Musimy szanować ten punkt. On też nam coś daje
- Dużo się dzisiaj działo. Boiskowa sytuacja zmieniała się dynamicznie. Przed meczem wszyscy bardzo liczyliśmy na zwycięstwo, chcieliśmy postawić kropkę nad "i" oraz przypieczętować tym meczem awans do "ósemki". Mecz zaczął się dla nas bardzo dobrze. Mimo że nie był rewelacyjny w naszym wykonaniu, to cel, jaki chcieliśmy osiągnąć, był w zasięgu ręki - mówi po zremisowanym 2:2 spotkaniu z Górnikiem Zabrze Piotr Malarczyk, obrońca Korony Kielce.
- Na początku drugiej połowy udało nam się strzelić bramkę na 2:0, ale wszyscy wiemy, jak to się potoczyło dalej: czerwona kartka i nie udało nam się utrzymać prowadzenia do końca meczu. Z przebiegu spotkania musimy szanować ten punkt. Szkoda jednak tej straconej szansy - stwierdza 26-latek.
REKLAMA
Na pomeczowej konferencji prasowej trener kielczan, Gino Lettieri miał dużo zastrzeżeń do pracy arbitra. - Nie chciałbym oceniać pracy sędziego. Ciężko o tym mówić, bo wiadomo - inaczej to wygląda na boisku, inaczej w telewizji. Trudno jest mi na gorąco stwierdzić, czy ta druga kartka dla Kuby Żubrowskiego była słuszna, czy nie. Ale to są decyzje, których nie cofniemy. Musieliśmy się z tym dzisiaj zmierzyć. Bramka na 2:1 napędziła Górnika. Gdyby udało nam się wytrzymać trochę dłużej, bez szybkiej starty tego pierwszego gola, to podejrzewam, że dociągnęlibyśmy ten wynik do końca. A tak - cofnęliśmy się, byliśmy do tego zmuszeni i spotkanie zakończyło się podziałem punktów - przyznaje Malarczyk.
Walka Korony o awans do grupy mistrzowskiej trwa dalej. Do końca sezonu zasadniczego zostały dwie kolejki. - Wiedzieliśmy, jak ważny jest to dla nas mecz oraz jak przed tym spotkaniem ułożyła się sytuacja w tabeli. Z perspektywy całego spotkania musimy szanować ten punkt. On też nam coś daje - dalej wszystko mamy w swoich nogach, w swoich rękach. Teraz jest przerwa na kadrę, więc mamy dwa tygodnie, aby ciężko popracować i w kolejnym meczu zrobić to, na czym tak wszystkim zależy - podsumowuje wychowanek Korony.
fot. PressFocus
Wasze komentarze
Zostały dwa mecze, z Lechią i ze Śląskiem. Oba zespoły grają słabo. Jesienią jeszcze uchodziło, ale wiosną grają jeszcze gorzej. Dlaczego Korona nie ma ambicji i nie mówi o 6-punktowej zdobyczy? Przecież jesienią w tych dwóch meczach zdobyła komplet punktów i osiem bramek! Co się dzieje w Kielcach?!
To może od razu połóżcie się na murawie i wcale nie grajcie!
Wstydem jest myśleć o innym scenariuszu a co dopiero myśleć!
No i jak tam z matematyką ???? Bo według mnie jeszcze jedno potknięcie i strata punktowa może się przykro skończyć grupą spadkową .
Korona zawala mecze od grudnia i z meczu na mecz jest coraz gorzej , porażka lub remis z Lechią może skazać nas na powtórkę z przeszłości , jeszcze kilku was zostało z tych co pamiętają płacz , żal i wstyd tych kilku minut kiedy daliście ciała z betonem i chcieliście do szatni uciekać przed kibicami bo zawaliliście najważniejszy mecz w sezonie .
Tym razem może się okazać , że nie będzie tyle szczęścia co wtedy , zabraknie karnego gdzieś na innym stadionie w 6stej czy 8smej doliczonej minucie .
Wtedy wam wybaczyliśmy , ale nie zapomnieliśmy .
"...bo przecież moglibyśmy przegrać 4:0 a tak to tylko 3:0 szanujmy więc ich bo nas nie dobili ...."
I trzeba MOCNO!!! spiąć poślady!
Przy..."pomysłowości" trenera i formie zawodników nie liczę na 8.
nawet jeśli Żuber trafił w piłkę to wchodząc w przeciwnika wyprostowanymi nogami na wślizgu to musi się liczyć ,że sędzia da mu żółtko za niebezpieczne zagranie . Inną rzeczą jest to ,że Żuber ostatnio uznał , że taki wślizg albo nożyce na nogi przeciwnika to jego ulubione zagrania i łapie kartę za kartką , fauluje na potęgę , a ma problemy z celnym podaniem , utrzymaniem piłki czy kreacją gry .
Na jesień reprezentacja , a dziś dno i frustracja .