Korona zagra dla pieniędzy
Ekstraklasa jest wciąż nasza – mogli krzyknąć w sobotni wieczór piłkarze i kibice Korony Kielce. Ale to nie koniec walki „złocisto-krwistych”, którzy chcą zająć możliwie najwyższą pozycję w tabeli, bo to zapewni większe wpływy z Canal+. We wtorek Korona gra w Lubinie z Zagłębiem.
Po sobotnim zwycięstwie nad Lechią Gdańsk, ogromny kamień spadł z serca trenera Marcina Sasala. Młody szkoleniowiec zrealizował główny cel, który postawił mu w dniu zatrudnienia zarząd klubu, zapewnił Koronie ekstraklasę. – Bardzo się cieszymy i wreszcie możemy powalczyć o coś więcej. Przed rundą mówiłem sobie w myślach, że takiego Śląska Wrocław to my nie mamy szans przegonić… To już nam się udało. A teraz mamy szansę wskoczyć nawet na szóstą pozycję w tabeli – mówi Sasal.
To istotne dla przyszłości klubu, bo faktem oczywistym jest, że im wyższe miejsce w tabeli na koniec rozgrywek, tym większe pieniądze zostaną przelane na konto klubu ze stacji telewizyjnej Canal+. Biorąc pod uwagę problemy budżetowe i brak perspektyw na znalezienie możnego sponsora strategicznego, te środki mogą okazać się bezcenne.
Szkoleniowiec „złocisto-krwistych” do Lubina zabrał taką samą osiemnastkę, która była w kadrze na mecz z Lechią. Tyle że część zawodników jest kontuzjowana. Jacek Kiełb w sobotni wieczór opuszczał stadion wyraźnie kulejąc, nie w pełni sił jest także Edi Andradina. Problem ze stawem kolanowym ma Nikola Mijailović, a nie można zapomnieć, że Cezary Wilk też narzekał ostatnio na uraz.
Pewny występu może być za to w pełni zdrów Hernani. To między innymi dzięki jego dobrej postawie, Korona w ostatnim meczu znów nie straciła gola. Wyraźna poprawa gry defensywnej „złocisto-krwistych” to zresztą chyba największy sukces Sasala. – Presja już na pewno nie jest taka jak przed sobotnim spotkaniem. Mimo to nie możemy odpuścić sobie meczu z Zagłębiem. Nie ma lekko! To że mamy utrzymanie, nie oznacza, że możemy przedwcześnie zakończyć sezon. Teraz możemy powalczyć o jak najlepsze miejsce w tabeli. Mamy realne szanse, by zająć szóstą lokatę – podkreśla brazylijski stoper.
Bardzo podobne aspiracje mają jednak też lubinianie. Zagłębie plasuje się oczko wyżej od Korony, ma punkt więcej od kieleckiego zespołu, a jednocześnie tyle samo co szósta Lechia. A do tego we wtorek zagra u siebie, gdzie „złocisto-krwistym” zawsze źle się grało. Kielczanie cztery ostatnie mecze w Lubinie przegrali. Raz tylko zremisowali, ale miało to miejsce aż pięć lat temu!
„Miedziowi” mają też dodatkową motywację. - Teraz, gdy zapewniliśmy sobie ligowy byt na kolejny sezon, walczymy o premie za kolejne wygrane mecz. Na pewno nie położymy się przed Korona, bo w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Musimy wygrać to spotkanie dla siebie i dla naszych kibiców – mówi Dawid Plizga, napastnik Zagłębia.
Największe zagrożenie w szeregach obronnych Korony może siać Ilijan Micanski. Bułgarski napastnik, który grał w Kielcach, ale został skreślony przez Ryszarda Wieczorka (kieleccy kibice do dzisiaj zastanawiają się, dlaczego ówczesny trener zostawił w drużynie Piotra Bagnickiego zamiast filigranowego snajpera), jest najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny. W tym sezonie zdobył już 13 goli i tylko trzech trafień brakuje mu, żeby dogonić liderującego w klasyfikacji najskuteczniejszych w lidze Roberta Lewandowskiego. – Dlatego chcę Koronie strzelić dwie bramki – mówi Micanski, którego na ostatnich spotkaniach obserwowali wysłannicy klubów z niemieckiej Bundesligi.
Początek meczu Zagłębia z Koroną we wtorek o godz. 19. Zapraszamy na relację na żywo z tego spotkania! Przypomnijmy, że w tej kolejce ekstraklasy wszystkie spotkania odbędą się o tej samej porze.
fot. Paula Duda
Spokojnie, to jeszcze nie koniec emocji