Masłowski nie denerwuje się, że nie ma go „16”. Walczy o skład i kibicuje kolegom
Dla Piotra Masłowskiego mistrzostwa Europy są drugim turniejem, w którym w ostatniej chwili wypadł z podstawowej szesnastki. Zawodnik trenuje jednak z reprezentacją Polski i mówi, że nie obraża się na nikogo, że go nie ma go w meczowej kadrze Polski.
Masłowski mecz Polski z Serbią oglądał z wysokości trybun. - Na pewno emocje były większe wśród naszej piątki, niż na boisku, gdzie grali chłopaki. My nie mogliśmy wejść, nie mogliśmy pomóc. Podobnie mieliśmy z Marcinem Wicharym w Katarze, gdzie też nie mogliśmy pomóc. Te nerwy są większe, bo gdy jest się na boisku to jest się bardziej skupionym, wyłączonym. Stres i nerwy są na drugim planie. Ja jako kibic i część tego zespołu, bo trener podkreśla, że każdy kto nie jest w „16” może zostać w każdej chwili zgłoszony, odczuwamy na pewno większe emocje – powiedział rozgrywający Azotów. - Nie, nie jest to denerwujące. Choć wiadomo, że chciałoby się wejść na boisko – dodaje.
Masłowski nie znalazł się w meczowej szesnastce, chociaż jest jedynym polskim nominalnym środkowym rozgrywającym. - Nie, nie było mi przykro. Wiedziałem, że rywalizacja była ciężka. Pomimo tego, że były kontuzje i Mariusz Jurkiewicz nie mógł zagrać i później pomysł z Grzesiem Tkaczykiem nie wypalił, to i tak mieliśmy czterech zawodników, którzy mogliby zagrać na środku. Wiadomo, że numerem jeden na tą pozycję jest teraz Michał Jurecki, który potwierdził swoją wysoką dyspozycję w meczu z Serbią – przyznał.
Zawodnik Azotów przyznał także, że nie ma do nikogo pretensji, że nie ma go w meczowej szesnastce. - Ja się nie załamuję, cieszę się, że tu jestem. W Katarze było podobnie, ale wtedy do klubu wróciłem bardziej pewny siebie. Grało mi się o wiele lepiej. Teraz sytuacja jest jaka jest. Cieszę się, że zagrał Rafał Gliński i pokazał się z dobrej strony. Trzymam kciuki za chłopaków. Nieważne który gra, rywalizacja nie wpłynie źle na drużynę – dodaje.
Sobota to dzień przerwy pomiędzy meczami reprezentacji Polski. Już w niedzielę nasza ekipa zmierzy się z Macedonią, która przegrała z Trójkolorowymi na inaugurację turnieju. - Widziałem kawałek meczu Francja – Macedonia. Czeka nas trudny mecz z Macedonią, bo do 50. minuty walczyli jak równy z równym z Francją. Jednak oni wyglądali jakby im się nie chciało grać, a w końcówce dopiero przycisnęli i pewnie wygrali – ocenił nasz rozmówca.
Najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu z Bałkanów był Kirił Lazarov. Zawodnik Barcelony w pierwszym meczu na turnieju zdobył dziewięć bramek. - Wiadomo, że tam gwiazdą jest Kirił Lazarov i to on tam wszystko nakręca i jest największą gwiazdą. Tak samo było w pojedynku z Francją, gdzie wykreował kilka sytuacji dla innych. Nie można mówić, że Macedonia to tylko Kirił Lazarov. Ten zespół w pojedynku z Francuzami pokazali się z dobrej strony. Będziemy analizować ten zespół i będziemy dobrze przygotowani – nie kryje Masłowski.
Masłowski przyznał także że po pierwszym meczu z jego zespołu zeszło ciśnienie. - Przed nim była duża presja. Graliśmy przed własną publicznością, to była inauguracja Euro. Emocje były duże, teraz są one mniejsze. Cieszy to, że dobrze zaczęliśmy, że wygraliśmy z Serbią. Teraz skupiamy się na kolejnym rywalu – dodaje.
Z Krakowa Wojciech Staniec