Potrzebowaliśmy pomocy naszych kibiców i dzięki nim wygraliśmy ten mecz
Przed pierwszym gwizdkiem wiele osób uważało, że potyczka z KIF Kolding będzie szybkim i przyjemnym pojedynkiem zwieńczonym zwycięstwem dającym oddech drużynie z Kielc przed ważnymi potyczkami z Vardarem i Barceloną. Ambitni Duńczycy nie pozwolili jednak wypracować gospodarzom przewagi, jak miało to miejsce przed tygodniem w Kopenhadze. Ostatecznie Vive Tauron pokonał mistrzów Danii 33:31, ale końcowy rezultat nie był rozstrzygnięty aż do ostatniej akcji tego starcia. Po jego zakończeniu, kielczanie dziękowali za wsparcie kibicom.
- Wiele osób mówi, że Kolding to nie ten sam poziom w naszej grupie. Sądzili, że skoro tam wygraliśmy ośmioma, to u nas skończy się dziesiątką. To był trudny mecz i trudny zespół, dlatego cztery punkty zdobyte przeciwko ekipie, która z każdym może sprawić niespodziankę, to naprawdę cenna zdobycz. To nas utrzymuje w walce o pierwsze dwa miejsca. Teraz patrzymy w górę tabeli i wiemy, że musimy wygrać oba spotkania - tłumaczy Ivan Cupić.
W końcowym fragmencie spotkania, gdy wynik wciąż pozostawał nierozstrzygnięty, podopieczni Tałanta Dujszebajewa po każdym trafieniu zagrzewali kibiców zgromadzonych w Hali Legionów do jeszcze głośniejszego wsparcia swoich ulubieńców. - W ostatnich minutach wpadała bramka za bramką. Raz piłka odbiła się od poprzeczki, a potem wpadła po słupku do bramki. Trochę szczęścia decydowało o tym wszystkim. W tej końcówce potrzebowaliśmy pomocy wszystkich naszych kibiców. Dzięki nim wygraliśmy bardzo ważny mecz. Przed najbliższymi dwoma spotkaniami to bardzo ważne dwa punkty - uważa zawodnik Vive.
Gracze Vive Tauronu Kielce doceniali po końcowym gwizdku postawę bramkarza gości, który w niedzielnym spotkaniu dwunastokrotnie obronił swój zespół przed utratą bramki. - Bardzo dobra postawa Hvidta w bramce pozwoliła Duńczykom pozostać w grze aż do samego końca spotkania. Gratuluję im, bo mimo tego, że przegrali, to pokazali charakter i walczyli do ostatniej sekundy. To bardzo ważne, ale też w trudach wywalczone dwa punkty - mówi Cupić.
W całym spotkaniu Chorwat zdobył 3 trafienia. Co więcej, były to bramki zarówno rzucane ze skrzydła, jak również ze środka pola. - Mamy kilka zagrywek, na których bazujemy. Skupiamy się w tym sezonie na szybkości i dzisiaj udawało nam się kończyć te akcje. Nie wypada jednak mówić o ataku, kiedy tracimy 31 bramek. To trochę za dużo i w przyszłości musimy zdecydowanie bardziej uważać i postawić w defensywie dużo twardsze warunki naszym rywalom - twierdzi 29-latek.
Końcówka sezonu będzie dla kielczan niezwykle wymagająca. W najbliższą sobotę przyjdzie im się zmierzyć z wiceliderem grupy B, Vardarem Skopje. Tydzień później spotkają się na wyjeździe z liderem, Barceloną.
- Mamy jeszcze bardzo dużo siły. Przed nami bardzo ciężki mecz w sobotę przed własną publicznością, a następnie trudny wyjazd do Barcelony. Jesteśmy już wszyscy gotowi do wtorkowego ligowego starcia. Może poza „Buntą” [Denisem Bunticiem - red.], który jest kontuzjowany. Poza nim wszyscy czekamy na najbliższe spotkania - zapowiada Chorwat.
Końcówka spotkania z KIF była dla mistrzów Polski bardzo nerwowa. Trzy minuty przed końcowym gwizdkiem bramkę dla gości rzucił Torsten Laen i Duńczycy wyszli na prowadzenie 30:29.
- W ostatnich siedmiu, ośmiu minutach wpadała bramka za bramką. Gratulacje dla „Manu” [Manuela Strleka - red.], ponieważ w bardzo ważnym momencie wywalczył piłkę przy linii bocznej, a następnie podał ją do Michała Jureckiego, który zamienił rzut na bramkę, co pozwoliło nam dojść na remis, a następnie wypracować sobie przewagę. Musimy wyciągnąć wnioski przed następnym meczem. Myślę jednak, że pokazaliśmy siłę i zdobyliśmy bardzo ważne dwa punkty - podsumowuje Cupić.
fot. Patryk Ptak