Czułem pozytywną presję. Wybrałem sobie róg przed całym konkursem
Korona Kielce po szalonym meczu (3:3) i równie emocjonującej serii rzutów karnych wyeliminowała Stal Rzeszów z Pucharu Polski. Decydujące uderzeni z jedenastu metrów należało do Marcina Szpakowskiego.
- Czułem pozytywną presję. Wiedzieliśmy, że zawodnik Stali nie strzelił. To był decydujący karny. Wybrałem sobie róg przed całym konkursem. Wiedziałem, gdzie będę strzał. Byłem pewny, że się uda - przekonuje Szpakowski.
Tak ważne trafnie może być dla gracza ważne z punktu psychologicznego. Choć sam zawodnik, ja mówi, wymazał z głowy pamiętne błędy z finału baraży. - To doda mi pewności siebie. Ostatni karny, który dał awans drużynie - mówi.
Jednak tej niepotrzebnej wojny nerwów można było uniknąć, zamykając mecz jeszcze przed przerwą. - Dobrze weszliśmy w mecz. 2:0. Myśleliśmy, że będziemy kontrolować to spotkanie. A tu dwie bramki Stali. To był cios za cios. Na pewno bardzo dobre widowisko dla kibiców, które przeciągnęło się do karnych. Wiedzieliśmy, ze Stal jest poukładanym zespołem. Nie boją grać, często ryzykownie. Jednak my mieliśmy swój plan. Cieszę się, że ostatecznie to my jesteśmy górą - ocenia.
Teraz przed Koroną powrót do ligowej codzienności. W niedzielę 4 września o godz. 15 do Kielc przyjedzie Pogoń Szczecin.
fot. Grzegorz Ksel