Wilk: Spadek? Nikt o tym nie myśli!
- Gramy o dobre imię Korony. To zobowiązuje. Potrzebujemy punktów i musimy wreszcie zacząć je zdobywać. Nie po to awansowaliśmy do ekstraklasy, aby teraz z niej spadać – mówi przed meczem z GKS-em Bełchatów, pomocnik Korony Kielce, Cezary Wilk.
10 kwietnia – tego właśnie dnia pierwotnie miało dojść do spotkania Korony Kielce z GKS-em Bełchatów. Ze względu na katastrofę lotniczą w Smoleńsku oraz ogłoszoną w związku z nią żałobę narodową, pojedynek ten, zresztą jak niemal wszystkie imprezy sportowe w kraju, nie doszedł do skutku. Zamiast na piłce, myśli wielu zawodników w tym czasie – co zresztą nie dziwi – koncentrowały się na tym, czym żył cały kraj. - Wydarzenia z ostatnich dni przeżywaliśmy tak, jak wszyscy Polacy. Nie było jakiś specyficznych zachowań. Na pewno dominuje ogromny smutek, żal, że tak to się wszystko potoczyło, ale trzeba teraz żyć dalej. Już nic nie poradzimy. Stała się straszna tragedia, ale teraz trzeba powoli iść do przodu – zauważa Cezary Wilk.
W przygotowywaniu się do najbliższego spotkania piłkarzom z Kielc na pewno nie pomagało zamieszanie związane z ustalaniem ligowego terminarza. Przez długi czas niewiadomą pozostawało to, czy swój pierwszy mecz po zakończeniu żałoby narodowej, „żółto-czerwoni” rozegrają z Arką, czy GKS-em Bełchatów. Wielokrotnie zmieniał się także termin najbliższego pojedynku. Czy te zawirowania mogą mieć jakiś wpływ na postawę drużyny w zbliżających się spotkaniach? - Nie mieliśmy żadnego wpływu na decyzje związane z ciągłym przekładaniem meczów. To były decyzje odgórne, a my musieliśmy się im podporządkować. Z tego, że będziemy teraz rozgrywać mecze co trzy dni wypada się tylko cieszyć. Lepiej grać często, niż tylko trenować – stwierdził Wilk.
Kielczanie swój ostatni mecz rozegrali ponad dwa tygodnie temu. Jakie znaczenie może mieć tak długa przerwa na postawę zespołu w najbliższych tygodniach? - Jeśli ta dwutygodniowa przerwa wybiła nas z rytmu meczowego to tylko się cieszyć. Ostatnie mecze wychodziły nam raczej średnio udanie, w związku z czym te kilka dni wykorzystaliśmy na spokojną pracę i poprawienie pewnych elementów w grze. Mogliśmy się wreszcie spokojnie zastanowić nad popełnianymi przez nas błędami. Myślę, że ta przerwa powinna raczej wpłynąć na nas pozytywnie. Mam nadzieję, że mecz z Bełchatowem udowodni to, że dobrze przepracowaliśmy ten czas od ostatniego spotkania w Gliwicach – powiedział pomocnik Korony.
Dla zawodników z Kielc wtorkowa konfrontacja z GKS-em Bełchatów może być kluczowa w kontekście walki o utrzymanie. Wilk zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego pojedynku, jednak jak podkreśla – on i jego koledzy starają się nie dzielić spotkań na te ważne i mniej ważne. - W każdym meczu trzeba grać z nożem na gardle. Nie możemy kalkulować. Zresztą my zawsze staramy się walczyć o trzy punkty – niezależnie od tego, czy rywalizujemy o utrzymanie, czy gramy o pietruszkę. Każdy nasz następny mecz jest najważniejszym spotkaniem w sezonie. Gramy o dobre imię Korony i zawsze o tym pamiętamy. Jak zagrać, aby we wtorek cieszyć się ze zdobycia trzech punktów? Musimy włożyć całe nasze serce w grę. Determinacja i ogromna chęć zwycięstwa – to powinno wystarczyć na Bełchatów – zaznaczył.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, w jakiej sytuacji jesteśmy. Potrzebne są nam trzy punkty i tylko o tym teraz myślimy. Każdy z zawodników, który się znajdzie w „osiemnastce” na to spotkanie, nie wyobraża sobie innego wyniku, niż zwycięstwo. Wiadomo, że lepiej nam się gra na własnym boisku. Przy takiej publiczności oraz atmosferze rywalizuje się super, każdemu chce się grać. Z tego też pokrótce wynika to, że nasze spotkania przy Ściegiennego wyglądają lepiej, niż te na wyjeździe – powiedział.
Jak wychowanek warszawskiej Polonii ocenia najbliższego przeciwnika Korony? - GKS jest to, jak na polską ligę, bardzo solidny zespół. Czy jest drużyna na tyle silna, że może reprezentować nasz kraj w europejskich pucharach? Nie wiem, ciężko powiedzieć. Na chwilę obecną są dwie drużyny w lidze, które prezentują naprawdę wysoki poziom. Są to Lech i Wisła. Bełchatowianom jeszcze trochę do nich brakuje – ocenił.
Wilk przyznał również, że nie dopuszcza do siebie myśli o tym, iż Korona może w przyszłym sezonie nie zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. - Nawet nie myślę o tym, że możemy się nie utrzymać. Nie po to awansowaliśmy do ekstraklasy, żeby teraz z niej spadać – zakończył.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze