Załatwić Śląsk stałymi fragmentami gry
Milczeniem zbyli w czwartek piłkarze Korony Kielce pytanie, czy chcą coś powiedzieć swoim kibicom po wstydliwym odpadnięciu z Pucharu Polski. Jutro „złocisto-krwiści” mogą jednak zdecydowanie ładniej przeprosić swoich sympatyków - na boisku. Korona gra we Wrocławiu ze Śląskiem – to bardzo ważny mecz.
Trener zespołu, Marcin Sasal do sobotniej potyczki podchodzi z dużą ostrożnością. – Naszym celem na najbliższe dwa mecze, ten we Wrocławiu i kolejny w Gliwicach, jest wywalczenie dwóch punktów – mówi kielecki szkoleniowiec. Ale gdyby nasi zawodnicy ze Śląskiem jednak wygrali, to znacznie poprawiliby swoją sytuację w tabeli. Przegoniliby w niej m.in. gospodarzy, którzy wprawdzie obecnie mają trzy punkty przewagi, ale pierwszy mecz obu drużyn w Kielcach zakończył się remisem 1:1.
Korona, przynajmniej pozornie, po środowej porażce w Białymstoku wydaje się rozbita. Atmosfera w drużynie siadła, bo nikt nie spodziewał się, że przygoda kielczan z Pucharem Polski skończy się tylko tak szybko. Większość kibiców zastanawiała się już, na kogo trafi Korona w półfinale. – Daliśmy ciała, nie ma co ukrywać – przyznaje Paweł Sobolewski. To rzeczywiście najlepsza ocena tego spotkania.
W środę nie było na boisku piłkarza, którego można by w pełni zasłużenie pochwalić za grę. Niepokoi ta huśtawka formy graczy kieleckiego beniaminka. To zastanawiające, że po świetnym meczu w Kielcach i efektownym, dwubramkowym zwycięstwie, raptem tydzień później zespół tak bardzo obniżył loty. Czy to wina tego, że Korona grała na wyjeździe?
Jeśli tak, to stawia to nasz zespół w niekorzystnej sytuacji przed meczem ze Śląskiem. A fakt, że wrocławianie nie potrafią wygrać meczu od czterech spotkań, wcale „złocisto-krwistym” nie pomoże. – Najwyższa pora się przełamać i złapać oddech. Gramy dobrze, ale trochę brakuje nam szczęścia, dlatego nie zdobywamy punktów. Z Koroną musimy wygrać – mówi stoper jutrzejszych gospodarzy, Antoni Łukaszewicz.
Śląsk to drużyna odmienna od Korony. Wrocławianie, przynajmniej w tym roku, nienajlepiej czują się na własnym terenie. Wiosną podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali u siebie oba spotkania – z Jagiellonią Białystok i Lechią Gdańsk. Lepiej wypadali na wyjazdach – w Gliwicach i tydzień temu w Warszawie na Legii zdobyli po jednym punkcie.
Wspomnieliśmy o jesiennym meczu obu drużyn, gdy Śląsk wyrównał w ostatnich sekundach spotkania (strzelec gola – Vuk Sotirović). Dla Korony trafił wtedy Edi Andradina. Ówczesnym trenerem kielczan był Marek Motyka, ale i Sasal dobrze zna drużynę Tarasiewicza. Jego Dolcan Ząbki wyeliminował we wrześniu Śląsk z rozgrywek Pucharu Polski
Dlatego Sasal na pewno zna słabsze punkty wrocławskiego zespołu. Tym najważniejszym w ostatnich tygodniach jest niemrawa postawa piłkarzy przy stałych fragmentach gry. W rundzie wiosennej Śląsk w ten sposób stracił aż cztery gole. - Błędy są powielane, bo nie zostały wymazane z głowy. O tych straconych bramkach trzeba jednak zapomnieć. Nie możemy dać się zaskoczyć Koronie – mówi Łukaszewicz. To właśnie głównie on będzie musiał powstrzymać w polu karnym Pavola Stano czy Hernaniego przed zdobyciem gola.
Bo obaj prawdopodobnie na boisku się jednak pojawią. Zresztą nie spodziewamy się większych zmian po zespole Korony. Podejrzewamy, że trener Sasal postawi na tych samych piłkarzy, którzy w środę dali plamę w Białymstoku. Trener może liczyć na żądzę rehabilitacji zawodników. Pewnie na ławkę rezerwowych wróci tylko Radosław Cierzniak, a Ediego Andradine w ataku zastąpi Maciej Tataj.
Początek spotkania Śląska z Koroną w sobotę o godz. 19.15 (transmisja w Orange Sport). Do naszego portalu zapraszamy na relację live, a także pomeczowe wypowiedzi trenerów oraz zawodników.
Przewidywane składy:
Śląsk: Kelemen – Wołczek, Celeban, Łukasiewicz, Pawelec – Madej, Ulatowski, Dudek, Mila – Szewczuk, Sotirović.
Korona: Małkowski – Jędrzejczyk, Hernani, Stano, Mijailović – Sobolewski, Vuković, Lech, Kaczmarek – Tataj, Zieliński.
fot. Artur Starz
Dużo będzie zależało we Wrocławiu od postawy kapitana zespołu, Nikoli Mijailovicia
Wasze komentarze