, być może arbitrowi coś stało się z zegarkiem, ale to już jest mało istotne. Cieszy natomiast to, że mecz został dokończony, bo już ze strony niektórych widać było gesty, żeby iść do szatni - stwierdził.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze