Nieskuteczność przypłacona porażką. Wisła Płock pokonała Koronę Kielce strzałami z dystansu
Korona Kielce dobrze weszła w wyjazdowy mecz z Wisłą Płock, ale pomimo kilku okazji w pierwszych trzydziestu minutach gry nie wykorzystała ani jednej. Potem natomiast skuteczni byli płocczanie, którzy unieśli ręce w geście triumfu po znakomitych strzałach z dystansu Dominika Furmana i Ariela Borysiuka. Po stronie żółto-czerwonych jedynie skutecznie wyegzekwowanym rzutem karnym odpowiedział Elia Soriano, ale to było za mało. „Nafciarze” pokonali kielczan 2:1 (2:1).
Trener Gino Lettieri postanowił zestawić swoją drużynę w ofensywie podobnie jak w wygranym 2:0 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław w Poniedziałek Wielkanocny. Posłał do gry dwójkę nominalnych napastników – Felicio Browna Forbesa i Elię Soriano. W defensywie natomiast swoją szansę otrzymał Piotr Malarczyk, pełniąc również funkcję kapitana drużyny. Niestandardowo, bo na prawej stronie, zagrał Michael Gardawski, zaś na lewą flankę powrócił Ken Kallaste.
REKLAMA
Pierwsze minuty pojedynku kielczan z płocczanami zwiastowały pozytywne emocje dla kibiców żółto-czerwonych. Już w 3. minucie goście byli o krok od objęcia prowadzenia po tym, jak z bliska główkował Brown Forbes. Kostarykaninowi zabrakło jednak precyzji, tak jak i chwilę później, kiedy wybiegł sam na sam z niemieckim golkiperem gospodarzy, Thomasem Dahne. Napastnik Korony oddał bardzo mocny strzał, ale wprost w bramkarza, przez co na tablicy wyników wciąż widniał wynik 0:0.
W 9. minucie przyjezdni kontynuowali swój napór. Matej Pucko posłał znakomicie dośrodkowanie z rzutu rożnego, a w polu karnym na piłkę nabiegł Malarczyk i uderzył mocno głową. „Malarowi” zabrakło jednak nieco precyzji – gdyby piłka poszybowała dosłownie kilka centymetrów bardziej w kierunku bramki Wisły, wówczas Dahne nie miałby nic do powiedzenia.
Kolejne fragmenty potyczki nie były już tak ciekawe jak sam początek. Płocczanie nie pokazywali w ofensywie żadnych argumentów, natomiast kielczanie spuścili nieco z tonu i nie atakowali już tak żywo. Przełamali to jednak w 26. minucie, gdy Soriano posłał znakomitą prostopadłą piłkę za plecy obrońców, przejął ją Gardawski i zgrał tuż przed bramkę, ale Browna Forbesa w ostatniej chwili zablokował Igor Łasicki.
Po raz pierwszy w czwartkowy wieczór futbolówka wylądowała w siatce po upływie nieco ponad pół godziny gry. Wówczas Ivan Marquez popełnił faul przed własnym polem karnym, a zaistniałą sytuację kapitalnym strzałem z rzutu wolnego wykorzystał Dominik Furman. Kapitan Wisły posłał piłkę pod poprzeczkę kieleckiej bramki – Matthias Hamrol nie podjął nawet próby interwencji.
Zanim jednak nadeszła przerwa, działo się jeszcze sporo. W 39. minucie Angel Cabezali powstrzymał Soriano niezgodnie z przepisami we własnym polu karnym i sędzia Wojciech Myć podyktował „jedenastkę”. A tę bardzo mocnym strzałem wykorzystał sam poszkodowany – futbolówka musnęła jeszcze poprzeczkę i wylądowała w siatce.
Koniec końców do szatni w lepszych nastrojach schodzili piłkarze z Płocka. A to za sprawą sytuacji z 44. minuty, gdy „Nafciarze” wykonali krótko rzut wolny w pobliżu pola karnego Korony podając piłkę do Ariela Borysiuka, a pomocnik pokusił się o potężny strzał po ziemi z dystansu. Hamrol tym razem podjął próbę interwencji, ale piłka była szybsza. Po tej sytuacji spróbował odpowiedzieć Kallaste, jednak z jego uderzeniem poradził sobie Dahne i do przerwy było 2:1.
Po zmianie stron boiska potyczka była rozgrywana już na mniejszej intensywności niż wcześniej. Goście byli bliscy wyrównania w 55. minucie, kiedy na strzał z dystansu z pierwszej piłki zdecydował się Petrak, ale piłkę zdołał odbić golkiper Wisły. W odpowiedzi Furman ponownie poszukał szczęścia z rzutu wolnego, ale tym razem zabrakło mu nieco celności.
Trener Lettieri próbował odmienić obraz gry wprowadzając rezerwowych. Niespełna pół godziny gry w Płocku otrzymali Oskar Sewerzyński oraz powracający po kontuzji Marcin Cebula, zaś na nieco ponad kwadrans na murawie pojawił się także Wato Arweladze. Nie sprawiło to jednak, że futbolówka raz jeszcze wylądowała w siatce płocczan - choć goście walczyli o to jeszcze bardzo mocno w samej końcówce - a i miejscowi nie cieszyli się już z kolejnej bramki.
Tym samym Wisła pokonała 2:1 Koronę, która wykazała się w czwartkowy wieczór sporą nieskutecznością, i odniosła czwarte zwycięstwo w czwartym meczu pod wodzą trenera Leszka Ojrzyńskiego. Kielczanie straty z Mazowsza spróbują powetować sobie w niedzielę, 28 kwietnia o godzinie 15:30 – wówczas zmierzą się na Suzuki Arenie z Arką Gdynia.
Wisła Płock - Korona Kielce 2:1 (2:1)
Bramka: Furman 31’, Borysiuk 44’ – Soriano 41’ (k.)
Żółte kartki: Rasak 39’, Ricardinho 79’, Furman 86’ - Marquez 30’, Gnjatić 37’, Jukić 44’, Kallaste 48’, Soriano 77'
Wisła: Dahne - McGing, Łasicki, Uryga, Cabezali - Borysiuk, Rasak, Furman, Varela (61’ Merebaszwili), Szwoch (59’ Ricardinho) – Zawada (84’ Kuświk)
Korona: Hamrol - Gardawski, Malarczyk, Marquez, Kallaste – Pucko (64’ Sewerzyński), Gnjatić, Petrak, Jukić (64’ Cebula) - Brown Forbes (72’ Arweladze), Soriano
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze
Przepraszam a czy to trener nie wie czy zawodnik jest skuteczny czy nie?? I nie wie kogo wystawia??
I co, nadal tacy szczęśliwi jesteście jak po Śląsku?
Liczy się to, co w sieci.
Mecz ze śląskiem, to był wypadek przy pracy.
A i tak wiedzą najlepiej i mają najwięcej do powiedzenia na temat trenera.
Płock ma 2 gole z 3 celnych, Korona ma 69% posiadania w drugiej połowie. Ale nie, jak zwykle gramy piach i zwalniać trenera xD
Połowa tego forum powinna dostać one way ticket na Morawy.
Na pomeczowej konferencji z uszu Pana trenera Lettieriego spływał miód, podczas gdy trener przyjezdnych był nie w sosie z powodu niezasłużonej przegranej.
Nie widziałem wówczas na tym forum zbyt wielu niezadowolonych z tytułu wygranej w takim, a nie innym stylu. Nie licząc hejterów, ale parafrazując Ś.P. Marka Hłaskę - mnie tam nigdy nie żal hejterów, bo hejterem nie można zostać, trzeba się nim urodzić i umrzeć, a reszta na ten temat to kiepska literatura.
Dlatego Panowie po takich meczach jak wczoraj Trener powinien odsunąć takich zawodników jak Forbes, A co do waszych wymagań na zmianę trenera radzę spojrzeć uczciwie na jego pracę w Koronie, patrząc na inne zespoły z zawodnikami bardziej ogranymi i lepszymi niż w Koronie z budżetami kilka razy większymi a mimo to balansujące na krawędzi strefy spadkowej. Dziś Korona z tymi zawodnikami ( co ogranicza budżet klubu,który jest prowadzony super gdyż nie musimy jak co roku w poprzednich latach zastanawiać się czy klub dostanie kasę od miasta czy nie i bać się o licencję z powodu długu) jest na tym miejscu na którą ją stać. I nie narzekajcie na pracę zarządu i trenera dajmy im czas by w spokoju i poparciu kibiców w przyszłości walczyli o wyższe cele. Wsparcie którego brakuje do was kibiców choć takiego jak w klubach w strefie spadkowej gdzie mimo słabej postawy zespołu kibice są z nimi na dobre i złe, nie tylko w momentach wygranych .
Pozdrawiam zarząd i trenera .
A ja ci dopowiem, że jeszcze wcześniej Wisłę P. trenował Brzęczek, który też wyciągnął Wisłę z dna.
Popatrz sam. Zespół prawie ten sam, trenerzy się zmieniali i Wisła notowała sinusoidę formy. Nadal uważasz, że to problem piłkarzy a nie trenera? Cały piłkarski świat z tej najwyższej półki dostrzega, że w podobnych sytuacjach to sprawa trenerów, tylko w Kielcach ba rany bronią nieudolnego trenera a chcieli by zmieniać zawodników. Oczywiście kilku zawodników odesłałbym tam skąd przyszli, ale to trener decyduje o tym, jak ma być przygotowany piłkarz do meczów. Chyba dlatego, ze Kielce to bardzo specyficzne miasto i chyba mieszkańcy... Radomia mówiąc o nich, mają wiele racji.
I jeszcze o Płocku.
Poprzednik Brzęczka sprowadził Płock do dna tabeli, Brzęczek mozolni ją stamtąd wyciągnął, potem przejął zespół najpierw Dźwigała i Wisła konsekwentnie zmierzała do dna, Dźwigałę zastąpił Portugalczyk i ją na dnie okopał, aż tu przychodzi Ojrzyński i Wisła P. notuje czwartą wygraną z rzędu. Jeśli chcesz, żeby byle jaki trenerzyna prowadził Koronę to niech sobie w Kielcach kupią top światowy z Ronaldo na czele, oni w tej lidze nie będą nawet potrzebowali żadnego trenera, tym bardziej superstara Lettieriego.