Nie da się ugotować ziemniaków w 10 minut. W pucharze zagramy o zwycięstwo, ale będą zmiany
Nie ma czasu na oddech kielecka Korona. Już we wtorek, zaledwie trzy dni po meczu ligowym żółto-czerwoni rozpoczną zmagania w Pucharze Polski. Na Suzuki Arenę przyjeżdża Zagłębie Lubin. - Mecz pucharowy nie może być poligonem doświadczalnym. W każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo, to nie podlega żadnej dyskusji. Szykujemy jednak sporo zmian w "jedenastce" - mówi Mirosław Smyła, trener drużyny.
W składzie Korony można spodziewać się zatem kilku piłkarzy, którzy ostatnio grali mniej - m. in. Daniela Dziwniela, Rodrigo Zalazara, Wato Arweladze, czy Themistoklisa Tzimopoulosa. Spowodowane jest to również problemami zdrowotnymi kilku podstawowych piłkarzy. Z bólem pleców boryka się Marcin Cebula, a problemy mięśniowe dorwały Michaela Gardawskiego. - "Ceba" miał bolesne zderzenie z rzeczywistością. Dziś wrócił do zajęć, jest wszystko dobrze. Zobaczymy, czy będzie do dyspozycji. Bardziej się martwię Michaelem - wyjaśnia trener.
REKLAMA
Kielczanie rozpoczynają walkę w pucharze od mocnego uderzenia, bo od starcia z ekipą z ekstraklasy. A jest to dopiero I runda rozgrywek. - Mecz z Lechią dosadnie uświadomił nam, gdzie jesteśmy. Musimy szukać kolejnych rozwiązań. Brak tych poszukiwań byłby przyznaniem się do tego, że nie mamy pomysłu - podkreśla trener Korony.
- Zagłębie na pewno nie będzie kombinować ze zmianami. Przyjedzie zespół ekstraklasowy i będzie to dobre przetarcie dla naszych zawodników. Po tym meczu będziemy jeszcze lepiej wiedzieć, na których piłkarzy możemy na dziś liczyć. To nie zamyka jednak drogi dla pozostałych, aby pukać do tego pierwszego składu. On musi być optymalny - przekonuje.
Niewykluczone, że szansę gry przeciwko Zagłębiu dostanie kilku młodych zawodników żółto-czerwonych. - Mieliśmy dziś już jedne zajęcia, drugie mamy po południu. Na tym treningu pojawi się grupa sześciu chłopaków z szerokiej kadry. Być może ktoś z nich dostanie szansę w meczu - informuje szkoleniowiec.
Smyła patrzy w przyszłość pozytywnie. - Można podchodzić do tej pracy czarno, albo z optymizmem. To pierwsze nie ma jednak sensu. Pierwsze 30 minut meczu z Lechią dały nam sygnał, że coś możemy razem stworzyć. Mieliśmy wyborną sytuację Ivana Jukicia na 1:1 i wtedy ten mecz mógł potoczyć się inaczej. Z całym szacunkiem, musimy pamiętać, że mieliśmy tylko trzy wspólne treningi. Zawodnicy zdają sobie sprawę, że to dopiero pierwsze pięterko wielopiętrowego budynku. Czasu jednak za wiele nie ma. Trzeba się sprężać, robić postępy szybciej niż inne zespoły. Determinacja drużyny musi być ogromna. To musi być nasze motto - przedstawia Smyła.
- Każdy by chciał, żeby drużyna po tygodniu była skuteczna w ofensywie, dobrze broniła, miała świetnie wypracowane stałe fragmenty gry. Ja też tego bym sobie życzył. Ale po kolei. Nie da się ugotować ziemniaków w dziesięć minut - kwituje obrazowo 50-latek.
Mecz I rundy Totolotek Pucharu Polski Korona Kielce - Zagłębie Lubin rozpocznie się o godz. 18 na Suzuki Arenie.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze
Młode można - wniosek z tego, że lepiej wpuścić chłopaków z CLJ
Lioli grał z II KORONĄ....średnio...
Nie pojedziemy bez snajpera... Gdzie jest Cabrera?
Sam jestes kuffa makaron.
Tutaj wrzucam tylko kilku pierwszych lepszych z brzegu napastników z kartą na ręku i w miarę dobrymi statystykami: Marco Matias, Gary Hooper, Goran Zakaric, Ben Youssef, Giorgi Chanturia, Saidi Ntibanzkoniza.
Nie bulgotaj matole.
Tez zycze Ci milego dnia.
Wot NOWOŚĆ!
-No poniosło mnie troche sorrki.
Dajmy trenerowi popracować spokojnie.