Zwycięska passa Korony trwa! Dublet Cvijanovicia, gol Kaczarawy i kielczanie gromią Śląska!
Kielczanie nie mają sobie równych. Po raz kolejny w przeciągu ostatnich tygodni żółto-czerwoni wznieśli się na wyżyny swoich możliwości, tym razem nie dając najmniejszych szans Śląskowi Wrocław. Piłkarze Korony dominowali już od pierwszych minut spotkania i ani na chwilę nie pozwolili, aby rywale wyrwali im korzystny wynik z rąk. O zwycięstwie przesądziły dwie bramki Gorana Cvijanovicia oraz trafienie Niki Kaczarawy.
Duży ból głowy trenera Gino Lettieriego przed tym spotkaniem spowodowała kontuzja Radka Dejmka. W związku z urazem czeskiego defensora szkoleniowiec zdecydował się zmianę ustawienia drużyny. Kielczanie rozpoczęli starcie w formacji 4-4-2, a od pierwszej minuty na boisko wybiegli Marcin Cebula oraz Elia Soriano.
REKLAMA
Już od pierwszych minut tego spotkania to właśnie żółto-czerwoni sprawiali lepsze wrażenie. Kielczanie długo utrzymywali się przy piłce, odważnie próbując zagrozić bramce gości. Ale pierwszą doskonałą okazję do objęcia prowadzenia przeprowadzili wrocławianie. W 9. minucie zaspała defensywa kieleckiego zespołu. Przyjezdni wyszli z kontrą, którą strzałem kończył Michał Chrapek. Uderzenie pomocnika trafiło jednak w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Macieja Gostomskiego.
Gospodarze nie pozostali dłużni. Żółto-czerwoni od samego początku próbowali zaskoczyć gości atakami z bocznych stref boiska. Szczególnie groźnie zrobiło się w 17. minucie spotkania, kiedy po długim wrzucie z autu akcję kończył Możdżeń, jednak jego strzał przeleciał tuż nad bramką.
Wynik w 26. minucie spotkania otworzyła Korona Kielce. Zdecydowanie zaspała w tej akcji defensywa Śląska, co wykorzystał Kovacević, uruchamiając z przodu Kaczarawę. Gruzin opanował piłkę w polu karnym i od razu został podcięty przez golkipera wrocławian, Jakuba Wrąbla. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a do karnego podszedł Goran Cvijanović, który mocnym strzałem w środek bramki pokonał młodzieżowego reprezentanta Polski.
Niewiele zabrakło, a prowadzenie Korony mogło być jeszcze bardziej okazałe. Kapitalną akcję w 32. minucie przeprowadził duet Cebula-Soriano. Akcję strzałem kończył Włoch, jednak piłka zmierzała w sam środek bramki, dokładnie tam, gdzie ustawiony był bramkarz Śląska.
Trzy minuty później zaatakował Śląsk. Mocny strzał Kamila Vacka zza pola karnego pewnie złapał Gostomski. Z odpowiedzią ruszyli kielczanie. Na uderzenie zdecydował się Możdżeń, ale i tym razem czujny w bramce był Wrąbel. Po chwili pomocnik Korony próbował raz jeszcze, jednak ta próba również padła łupem golkipera wrocławian.
Z minuty na minutę rozkręcali się także goście. Dobrą akcję przeprowadził Pich, ale płaskie uderzenie Słowaka nie sprawiło najmniejszych problemów Gostomskiemu. Wynik w pierwszej połowie nie ulegl już zmianie.
Druga część spotkania także rozpoczęła się pod dyktando Korony. Żółto-czerwoni dominowali rywali pod względem posiadania piłki, jednocześnie świetnie broniąc dostępu do własnej bramki. Z czasem mecz znacznie się zaostrzył. Nie brakowało agreywnej gry, spięć i fauli.
Ale Korona dalej grała „swoje”. Gospodarze nie zamykali się jedynie na własnej połowie, lecz cały czas szukali kolejnych szans do podwyższenia prowadzenia. A taka nadażyła się w 67. minucie meczu. Żubrowski piętą odegrał do wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Jacka Kiełba. „Ryba” od razu uruchomił na lewej flance Kallaste, który pociągnął akcję do przodu i idealnie dośrodkował na głowę Możdżenia. Strzał pomocnika zmierzał w światło bramki, ale dla pewności nogę dostawił jeszcze Nika Kaczarawa i to właśnie Gruzin został autorem drugiej bramki dla żółto-czerwonych.
Kielczanie poszli za ciosem. Prowadzenie podwyższyli dosłownie w kolejnej akcj, kiedy kapitalną robotę w polu karnym przeciwnika wykonał Kaczarawa. Napastnik wziął rywala na plecy, świetnie odegrał do nadbiegającego Cvijanovicia, a temu nie pozostało nic innego jak umieszczenie piłki w siatce. W tym momencie tablica świetlna wskazywała już trzybramkowe prowadzenie gospodarzy!
Kolejne minuty spotkania to czas, w którym nikt i nic nie mogło odebrać Koronie tego okazałego zwycięstwa. Kielczanie cały czas prowadzili grę, skutecznie zacieśniając szyki w lini obrony. Żółto-czerwoni kontrolowali przebieg spotkania do ostatniego gwizdka arbitra i po raz kolejny dopisali do swojego konta trzy ligowe punkty!
Teraz piłkarzy Korony Kielce czeka dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji. Następny mecz kielczanie rozegrają na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. To spotkanie odbędzie się w poniedziałek (20.10) o godz. 18:00
Korona Kielce - Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)
Bramki: Cvijanović (26’ - z karnego, 72’), Kaczarawa (67’)
Korona: Gostomski - Kosakiewicz, Rymaniak, Kovacević, Kallaste – Cebula (68’ Jukić), Żubrowski, Możdżeń, Cvijanović – Soriano (62’ Soriano), Kaczarawa (75’ Diaw)
Śląsk: Wrąbel – Pich (69’ Madej), Pawelec, Celeban, Cotra - Kosecki, Srnić (75' Pałaszewski), Chrapek, Vacek – Piech (46’ Tarasovs), Robak
Żółte kartki: Cebula
Widzów: 8147
fot. Łukasz Laskowski / PressFocus
Wasze komentarze
Ze szczęścia się autorowi rzuciło na mózga.
SUPER MECZ
GANG "GINO"
Doskonała robota
"Wielki" Śląsk rozbity
Gratulation
Zasluzyli na 2 dni wolnego
Ale oni grają az się milo ogląda
GINO GINO NASZ SCYZORYK
w 5 meczach( niecałych) ma bilans 3 bramki i 4 asysty, widać że robi robotę w polu karnym, absorbuje kilku obrońców, jest panika w szeregach przeciwnika, i niby tak wolno i ociężale ale te dwumetrowe susy dają przewagę, och gdyby tak od początku rundy zatrybił.
NIECH SIĘ ZARZAD WYKARZE, BO BILETY SA DROGIE
A juz wszyscy na nim psy wiezsali
Soriano tez na plus
Kielce to miasto wicelidera