W Kielcach bez bramek. Korona nie potrafiła pokonać Pogoni
Próbowała, kombinowała, szukała sposobu, ale jednak nie dała rady. Na nic zdały się starania piłkarzy Korony Kielce w sobotni wieczór. Żółto-czerwoni, mimo kilku okazji i ładnych uderzeń (choć głównie zza pola karnego), nie potrafili pokonać bramkarza Pogoni Szczecin. Z drugiej strony nie pozwolili też „Portowcom” zaskoczyć się pod własną bramką. Tym samym w Kielcach, w meczu 26. kolejki ekstraklasy, padł bezbramkowy remis. Kibice na Kolporter Arenie zobaczyli spotkanie wyrównane, choć z lekkim wskazaniem na Koronę.
Zaskoczył składem Gino Lettieri. Parę stoperów od początku tworzyli Bartosz Rymaniak i Piotr Malarczyk. Nawet na ławce rezerwowych miejsca nie znalazł kapitan Radek Dejmek (w tej roli zastępował go „Ryman”). Na ławce brakowało też Marcina Cebuli. Od pierwszej minuty na boisko wybiegł za to Łukasz Kosakiewicz.
REKLAMA
Pierwsza połowa była wyrównana. Raz atakowała Korona, raz Pogoń, choć trzeba podkreślić, że więcej dogodnych okazji stworzyli kielczanie.
Jako pierwszy z dobrej strony pokazał się Mateusz Możdżeń, który w 11. minucie uderzył z dystansu tuż obok lewego słupka. Chwilę później próbował ponownie, ale tym razem futbolówka przeleciała wysoko nad poprzeczką.
W 22. minucie bliższy szczęścia był Nika Kaczarawa. Po dośrodkowaniu Możdżenia, Gruzin uderzył głową, stojąc tyłem do bramki, lecz minimalnie niecelnie. Pogoń odpowiedziała strzałem z dystansu Spasa Deleva, ale piłka trafiła prosto w ręce Zlatana Alomerovicia.
Groźnie zrobiło się w polu karnym gości w 36. minucie. Najpierw tuż przed "szesnastką" faulowany był Ivan Jukić. Z rzutu wolnego strzelił Możdżeń, ale piłkę zdołał sparować Łukasz Załuska. Po kilkudziesięciu sekundach, już z akcji uderzał Jukić, ale uczynił to metr nad poprzeczką.
Nie oznacza to, że Pogoń nie atakowała, ale jej akcje nie kończyły się uderzeniami na bramkę. Trzeba w tym miejscu pochwalić defensywę Korony, która doskonale broniła dostępu do swojego pola karnego. Dobrze funkcjonował duet Malarczyk – Rymaniak. Więcej zagrożenia płynęło z bocznych sektorów, ale te szarże „Portowców” prędzej czy później paliły na panewce.
Do przerwy w Kielcach było zatem bez goli. Po wznowieniu gry, Korona szybko mogła objąć prowadzenie. W 47. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Cvijanović, piłkę głową zgrał Kaczarawa, a z górnej piłki uderzył Możdżeń, lecz Załuska zdołał sparować ten strzał.
Pogoń odpowiedziała szybko. Już po czterech minutach z dystansu uderzył Spas Delev, ale piłka dosłownie o centymetry minęła bramkę Alomerovicia. W 58. minucie świetnie jednego z przeciwników ograł Jacek Kiełb, strzelił z dalszej odległości, ale kapitalnie wybronił to bramkarz „Portowców”.
W kolejnych minutach rosła przewaga Korony, ale szczecinianie jeszcze mocniej cofnęli się pod własną bramkę. To sprawiło, że ilość okazji podbramkowych znacznie się zmniejszyła. Tymczasem w 77. minucie po zagraniu Kamila Drygasa świetną sytuację miał Duncan, lecz jego uderzenie zablokował Alomerović.
Ostatecznie, mimo dużych emocji i sporej nerwówki, nikt tego dnia nie potrafił zanotować trafienia. Zespoły podzieliły się punktami, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
Następny mecz Korona rozegra w kolejną sobotę, gdy na wyjeździe zmierzy się z Wisłą Płock (początek o godz. 20.30).
Korona Kielce – Pogoń Szczecin 0:0
Korona: Alomerović - Kosakiewicz, Rymaniak, Malarczyk, Kallaste - Jukić, Żubrowski (74’ Petrak), Możdżeń, Cvijanović (70’ Aankour), Kiełb (60’ Gardawski) - Kaczarawa
Pogoń: Załuska - Rapa, Fojut, Dvali, Nunes - Delev (90' Rudol), Piotrowski, Drygas, Hołota, Matynia (71’ Błanik) – Duncan (84’ Listkowski)
Żółte kartki: Malarczyk, Gardawski, Petrak – Fojut
Widzów: 4812
fot. Norbert Barczyk / PressFocus
Wasze komentarze
Rymaniakowi przyda się mecz odpoczynku w Płocku bo ostatnio forma nie za ciekawa proste błędy nie to co na jesieni, ale o obronę bym sie nie martwił dziś fajnie zagrał Malar jest ten wegier i ciekawe co z Dejmkime i Diawem jak posiedzieli na trybunie mam nadzieje ze temperatura schłodziła ich gorące głowy.
Co do wypowiedzi Waldemara spróbuj grac kombinacyjnie na murawie twardej jak beton i przy -8.
Wazny punkt może okazać się cenniejszy niż cenny na koniec rozgrywek
Fragment z wypowiedzi trenera dotyczący stanu murawy- ..." Choć boisko było dziś bardzo dobrze przygotowane. Nasi boczni piłkarze mówili, że na bokach murawa była trochę zamarznięta, ale poza tym było naprawdę doskonałe." Tak, że można było grać kombinacyjnie.
Oby forma szybko przyszła, bo Puchar Polski za miesiąc, a to przecież główny cel na ten sezon. Pozdrawiam.