Sopko: Zagraliśmy va banque
– W pierwszej lidze każdy może wygrać z każdym. Wiedzieliśmy, że Ślepsk Suwałki ma „nóż na gardle” i przyjechał do Kielc po zwycięstwo. Było bardzo ciężko, ale zagraliśmy... bardzo śmiało. I dlatego wygraliśmy – tłumaczy jeden z siatkarzy Farta, Martin Sopko.
Mecz ze Ślepskiem Suwałki miał być przyjemnym spacerkiem, a tymczasem okazał się drogą przez mękę.
Martin Sopko: – Spodziewaliśmy się, że drużyna gości przyjedzie walczyć – i tak było od samego początku spotkania. Pierwszego seta wygraliśmy w samej końcówce, a w dwóch kolejnych niestety odnieśliśmy porażki. Ślepsk zagrał bardzo dobre dwa sety. Nie wiem, czy to może w bloku było słabo, czy może gdzieś indziej – w każdym elemencie gry było gorzej niż być powinno. No i przede wszystkim zespół przyjezdny walczył, a my niestety nie. Obawialiśmy się tego tie-breaku – tutaj różnie mogło być. Ale zagraliśmy va banque i na szczęście udało się.
Było to spotkanie dwóch biegunów - lidera i ostatniej drużyny w tabeli. Czy nie zlekceważyliście zespołu gości?
– Nie! Nie zlekceważyliśmy Ślepska. Wiedzieliśmy, że ekipa przyjezdna ma „nóż na gardle”, bo grają o utrzymanie się w lidze. Oni przyjechali tu wygrać i w rezultacie urwali nam ten jeden punkt. W pierwszej lidze każdy może wygrać z każdym. W tabeli między zespołami są naprawdę bardzo małe różnice w poziomie. Drużyna przyjezdna była nieprzewidywalna. Ślepsk to bardzo waleczny zespół, który toczy bój o każdą piłkę. To było widać na parkiecie.
Czy kiedy przegrywaliście 1:2 nie czuliście, że to już „koniec”?
– (chwila zastanowienia) W czwartym secie postawiliśmy na grę ryzykowną. Śmiało zagraliśmy w każdym elemencie gry no i… udało się – wygraliśmy tę część seta bardzo dużą różnicą. Później o wyniku końcowym zadecydował tie-break, w którym utrzymaliśmy formę z poprzedniego seta.
Śmiało można powiedzieć, że to właśnie Martin Sopko znacząco przyczynił się do sukcesu Farta Kielce.
– Grało mi się bardzo dobrze, jednak to zespół wygrał mecz. Udało nam się odskoczyć od rywala zagrywką. Akurat w czwartym secie Ślepsk zaczął gorzej przyjmować i ustawienie naszego bloku było lepsze. Następnie obroniliśmy parę piłek, zdobyliśmy kilka punktów. Ponadto rozgrywający idealnie posyłali piłki na skrzydła, gdzie my skutecznie je „kończyliśmy”. Myślę, że jako drużyna rozegraliśmy dobre spotkanie.
Sprawiłeś sobie tym meczem dość ekstremalny prezent urodzinowy.
– Tak, bardzo cieszę się z tego wyniku. W spotkaniu ze Ślepskiem mieliśmy dużo roboty. Każdy zawodnik naszej ekipy zagrał jak tylko mógł najlepiej. Można powiedzieć, że wylaliśmy dużo krwi na parkiet. Aż miło mi na sercu, że to wygraliśmy.
Kibice po ostatnich meczach „Farciarzy” mają mieszane uczucia. Blamaż z Energetykiem Jaworzno, męczarnie z ostatnią ekipą ligi… Nikt nie wie, z jakiego pułapu rozpoczniecie kolejne spotkanie.
– Szczerze mówiąc to nawet my tego nie wiemy. Zobaczymy jak to będzie po naszym zgrupowaniu, które odbędzie się w trakcie tej dwutygodniowej przerwy. Mam nadzieję, że naładujemy nasze baterie i po przerwie znów uda nam się wskoczyć na falę, która nas nosiła od początku sezonu. W Jaworznie zagraliśmy bardzo słabo. Ze Ślepskiem było już lepiej – wyszliśmy na parkiet skoncentrowani i przyniosło to efekt. Jednak widać, że nie trzymamy swojego „standardu”, jaki prezentowaliśmy w pierwszej rundzie, gdzie wygrywaliśmy mecz za meczem. Obecnie gramy bardzo nierówno. Mam nadzieję, że w przerwie naładujemy się i zaczniemy wiosnę od „początku”.
Rozmawiał Maciej Urban.