Podsiadło: Znów odczuwam ból
– Dalej mam problem z barkiem. Wcześniej już ćwiczyłem na 100 procent, ale w poprzednim tygodniu zacząłem ponownie odczuwać ból. Całe szczęście badania wykazały, że to tylko przeciążenie. Ze Stalą mogę jednak nie zagrać – mówi rozgrywający Vive Targów Kielce, Paweł Podsiadło.
Problemów zdrowotnych Pawła Podsiadły ciąg dalszy. Na początku czerwca rozgrywający kieleckiego klubu poddał się operacji barku, po której – przez ponad dwa miesiące – przechodził żmudną rehabilitację. Pod koniec okresu przygotowawczego Podsiadło wrócił już do pełnych treningów, wystąpił nawet w ostatnich meczach kontrolnych. Gdy wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie w występie zawodnika Vive Targów w meczu o ligowe punkty, znów dał o sobie znać kontuzjowany wcześniej bark. – Ostatnio odezwał się taki lekki ból, który troszkę mi dokucza. Przeciążyłem troszkę rękę, wcześniej było już wszystko dobrze, bark mnie nie bolał i chyba za bardzo już uwierzyłem, że mogę grać na 100 procent – mówi ze smutkiem w głosie wychowanek kieleckiej drużyny.
Zawodnik „żółto-biało-niebieskich” uspokaja jednak kibiców Vive Targów. – To nie jest nic poważnego. Miałem przeprowadzone badania, które nic złego nie wykazały. Wszystko wskazuje na to, że to po prostu efekt przeciążenia – zaznacza. I dodaje. – W pierwszym meczu nie grałem, podejrzewam, że po operacji trener jeszcze nie chciał ryzykować mojego zdrowia i nie wpuścił mnie na boisko. W drugim spotkaniu, z Warmią, byłem już przewidziany do gry, ale odezwał się ten ból i znów nie wyszedłem na parkiet. Mam nadzieję, że te moje dolegliwości szybko się skończą i będę mógł już niebawem zagrać. Nie wiem jednak, czy wystąpię w Mielcu. Jak ból dalej będzie mi doskwierał, to nie ma sensu ryzykować.
Podsiadło dwa pierwsze mecze kieleckiej drużyny obserwował z perspektywy ławki rezerwowych. Jakie wnioski po meczach z Zagłębiem i Warmią wyciągnął rozgrywający mistrzów Polski? – Pierwszy mecz wygraliśmy wysoko, ale wiadomo, że ta gra nie układała nam się za dobrze. Było sporo nerwowości, niedokładnych podań. Drugie spotkanie, z Warmią, wyglądało już bardzo dobrze. Graliśmy swoją piłkę ręczną i narzuciliśmy rywalom nasz styl gry. Zaprezentowaliśmy mocną obronę, dobry kontratak, dokładne rozegranie piłki w ataku i to przyniosło efekty w postaci wysokiego zwycięstwa – ocenił.
W sobotę szczypiorniści Vive Targów rozegrają swój pierwszy w tym sezonie mecz wyjazdowy. Kielczanie zmierzą się w Mielcu z miejscową Stalą. Czego – zdaniem Podsiadły – można się spodziewać po tym pojedynku? – W Mielcu czeka nas naprawdę ciekawe spotkanie. Stal zwłaszcza w ostatnim pojedynku z Wisłą zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Przez 60 minut mielczanie jak równy z równym walczyli z – co by nie mówić – jednym z faworytów całych rozrywek. Trzeba na nich uważać. Jest to zespół, który gra nieco inną piłkę ręczną. Starają się szybko wznawiać akcję, dużo biegają, reprezentują takiego nowoczesnego szczypiorniaka. To może być szybki i bardzo ciekawy mecz – zauważa lewy rozgrywający kieleckiej drużyny.
Kielczanie ze Stalą mierzyli się już w przedsezonowym okresie przygotowawczym. Podopieczni Bogdana Wenty w Mielcu rozegrali dwa mecze i w obu z nich nie dali wielu szans swoim rywalom. Zdaniem Podsiadły z letnich spotkań towarzyskich nie można jednak wyciągać daleko idących wniosków. – Sparingi to są całkowicie inne mecze niż te ligowe, dlatego nie ma co przywiązywać wagi do tego, że nie tak dawno wygraliśmy tam dwa razy i to dosyć wysoko. To będzie całkowicie inna gra – mówi szczypiornista Vive Targów. I po chwili dodaje. – Na pewno po tamtych spotkaniach uzyskaliśmy pewne informacje o grze poszczególnych zawodników, bo przecież ze Stalą ostatnio nie mierzyliśmy się za często ze względu na to, iż mielczanie występowali na zapleczu ekstraklasy. W lidze to jest jednak inna rywalizacja, gra się o konkretne cele, dlatego nie ma co specjalnie zwracać uwagi na tamte spotkania.
Mecz ze Stalą rozpocznie dla kielczan serię spotkań rozgrywanych systemem sobota-środa. W ciągu zaledwie miesiąca „żółto-biało-niebieskich” czeka aż dziewięć pojedynków. – Na pewno poradzimy sobie z tym mini maratonem. Już w poprzednim sezonie to zresztą przerabialiśmy. O ile przed poprzednim sezonem ta gra co trzy-cztery gry była dla nas nowością, wielu zawodników po raz pierwszy spotkało się z takim natężeniem spotkań, tak teraz jest to już całkowicie normalne. Jesteśmy dobrze przygotowani i poradzimy sobie z tym natłokiem meczów – zapewnia Podsiadło.
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze